Od 1 czerwca w Czechach stacje benzynowe muszą prowadzić szczegółową ewidencję paliw, która ma ograniczyć skalę nadużyć. W Polsce takie mechanizmy nie są potrzebne – uważają eksperci.
Czeskie Ministerstwo Finansów wprowadziło restrykcyjne przepisy w handlu paliwami. Liczy na to, że dzięki temu uda się ograniczyć przestępstwa podatkowe. Czechy tracą rocznie na nielegalnym obrocie paliwami setki milionów euro. Wystraszeni są właściciele stacji benzynowych oraz firmy dystrybujące paliwa. Od 1 czerwca u naszych południowych sąsiadów zostanie wprowadzony obowiązek ścisłej ewidencji paliw na specjalnym formularzu. Będą się musiały w nim znaleźć m.in. numer rejestracyjny samochodu cysterny, nazwisko kierowcy, adres załadunku oraz rozładunku paliwa do cysterny, ilość w litrach dostarczonego i przeliczonego paliwa według tabel dla temperatury 15 st. Celsjusza. Nowością jest to, że właściciel stacji benzynowej powinien również ewidencjonować zakupy powyżej 100 litrów paliwa przez osoby prywatne.
Zdaniem ekspertów w Polsce podobne obostrzenia nie są potrzebne. Dodatkowe wymogi administracyjne nie przyniosłyby oczekiwanych rezultatów.

Straty budżetowe

Marek Bytof, partner w spółce doradztwa podatkowego Taxways, uważa, że w czasach świetności mafii paliwowej jej działalność w Polsce objawiała się tym, że Skarb Państwa z tytułu niezapłaconych podatków ponosił straty szacunkowo nie wyższe niż 1 mld zł rocznie. Stanowiło to mniej niż 3 proc. dochodów budżetowych ogółem z akcyzy i jeszcze mniej w przypadku VAT. Jeśli chodzi o wpływy z tytułu obrotu tylko paliwami, proporcja była wyższa i kształtowała się na poziomie między 5 a 10 proc. rocznie.
– Założenie czeskiego pomysłu jest takie, że przestępstwa skarbowe w obrocie paliwami mają charakter powszechny, czyli że dopuszczają się ich prawie wszyscy uczestnicy rynku. U nas nie ma takiej sytuacji – ocenia Marek Bytof.
Nie ma sensu wprowadzać w Polsce dodatkowych restrykcji w obrocie paliwami podobnych do tych, które zamierza wprowadzić czeskie ministerstwo finansów. Nie oznacza to jednak – jak zastrzega Marcin Zimny, prawnik w CMS Cameron McKenna – że w Polsce nie ma problemu nadużyć akcyzowych w handlu paliwami.



Nadużycia w Polsce

W Polsce czeskie rozwiązania nie ograniczyłyby nadużyć, a na pewno utrudniłyby życie przedsiębiorstwom prawidłowo rozliczającym podatki. W cenie paliw nabywanych przez stacje benzynowe jest już zawarty podatek akcyzowy. Kontrola prawidłowości rozliczania podatku akcyzowego odbywa się na etapie sprzedaży paliw ze składu podatkowego producenta lub dystrybutora. Prowadzący stacje benzynowe są też zobowiązani ewidencjonować każdą sprzedaż.
– Zatem możliwość oszustw akcyzowych przez prowadzących stacje paliw jest w tym zakresie ograniczona. Jednocześnie nakładanie dodatkowych obowiązków ewidencyjnych na te podmioty nic by nie dało, gdyż w przypadku oszustw obrót paliwami nie jest w ogóle ewidencjonowany – ocenia Marcin Zimny.
Ekspert dodaje również, że problem nadużyć w zakresie akcyzy dotyczy sprzedaży poza stacjami benzynowymi oleju przeznaczonego do celów opałowych. Wynika to z faktu, że ten olej opodatkowany jest akcyzą w wysokości 232 zł za 1000 litrów, podczas gdy ten sam olej przeznaczony do użycia do napędu pojazdów opodatkowany jest akcyzą w wysokości 1048 zł za 1000 litrów. Istnieje więc spora pokusa użycia oleju opałowego do napędu pojazdu. Jednak w przypadku sprzedaży olejów opałowych polskie przepisy akcyzowe nakładają wiele obowiązków na strony takiej transakcji, aby ograniczyć tego rodzaju oszustwa.
1048 złotych wynosi stawka akcyzy na olej napędowy (za 1000 litrów)
1565 złotych wynosi stawka akcyzy na benzynę (za 1000 litrów)