Restrykcyjne przepisy uniemożliwiają legalną produkcję wina na sprzedaż. Powód? O każdym terminie zbiorów trzeba informować organy podatkowe.
W Polsce jest potencjalnie 100 tys. hektarów ziemi, które można obsadzić winoroślą i w ten sposób utworzyć miejsca pracy dla kilku tysięcy osób – wynika z badań szacunkowych Polskiego Instytutu Winorośli i Wina. Obecnie w kraju funkcjonuje około 500 winnic. Niestety, z powodu restrykcyjnych przepisów rolników, którzy legalnie produkują wino na sprzedaż, można policzyć na palcach jednej ręki. Pozostali albo wytwarzają wino hobbistycznie na własne potrzeby, albo uciekają w szarą strefę.

Absurdalne przepisy

– Przy obecnie obowiązujących przepisach po prostu nie da się produkować wina w Polsce, chyba że jest się dużym koncernem – komentuje Marek Jarosz, członek zarządu Polskiego Instytutu Winorośli i Wina.
Ekspert dodaje, że problemem nie jest wysokość podatku akcyzowego, który wynosi około 1 zł od butelki, ale procedury administracyjne.
Ministerstwo Finansów, zapytane o uproszczenia dla rolników produkujących wino, poinformowało DGP, że już obecnie ustawa o podatku akcyzowym (t.j. Dz.U. z 2011 r. nr 108, poz. 626 z późn. zm.) przewiduje rozwiązania ułatwiające prowadzenie działalności gospodarczej: podatnicy produkujący mniej niż 1000 hektolitrów w ciągu roku kalendarzowego win uzyskanych z winogron pochodzących z upraw własnych nie mają obowiązku prowadzenia takiej działalności w składzie podatkowym. Regulacje dotyczące ułatwień zawarte są w art. 17 ust. 3 ustawy z 12 maja 2011 r. o wyrobie i rozlewie wyrobów winiarskich, obrocie tymi wyrobami i organizacji rynku wina (Dz.U. nr 120, poz. 690 z późn. zm.).
Jednak zdaniem winiarzy to uproszczenie to żart, i to w dodatku mało śmieszny.
– I co z tego, że nie mamy obowiązku prowadzenia składu podatkowego, jeżeli podlegamy szczególnemu nadzorowi podatkowemu – tłumaczy Marek Jarosz.
Szczególny nadzór podatkowy (nazywany obecnie kontrolą akcyzową) w praktyce daje nieograniczone możliwości ingerowania funkcjonariuszy celnych w działalność danego przedsiębiorstwa. Funkcjonariusze mają prawo do niezapowiedzianych kontroli, nadzorowania wszystkich operacji w firmie albo co gorsza – nakazania wstrzymania się od danych czynności. Szczególnie uciążliwe jest to właśnie w branży alkoholowej, gdzie resort finansów odmawia jakiejkolwiek liberalizacji przepisów.

Producenci muszą oznaczać wino znakami akcyzy w postaci banderol

W praktyce sprowadza się to do absurdu.
– Przykładowo, chcę zebrać winogrona, więc trzy dni wcześniej powiadamiam o tym urząd celny. O wyznaczonym czasie w moim gospodarstwie zjawia się funkcjonariusz celny, żeby nadzorować zbiór. Jednak tego dnia zaczyna padać deszcz, który uniemożliwia zbiór. Następnego dnia, choćby świeciło słońce, nie mogę rozpocząć prac, ponieważ muszę ponownie zawiadomić o tym urząd celny z trzydniowym wyprzedzeniem – podaje Marek Jarosz.
Najbardziej absurdalne jest to, że rolnik musi zawiadamiać urząd celny nawet o tym, że przenosi pojemniki, w których znajduje się wino, z jednego pomieszczenia do drugiego.



