Podatki płaci się według miejsca zamieszkania. Niestety, wiele osób płaci należności w miejscu zameldowania. Miasta tracą na tego typu błędzie setki tysięcy złotych.
ANALIZA
Gdyby miasta przekonały 100 średniozamożnych podatników, aby złożyli aktualizację NIP-3 i płacili podatki w miejscu zamieszkania, do kasy miasta mogłoby wpłynąć prawie 100 tys. zł. Chodzi o takich podatników, którzy np. pracują we Wrocławiu, a płacą podatki poza miastem – w miejscowości, w której są zameldowani. Jednak tylko niektóre miasta i gminy decydują się na kampanię informacyjną, która ma uświadomić podatnikom, że płacić podatki trzeba w miejscu zamieszkania, a nie zameldowania.

Przywileje dla warszawiaków

Ostatnio Warszawa za to, że mieszkający na terenie miasta podatnicy odprowadzą podatek w warszawskich urzędach skarbowych, proponuje dodatkowe ułatwienia. Jak mówi nam Tomasz Andryszczyk, rzecznik stołecznego ratusza, miasto analizuje możliwość wprowadzenia od nowego roku systemu przywilejów w postaci m.in. pierwszeństwa w zapisach do żłobków i przedszkoli oraz zniżek na korzystanie z ich, zniżek w teatrach miejskich czy obiektach sportowych. Przywileje te miałyby obejmować zarówno osoby, które podjęły decyzję o przeniesieniu podatków do stolicy, jak i warszawiaków, którzy od lat płacą tu podatki. Jest się o co bić. Miasto ocenia, że co roku traci kilkaset milionów złotych dochodów, za które można by zbudować drogi i mosty.

Potrzebna kampania

Miasta niewiele robią, żeby poinformować podatników o obowiązku płacenia podatków na ich terenie.
– Zastanawiam się, dlaczego urząd miasta i gminy nie promuje tego w ulotkach i prospektach informacyjnych – żali się Jakub na jednym z portali samorządowych. Wielu podatników jest zagubionych, w jakiej miejscowości płacić podatki.
– Od 22 lat mam stały meldunek w Warszawie. Kilka lat temu wyjechałem na studia do Lublina. W czasie studiów pracowałem w wakacje i z tego tytułu rozliczałem się w urzędzie skarbowym w Warszawie. Który więc urząd skarbowy (warszawski czy lubelski) jest właściwym dla mnie jako podatnika – pyta nasz czytelnik z Lublina. Gdy próbował się dowiedzieć czegoś więcej w urzędzie, został odprawiony z kwitkiem. Urzędom nie zależy bowiem na tym, gdzie podatnik zapłaci podatek. Zależeć powinno gminom.
Rok temu kampanię: Zostań patriotą lokalnym, zachęcającą do płacenia podatków przez mieszkańców, przeprowadził powiat legionowski. Jak mówi Jan Grabiec, starosta powiatu, gdyby wszyscy mieszkańcy płacili podatek w miejscu zamieszkania, do gminy trafiłyby znaczne środki. Powiat czeka na dane, które pokażą, jakie efekty przyniosła kampania. O tym, że była potrzebna, przekonani są internauci, którzy wzięli udział w sondzie (nie jest reprezentatywna) umieszczonej na stronie internetowej powiatu.



Więcej pieniędzy w mieście

Podobną kampanię informacyjną planuje przeprowadzić też Warszawa. Miasto chce pokazać korzyści wynikające z decyzji o płaceniu podatków w miejscu zamieszkania, udowodnić, że przełożą się one np. na większą liczbę chodników i ścieżek rowerowych, więcej miejsc w przedszkolach i szkołach.
Inne miasta – np. Katowice i Wrocław – zamiast przeprowadzania tego typu akcji stosują inne strategie.
– Stosujemy instrumenty dozwolone prawem, które powodują, że warto być mieszkańcem Katowic – twierdzi Danuta Kamińska, skarbnik miasta.
Przykładowo miasto stosuje przyjazną politykę podatkową, ponieważ stara się nie obciążać zbyt wysokimi opłatami lokalnymi z tytułu korzystania z usług publicznych.

Istotne miejsce zamieszkania

Wśród osób, które mają inne miejsca zamieszkania i zameldowania, pokutuje przekonanie, że podatki trzeba płacić w miejscu zameldowania. Tymczasem, jak wyjaśnia Monika Mazur, prawnik w Auxilium, podatnicy, którzy uzyskują dochody w Polsce, rozliczają się w urzędzie skarbowym właściwym według miejsca zamieszkania.
– Ustawodawca wyraźnie wskazał, że nie jest to miejsce zameldowania. Posiłkując się przepisami prawa cywilnego, należy uznać, że o miejscu zamieszkania decyduje nie meldunek, lecz miejsce, gdzie osoba ta przebywa z zamiarem stałego pobytu – wyjaśnia Monika Mazur.