Prezydent Lech Kaczyński nie popiera podwyższania podatków - podkreślił dziś szef jego kancelarii Piotr Kownacki. Zaznaczył jednak, że mówienie na tym etapie o ewentualnym wecie prezydenta dla takich rozwiązań "jest skrajnie przedwczesne".

We wtorek szef resortu finansów Jacek Rostowski przedstawił założenia do nowelizacji tegorocznej ustawy budżetowej. Rząd nie wyklucza podniesienia podatków w przyszłym roku. Premier Donald Tusk zapowiedział, że informacja o ewentualnych zmianach w podatkach na lata 2010-2011 przedstawiona zostanie latem.

Kownacki zwrócił uwagę w rozmowie z dziennikarzami, że mówi się generalnie o podwyższaniu różnych podatków, nie tylko PIT, ale również CIT, VAT czy podwyższeniu składki rentowej.

"Oczywiście nie przypuszczam, żeby wszystkie miały być podwyższane. Natomiast to jest takie przygotowanie artyleryjskie i potem mamy być wdzięczni za to, że nie cztery podatki, a tylko dwa zostały podniesione" - ocenił minister.

Jak dodał, prezydent w wygłoszonym w Sejmie pod koniec maja orędziu postulował, aby dyskutować o rozwiązaniach, które zwiększają krajowy popyt, co - jak zaznaczył Kownacki - w przypadku podatków, oznacza ich obniżanie.

"Rząd proponuje najbardziej prymitywne z możliwych rozwiązań"

Kownacki był pytany, które - zdaniem prezydenta - podatki powinny zostać obniżone. Odpowiedział, że należałoby rozważyć obniżenie podatku VAT, aby ułatwić życie firmom działającym w Polsce. Dodał, że warto by też podwyższyć kwotę wolną od podatku w przypadku niskich emerytur i rent.

Minister podkreślił, że Lech Kaczyński uważa, iż w dobie kryzysu należy robić wszystko, co podtrzymuje gospodarkę, co powoduje, że przedsiębiorstwa nie padają i nie zwalniają ludzi.

"Tymczasem rząd proponuje najbardziej prymitywne z możliwych rozwiązań - jeżeli brakuje w budżecie pieniędzy, to zabrać obywatelom" - powiedział Kownacki. "Bo przecież to nie jest tak, że budżet jest dla obywateli, że państwo jest dla obywateli - nie. PO uważa, że to obywatele są dla rządu, obywatele są dla ich jakichś tam sobie znanych celów" - mówił.

"Kancelaria rozważy rezygnację z niektórych wydatków"

W związku z przygotowaniem przez rząd nowelizacji tegorocznego budżetu państwa rząd szuka oszczędności w resortach. Kownacki poinformował, że minister finansów Jacek Rostowski zwrócił się też z prośbą do Kancelarii Prezydenta o zastanowienie się nad ograniczeniem wydatków.

Prezydencki minister zapewnił, że kancelaria rozważy rezygnację z niektórych wydatków, żeby zmniejszyć swój budżet. "Poleciłem, żeby takie prace wykonać i one będą w terminie wykonane" - zapowiedział. Termin przedstawienia możliwych cięć w wydatkach Kancelarii Prezydenta upływa na początku przyszłego tygodnia.

"Na pewno nie da się z tego skromnego budżetu jakichś wielkich kwot uszczuplić, ale być może zrezygnujemy z jakichś zakupów, bez których jesteśmy w stanie do końca roku przeżyć, czy z jakiegoś remontu, jeżeli coś nie grozi katastrofą budowlaną" - mówił minister.

Zaznaczył jednak, że jeżeli budżet prezydenckiej kancelarii zostałby w większym stopniu okrojony, "to byłaby to czysto polityczna akcja zmierzająca do utrudnienia działania prezydentowi". Budżet Kancelarii Prezydenta w 2009 roku wynosi ok. 160 mln zł.