Znaki akcyzy

W dodatku produkcja wina na sprzedaż wiąże się z koniecznością spełniania przez producentów wymogów w zakresie oznaczenia wyprodukowanego wina znakami akcyzy w postaci banderol.
– Obowiązek oznaczenia wyprodukowanych win wiąże się z koniecznością spełniania formalnych warunków w zakresie uzyskania znaków akcyzy, ich przechowywania oraz ewidencjonowania, czy też trzymania się procedury oznaczenia znakami akcyzy – tłumaczy Szymon Parulski, doradca podatkowy z kancelarii Parulski i Wspólnicy.
Producenci win nie mogą jednak liczyć na poprawę przepisów. Ministerstwo Finansów poinformowało DGP, że obecnie nie są prowadzone prace, które skutkowałyby zmianą regulacji w podatku akcyzowym.
Trudno sobie wyobrazić złagodzenie regulacji akcyzowych w zakresie znaków akcyzy jedynie w odniesieniu do drobnych producentów win. Znaki akcyzy są bowiem jednolite, niezależnie od tego, czy jest to duża firma, czy mały przedsiębiorca. W celu wspierania rozwoju przemysłu winiarskiego rozważeniu można jednak poddać zmianę sposobu nakładania znaków akcyzy (np. zintegrowanie znaku akcyzy z etykietą, tak jak jest to w części państw UE) lub też odstąpienie od tego obowiązku z ogóle (tak jak jest to przy piwie). Nie jest to bowiem obowiązek wynikający z prawa unijnego, a tylko restrykcyjne podejście polskich władz.
– Na zachodzie Europy rolnicy produkujący wino objęci są ryczałtem zależnym od wielkości upraw. Nie rozumiem obaw resortu finansów, ponieważ w porównaniu z produkcją innych alkoholi z góry wiadomo, ile wina powstanie z danego areału. W tej branży trudno o oszustwa – dodaje Roman Myśliwiec, prezes zarządu Polskiego Instytutu Winorośli i Wina.

Inne alkohole

Problemy z akcyzą mają nie tyko drobni producenci rolni. Formalności celne skutecznie zablokowały rozwój produkcji cydru i perry. Jednak w tym przypadku problemem jest także stawka podatku.
– Występowaliśmy o zmianę podatku akcyzowego do MF w przypadku napojów niskoalkoholowych, którą chcieliśmy wprowadzić, szczególnie do cydru, gdyż w Polsce produkuje się dużo jabłek – tłumaczy Anna Wojciechowska z Polskiej Rady Winiarstwa.
Dodaje, że w chwili obecnej dobrze też sprzedają się piwa smakowe i stanowią one konkurencję dla cydru. Piwo smakowe może być kremowane, objęte jest niższą stawką akcyzy, ale przede wszystkim na butelki nie trzeba nakładać banderoli, i tak będzie jeszcze przez dwa lata.
Żeby kupić banderole, trzeba za każdym razem przejść specjalną procedurę, wymagającą złożenia dużej ilości dokumentów (m.in. o niezaleganiu z podatkami i ZUS, wszystkie zezwolenia i koncesje). Potem jeszcze zapłacić za wytworzenie znaków i za same znaki. To jeszcze nie koniec – ich odbiór, przechowanie i nakładanie podlega kontroli akcyzowej.
Same banderole trzeba zamawiać wcześniej i z góry przewidzieć, ile się będzie ich potrzebować. Zdarzyć się może, że w IV kwartale sprzedaż będzie wysoka, czego producent nie przewidział, i znaków po prostu zabraknie. Banderole nakłada specjalna maszyna, pod nadzorem celnika. Poza tym za znaki płaci się z góry żywą gotówką, a zużywa je przez dwa miesiące.
To wszystko wpływa na podwyższenie kosztów produkcji cydru, który i tak jest dość drogi ze względu na specyficzną technologię. Z tych właśnie powodów nie może on konkurować cenowo z piwami smakowymi. W ocenie Anny Wojciechowskiej cydr także powinien być zwolniony z obowiązku nakładania znaków akcyzy.