Fikcyjny obrót żarówkami ksenonowymi czy końcówkami wtrysków wewnątrz Unii Europejskiej, wyłudzanie zwrotu VAT oraz unikanie zapłaty należnego podatku – karuzele podatkowe to dziś przestępcza żyła złota.
Ponad 60 mln zł wyłudziła z budżetu państwa jedna z małopolskich spółek, która stosowała karuzelę VAT.
Spółka tylko w latach 2007 – 2008 fikcyjnie kupiła ponad 250 tys. sztuk żarówek ksenonowych od kilkudziesięciu firm krzaków w kraju i za granicą.
Komisja Europejska szacuje, że w niektórych krajach członkowskich uszczuplenia z tytułu takich oszustw mogą sięgać nawet 10 proc. dochodów z VAT. Rocznie może to być nawet ponad 100 mld euro w całej Wspólnocie.
Wspomniana małopolska spółka to tylko część wielkiego przestępczego procederu, który przyszedł do nas właśnie z krajów UE. Na udokumentowanie fikcyjnych transakcji miała fałszywe faktury wystawione przez nieistniejące podmioty. Jednak pieniądze, które zarobiła, były realne. Suma na fakturach za same żarówki wyniosła przeszło 154 mln zł. Tytułem zwrotu VAT spółka odzyskała z budżetu 34 mln zł. – Nie udałoby się tego ustalić bez współpracy z kontrolą skarbową państw UE – mówi prokurator Marek Wełna.
Na trop afery wpadł krakowski urząd kontroli skarbowej (UKS), odkrywając przy okazji, że małopolska firma była częścią kilku karuzeli podatkowych, a w sprawę zamieszane są też podmioty gospodarcze z Czech, ze Słowacji, z Austrii i Niemiec. Inna duża afera, którą zdemaskowały polskie służby, polegała na tym, że firma kupowała towary w Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i we Francji. A potem sprzedawała je firmom z Brytyjskich Wysp Dziewiczych Saint Vincent i Grenadyn oraz na Cypr. Jej obroty łącznie wyniosły około 750 mln zł. W ocenie organów ścigania to było przygotowanie konstrukcji pod karuzelę podatkową.
Receptą na wyeliminowanie tego zjawiska mogłoby być ujednolicenie systemu podatkowego lub powołanie unijnej policji skarbowej. Na razie jednak nie ma takich planów.
Tymczasem zyski liczone są w dziesiątkach milionów złotych
Zyski liczone są w dziesiątkach milionów złotych – mówi Marek Wełna, wiceszef Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie.
Polskie urzędy kontroli skarbowej w ostatnich dwóch latach wykryły karuzele podatkowe, dzięki którym przestępcy wyłudzili z budżetu państwa ponad 60 mln zł nienależnego podatku VAT.
Karuzela jest oszustwem polegającym na fikcyjnym przepływie towarów między firmami z różnych krajów Unii Europejskiej. Towar, po szeregu fikcyjnych transakcji dokonywanych jedynie na fakturze, wraca do firmy, która była pierwszym ogniwem tego łańcucha. Wówczas występuje ona o zwrot podatku VAT z tytułu sprzedaży, której faktycznie nigdy nie dokonano. Budżet państwa zwraca, a dopiero potem służby skarbowe orientują się, że podatek za całą transakcję nigdy nie został opłacony.



Unijne uregulowania
Mechanizm nie mógłby funkcjonować, gdyby nie unijne uregulowania VAT. Kraje członkowskie przyjęły bowiem, że opodatkowanie transakcji nie następuje w miejscu pochodzenia towaru, lecz jego przeznaczenia. A więc nie tam, gdzie go wyprodukowano, ale tam, gdzie jest ostateczny odbiorca. Wewnątrzwspólnotowy obrót towarów jest opodatkowany stawką zeroprocentową. Ciężar opodatkowania spoczywa na firmie, która kupuje towar od innego podmiotu z UE.
Opisywana przez nas małopolska spółka pojawiła się w kolejnej karuzeli – tutaj także prócz podmiotów polskich pojawiły się zagraniczne, m.in. ze Słowacji i z Austrii. Jako pretekst do wyłudzenia VAT posłużyły końcówki wtrysków. Według faktur krakowska spółka wraz z jeszcze jednym podmiotem kupiły w sumie ponad 63 tys. końcówek za prawie 30 mln zł. Tymczasem prokuratorzy i specjalna grupa z CBŚ obliczyli, że roczne zapotrzebowanie na polskim rynku to nie więcej niż 30 tys. sztuk takich końcówek. A w dodatku są one warte nie więcej niż 210 tys. zł. Straty Skarbu Państwa obliczono na 3 mln zł.
Ta sama małopolska spółka pojawiła się też w trzeciej karuzeli. Na niej w unijnym obrocie wyłudzacze kręcili podatkami z tytułu transakcji telefonami komórkowymi. Tu łączna wartość wyłudzonego VAT przekroczyła 25 mln zł.
Polska to królestwo żarówek
Jednak według prokuratora Wełny miliony złotych, które wyłudziła krakowska firma z zaprzyjaźnionymi podmiotami, to tylko niewielka część procederu, na który zapanowała wielka moda w unijnym świecie przestępczym.
– Niespodziewanie okazuje się, że Polska jest królestwem w obrocie żarówkami ksenonowymi, wtrysków do silników i komórek – mówi Wełna. I tłumaczy, że przeróżne podmioty obracają dziś fikcyjnie gigantycznymi ilościami tych towarów, z których część wychwytują służby celne lub kontrola skarbowa.
Dlatego Ministerstwo Finansów jako swój priorytet na 2010 r. w kontrolach skarbowych przyjęło właśnie ściganie karuzeli podatkowych. – Ofiarą karuzeli jest nie tylko budżet państwa, z którego wyłudzane są ogromne kwoty, ale także porządni podatnicy – tłumaczy Wiesława Dróżdż z resortu finansów. Chodzi o to, że wykorzystane w oszustwie przedmioty, np. komórki, przestępcy często sprzedają np. na bazarach poniżej ich ceny rynkowej – bo już zarobili na przekręcie. A to sprawia, że ludzie uczciwie prowadzący swoje interesy nie mają szans wobec takiej konkurencji.