Należy rozważyć dalsze funkcjonowanie niektórych ulg, zwolnień czy odliczeń podatkowych. Preferencje podatkowe powinny być poddane dyscyplinie, która obejmie całe finanse publiczne - uważa Ministerstwo Finansów.

Resort finansów przedstawił w czwartek raport "Preferencje podatkowe w Polsce", przygotowany wspólnie z Bankiem Światowym. Wynika z niego, że wskutek preferencji podatkowych wpływy państwa w 2009 r., zarówno budżetu centralnego, jak i samorządów, były niższe o 65,9 mld zł, co stanowiło 4,9 proc. PKB.

Na przykład z powodu ulgi na dzieci (tzw. prorodzinnej) w 2009 r. do budżetu nie wpłynęło 5,6 mld zł, ulga na internet kosztowała budżet 400 mln zł, ulg dla biopaliw - 1,2 mld, a wspólne rozliczenie małżeństw kosztowało budżet 2,7 mld zł.

Minister finansów Jacek Rostowski powiedział podczas czwartkowej konferencji, że działania rządu zmierzają do ustabilizowania finansów publicznych. Wskazał m.in. na tzw. regułę wydatkową (nad którą pracuje Sejm - PAP), która ma ograniczyć wzrost nowych wydatków sztywnych (zapisanych w ustawach - PAP) i wydatków elastycznych.

"Będziemy mieli mechanizm, który nie pozwala na eksplozję wydatków, jaką mieliśmy w okresach poprzedniego przyspieszenia, mechanizm stabilizujący finanse publiczne w długim horyzoncie" - powiedział. Dodał, że resort pracuje też nad wprowadzeniem reguły budżetowej, która ograniczałaby wzrost wydatków, gdy reguła wydatkowa nie będzie już obowiązywać, po spadku deficytu poniżej 3 proc. PKB.

Ministerstwo finansów nie ma "jasnej wizji" jak kształtować ulgi podatkowe

Rostowski przyznał, że w tej chwili resort nie ma "jasnej wizji", jak w planowanym systemie zmian w finansach publicznych ująć przywileje podatkowe.

"Jeśli ten system ma działać, aby w pełni zapewnić stabilność finansów publicznych w dłuższym okresie, to będziemy musieli do niego wprowadzić przywileje podatkowe (...). Aby te mechanizmy mogły efektywnie działać, preferencje podatkowe muszą być poddane w jakiś sposób podobnej dyscyplinie" - powiedział.

Zdaniem wiceministra finansów Macieja Grabowskiego, raport wskazuje, że w systemie podatkowym funkcjonują preferencje wykorzystywane przez inne grupy podatników, niż zakładał to ustawodawca, niektóre z ulg są nieefektywne, a cele części z nich - niejasne.

Pytany przez PAP, czy w związku z tym resort zamierza je likwidować, powiedział, że w tej chwili ministerstwo nie wychodzi z taką propozycją. "Należy rozważyć ich dalsze funkcjonowanie" - zastrzegł Grabowski. Dodał, że resort planuje przygotowywanie kolejnych raportów, które omawiane by były przy okazji debaty budżetowej.

Zdaniem Thomasa Laursena z Banku Światowego z raportu można wysnuć wniosek, że Polska ma "duży margines racjonalizacji preferencji podatkowych i oszczędności fiskalnych".

Z kolei były wiceminister finansów Jarosław Neneman (odpowiedzialny za podatki m.in. w rządzie Marka Belki) uważa, że analiza przygotowana przez MF i BŚ wskazuje, iż preferencje podatkowe kosztują państwo bardzo dużo, a ich efekty budzą wątpliwości. Neneman zwrócił uwagę, że często korzyści z ulg płyną nie tam, gdzie zakładano.

"Kiedy ulgi już raz zostaną wprowadzone, bardzo trudno je zlikwidować. Taka decyzja jest traktowana jako odbieranie przywilejów, a grupy, które je tracą, podnoszą raban (...). Decyzja, czy pozostawić preferencje, czy nie, to decyzja polityczna, która może być odmienna od wniosków ekonomicznych" - zauważyła ekonomistka podatkowa z OECD, Ana Cebreiro. Jako przykład błędnie ukierunkowanej preferencji wskazała polską ulgę na dzieci - nie mogą z niej w pełni korzystać osoby płacące niskie podatki.

Według Michała Mycka z Centrum Analiz Ekonomicznych CenEA ze Szczecina ulga ta przynosi największe korzyści osobom o najwyższych dochodach. Myck przypomniał, że została ona wprowadzona w 2007 r. Debata nad nią podczas kampanii wyborczej doprowadziła do tego, że jej wysokość ustalono ostatecznie na poziomie niemal dziesięciokrotnie wyższym niż początkowo zakładano.