Hazard internetowy nie jest w Polsce prawnie uregulowany, a samowola internetowa w prowadzeniu gier i zakładów powoduje straty dla budżetu.
Kilka razy dziennie otrzymujemy na skrzynkę e-mailową reklamę od kasyn i zakładów bukmacherskich, które dostępne są w sieci. Za wpłatę kilkunastu złotych proponuje się drugie tyle na dodatkowe zakłady. Takim łatwym zarobkiem nie interesuje się fiskus, bo nie ma do tego narzędzi w postaci regulacji prawnych.

Nielegalny zysk

Paweł Barnik, ekspert podatkowy z firmy ECDDP, wyjaśnia, że cały proceder, choć nielegalny i zakazany, przynosi krocie podmiotom prowadzącym tego rodzaju działalność.
– To nic innego jak hazard, a dokładnie e-hazard. Według definicji słownikowej hazard to ryzykowne przedsięwzięcie, którego wynik zależy wyłącznie od przypadku. Skoro zaś to przedsięwzięcie zakazane, wówczas nie może być opodatkowane. Podmioty zajmujące się e-hazardem nie obejmuje podatek od gier – wskazuje Paweł Barnik.
Marcin Zimny, prawnik z CMS Cameron McKenna, dodaje, że hazard w internecie nie różni się zasadniczo od tego tradycyjnego. Oprócz oczywistego faktu, że umożliwia prowadzenie gier i zawieranie zakładów on-line, a zatem gracz nie musi wychodzić z domu, aby uczestniczyć w grze. Przez to hazard on-line jest bardziej dostępny. Poza tym, zawieranie zakładów on-line daje też możliwość firmom hazardowym większego urozmaicenia zakładów.
Przepisy ustawy o grach i zakładach wzajemnych wskazują, że firma, która organizuje zakłady, powinna posiadać siedzibę w Polsce, a zakłady powinny odbywać się wyłącznie w punktach przyjmowania zakładów.
– Hazardowa działalność internetowa nie spełnia tych warunków, i w związku z tym nie można jej legalnie prowadzić w Polsce. Firmy omijają te przepisy, zakładają spółki oraz lokują serwery w tych krajach, gdzie taka działalność jest dozwolona – wyjaśnia Marcin Zimny.
Stwierdza też, że w konsekwencji, Polacy mogą bez problemu uczestniczyć w grach przez internet. Należy jednak pamiętać, że zgodnie z przepisami polskiego kodeksu karnego skarbowego, karalny jest sam udział w zagranicznych grach (zakładach).
Z kolei Paweł Barnik zwraca uwagę, że podmioty prowadzące e-hazard rejestrują domeny internetowe za granicą, tak aby uciec od polskiego wymiaru sprawiedliwości. Często również cedują odpowiedzialność udziału w zakładach i grach na ich użytkowników.

Brak woli resortu

Dochody z hazardu on-line pozostają nieopodatkowane. Ministerstwo Finansów tylko mówi, że ma zamiar coś z tym robić. Zamiast tego, resort próbował przeforsować dopłaty do gier (zakładów) legalnie w Polsce funkcjonujących, aby zdobyć pieniądze na budowę stadionów.
– Nie wiadomo, na co MF czeka, skoro brak możliwości prowadzenia działalności hazardowej on-line jest tylko fikcją. Wydaje się, że jedyną rozsądną drogą jest zalegalizowanie hazardu on-line, zwiększenie kontroli nad nim i jego opodatkowanie – proponuje Marcin Zimny.
Podobnego zdania jest Paweł Barnik, który przypomina, że propozycje zmian przepisów w tym zakresie były wielokrotnie podejmowane. Niestety, MF brak odwagi, aby cały proceder ukrócić. Tym bardziej że użytkowników domen jest coraz więcej, a dłuższe przyglądanie się takim działaniom negatywnie wpływa na rynek zakładów uregulowanych w ustawie o grach i zakładach wzajemnych.
Dochody budżetowe z tego tytułu – po dokonaniu stosownych regulacji – nie będą małe, gdyż usługi te mają coraz większą rzeszę odbiorców.
2–3 mld zł szacowana wielkość hazardu internetowego