Elektrownie zostaną pozbawione prawa do zwrotu nadpłaty akcyzy za prąd - przewidują przygotowane przez resort finansów założenia do projektu nowelizacji Ordynacji podatkowej. MF chce, by zmiany weszły w życie z datą wsteczną. Eksperci podatkowi ostrzegają, że będzie to niezgodne z konstytucją.

Z dokumentu opublikowanego przez MF wynika, że planowana zmiana w Ordynacji podatkowej ma rozwiązać m.in. problem zwrotu nadpłaty akcyzy dla zakładów energetycznych. Przez kilka lat odprowadzały one podatek, ponieważ tak nakazywały polskie przepisy. Było to jednak sprzeczne z regulacjami unijnymi. Teraz domagają się zwrotu pieniędzy. Zdaniem ekspertów może chodzić nawet o 10 mld zł.

Fiskus podatku nie chce zwracać tłumacząc, że rzeczywisty jego ciężar poniosły nie elektrownie, ale konsumenci. Koszt akcyzy został bowiem wliczony w cenę prądu. Jednak w lipcu Naczelny Sąd Administracyjny uznał, że Ordynacja podatkowa umożliwia zwrot pieniędzy zakładom energetycznym. Resort finansów planuje więc zmienić Ordynację; z datą wsteczną.

Proponowana przez MF zmiana ma uzależnić zwrot nadpłaty od tego, czy firma faktycznie zapłaciła podatek, czy też jedynie formalnie go odprowadziła. Jeżeli przerzuciła podatek na kontrahenta - pieniędzy nie dostanie. MF przypomina wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który w jednym z wyroków uznał, że w takim przypadku nie można zwracać nadpłaty firmom, gdyż prowadziłoby to do ich bezpodstawnego wzbogacenia.

Ministerstwo Finansów argumentuje, że prawo pozwala nadać zmianom moc wsteczną, jeśli nie jest to sprzeczne z zasadą demokratycznego państwa prawa. Według resortu nowe przepisy nie pozbawią podatników praw chronionych przez konstytucję, gdyż prawem takim nie jest bezpodstawne wzbogacenie się w formie nadpłaty podatku.

Zdaniem Krzysztofa Flisa, doradcy podatkowego ze spółki doradztwa podatkowego MDDP Michalik Dłuska Dziedzic i Partnerzy, nowe przepisy będą ewidentnie niekorzystne zarówno dla zakładów energetycznych, jak i podmiotów które kupowały energię.

"Z lektury dokumentu MF wynika, iż resort próbuje doprecyzować prawo. W rzeczywistości proponuje całkowitą zmianę regulacji dotyczących nadpłat. Ona nie tylko zaprzecza dotychczasowej praktyce i obecnym zapisom Ordynacji podatkowej, ale spowoduje całkowity brak odpowiedzialności państwa zarówno za przyszłe, jak i przeszłe pomyłki przy tworzeniu prawa" - uważa ekspert.

Wyjaśnił, że jeżeli dziś, w wyniku zwrotu nadpłaty podatku np. akcyzowego jakaś firma bezpodstawnie się wzbogaci, jej kontrahent - który faktycznie poniósł ciężar podatku - ma możliwość dochodzenia od niej roszczeń na drodze cywilnoprawnej.

"Jeżeli opracowywane przez MF przepisy weszłyby w życie, zamknie się możliwość dochodzenia jakichkolwiek rekompensat dotyczących błędów ustawodawcy związanych z tworzeniem prawa w zakresie podatków pośrednich: akcyzy i VAT. Jeśli firmy nie będą mogły uzyskać nadpłaty od fiskusa, ich kontrahenci nie będą mogli domagać się od nich odszkodowania" - wyjaśnił.

Według Flisa nadanie przepisom wstecznej mocy obowiązującej jest możliwe np. w przypadku gdy spowodowałoby to poprawę sytuacji podatnika. "W tym przypadku mamy do czynienia z sytuacją odwrotną - wprowadza się przepisy, w efekcie których sytuacja podatnika zostanie pogorszona. To stoi w sprzeczności z zasadą demokratycznego państwa prawa" - uważa.

"To skok na kasę. Chodzi o to, aby uratować miliardy złotych, które przez niefrasobliwość urzędników trzeba by zwrócić producentom energii. Nic nie stało na przeszkodzie, by na czas dostosować polskie przepisy akcyzowe do dyrektyw UE" - dodał.

Także według Marka Kolibskiego, doradcy podatkowego z kancelarii KNDP Kolibski Nikończyk Dec & Partnerzy, nie wiadomo kto byłby - po zmianie przepisów - uprawniony do wystąpienia z wnioskiem o zwrot nadpłaty. "Na pewno nie nabywca towaru lub usługi, bo on nie jest podatnikiem" - uważa Kolibski. W jego opinii to oznacza, że fiskus chce uniemożliwić zwrot nadpłat.

Kolibski dodał, że ministerstwo chce uchylić z mocą wsteczną korzystną dla podatników wykładnię przepisów dokonaną w lipcu przez NSA. Zwrócił uwagę, że nawet gdyby jednak Sejm taką zmianę uchwalił, to prawdopodobne jest, iż prezydent skierowałby ją do Trybunału. "Jeżeli Trybunał Konstytucyjny miałby oceniać planowaną nowelizację, to raczej nie przyznałby racji resortowi finansów" - zaznaczył Kolibski.

Również menedżer w firmie doradczej KPMG Zbigniew Sobecki uważa, że wprowadzenie zmiany działającej wstecz mogłoby zostać uznane za niezgodne z konstytucją i zasadami tworzenia prawa. "Podstawowa zasad prawa mówi, że nie działa ono wstecz. Są od niej wyjątki, np. kiedy zmiana byłaby na korzyść podatników. Tutaj z taką sytuacją nie mamy do czynienia. Te zmiany byłyby niekorzystne dla podatników" - uważa Sobecki.

12 lutego tego roku Europejski Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu orzekł, że polskie przepisy o akcyzie są niezgodne z unijnymi. Dyrektywa wspólnotowa wskazuje, że podatnikiem akcyzy powinien być dystrybutor energii, a nie producent, jak przewidywała polska ustawa.

Polska miała czas do 1 stycznia 2006 roku na dostosowanie się do wymogów UE. Sprzeczne z unijnymi przepisy zostały zmienione 1 marca 2009 r., gdy weszła w życie nowelizacja ustawy o akcyzie, dostosowująca sposób naliczania podatku do wymogów UE.

Niektóre zakłady energetyczne wystąpiły o zwrot podatku, nie czekając na orzeczenie ETS, inne po nim. Ostatecznie sprawy rozstrzygną sądy administracyjne, bowiem urzędy celne konsekwentnie nie chcą oddawać nadpłaty.

W lipcu NSA uznał, że art. 72 ordynacji podatkowej "nie stoi na przeszkodzie zwrotowi nadpłaty w podatku akcyzowym, także wtedy, gdy ciężar podatku poniósł nabywca opodatkowanego towaru". W uzasadnieniu uchwały sąd podkreślił, że ustawodawca mógł wprowadzić do Ordynacji podatkowej mechanizm ograniczający zwrot nadpłat, ale - mimo że problem był sygnalizowany już siedem lat temu - do dziś tego nie zrobił.

Zgodnie z danymi MF z marca tego roku elektrownie złożyły 550 wniosków o zwrot akcyzy za energię elektryczną i domagają się od fiskusa zwrotu ok. 6,5 mld złotych. Eksperci podatkowi mówią, że roszczenia mogą sięgać 10 mld zł.