Do czerwca mają powstać sejmowe propozycje zmian w janosikowym.
Przewodniczącym podkomisji, która zajmie się zmianami w janosikowym, został poseł PO Waldy Dzikowski, a wiceprzewodniczącymi – Bartłomiej Szrajber (PiS) oraz przewodniczący sejmowej komisji samorządu terytorialnego Piotr Zgorzelski (PSL). Komisja ma za zadanie stworzyć nowy projekt dotyczący zmian w janosikowym w oparciu o znajdujące się już w Sejmie dwa projekty – obywatelski i władz Mazowsza.
Pierwszy zakłada zmniejszenie janosikowego o 20 proc. i wprowadzenie zasad rozdzielania środków z niego na podobieństwo funduszy europejskich – czyli przydzielania ich na konkretne projekty.
Propozycja władz Mazowsza zakłada zmianę algorytmu wyliczania janosikowego dla wszystkich szczebli samorządu, tak aby m.in. nie przekraczało ono 30 proc. dochodów. Nie precyzuje jednak, na co pieniądze miałyby być przeznaczane.
O kompromis może być jednak bardzo trudno. Projekty zdążyły na dobre rozpalić emocje samorządowców.
Konieczność zmian w systemie janosikowego postuluje m.in. Związek Miast Polskich. W przyjętym stanowisku argumentuje, że wbrew pozorom pieniądze trafiają m.in. do bardzo zamożnych jednostek, które jednocześnie znacząco zmniejszają i tak niskie podatki oraz opłaty lokalne. – Wzrost wpłat janosikowego jest szybszy niż wzrost dochodów – uważa Andrzej Porawski, dyrektor biura ZMP. Wszystko dlatego, że system wypłat na przestrzeni lat się zniekształcił. Obowiązujący do dziś mechanizm wyrównawczy został skonstruowany w 2003 r., kiedy wydajność podatków PIT i CIT była znacznie wyższa niż obecnie. Doprowadziło to do tego, że aby zapłacić w styczniu br. pierwszą ratę janosikowego, samorząd województwa mazowieckiego musiał zaciągnąć kredyt na ponad 50 mln zł.
Z kolei przewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP Mariusz Poznański alarmuje, że bez janosikowego tysiącom gmin grozi finansowa katastrofa. – Wiele gmin wiejskich straci możliwość wykonywania zadań własnych na dotychczasowym poziomie lub wręcz zostaną wprowadzone do tych gmin zarządy komisaryczne – ostrzega w pisemnym apelu i namawia do zasypywania parlamentarzystów e-mailami zawierającymi argumenty na rzecz utrzymania podatku. Potencjalnie zagrożona może być większość z 1,5 tys. gmin otrzymujących pieniądze.
Zdaniem ekspertów konflikt wewnątrz samorządów o janosikowe jest tylko dowodem na to, jak duża przepaść je dzieli. – Samorządy rozdzielaja się na dwie wyraźne grupy. Miejskie i wojewódzkie dają sobie radę. Ale wiejskie i powiatowe dryfują w zupełnie inną stronę, stając się coraz bardziej „socjalnymi”, uzależnionymi od świadczeń państwowych – mówi prof. Michał Kulesza, doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego i współtwórca reformy samorządowej z 1999 r. Mówiąc krótko – setki samorządów żyją, bo nie mogą umrzeć.

Mazowsze musi pożyczyć 50 mln zł, aby zapłacić janosikowe

Opinię ekspertów odzwierciedlają dane Ministerstwa Finansów. Wynika z nich, że w latach 2008 – 2010 deficyt operacyjny, czyli ujemna różnica między bieżącymi dochodami i bieżącymi wydatkami, pojawiał się najczęściej w gminach i powiatach. W 2008 r. odnotowało go 58 gmin i 28 powiatów, a w 2010 r. gmin z deficytem operacyjnym było już 400, a powiatów – 60. W tym samym okresie liczba miast na prawach powiatu z deficytem operacyjnym wzrosła z jednego w 2008 r. do trzynastu w 2010 r. W żadnym województwie nie odnotowano w tym czasie deficytu operacyjnego.
Równie niepokojące są ostatnie wstępne dane MF dotyczące deficytu sektora samorządowego. Wyniesie on prawdopodobnie 10,2 mld zł za cały 2011 r., z czego ponad 4 mld zł przypada na gminy. To zaledwie pół miliarda złotych mniej, niż miały razem największe miasta, które prowadzą często duże inwestycje – jak budowa II linii metra w stolicy.