Resort finansów ma gotowe założenia do projektu, który wprowadzi podatek ekologiczny. Podatek ekologiczny będzie uzależniony m.in. od emisji CO2 lub pojemności silnika. Nowa opłata będzie pobierana co roku i będzie wzrastać wraz z wiekiem auta.
ANALIZA
Akcyzę nakładaną na samochody osobowe zastąpi podatek ekologiczny. Z założeń przygotowanych przez Ministerstwo Finansów wynika, że będzie to podatek pobierany co roku. Jego wysokość będzie zależała albo od emisji CO2, albo od pojemności silnika. Jego wysokość nie powinna rocznie przekraczać kilkuset złotych. Zarówno branża, jak i niezależni eksperci popierają koncepcję podatku ekologicznego, choć zastrzegają, że diabeł tkwi w szczegółach i z ostateczną oceną należy wstrzymać się do momentu przedstawienia projektu.
Wojciech Drzewiecki z Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar podkreśla, że kryteria podatku zostały określone przez przedstawicieli Komisji Europejskiej. Podatek ten powinien zastąpić wszystkie podatki obciążające samochód (poza VAT) i powinien być płacony w skali rocznej. Podstawowym kryterium służącym do jego obliczenia powinna być emisja CO2. Wyższy poziom emisji oznaczałby wyższą stawkę, niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z samochodem nowym, czy używanym. Tego typu rozwiązanie powinno zachęcać konsumentów do wyboru samochodów mniej zanieczyszczających środowisko.

Założenia to za mało

Znając jedynie założenia do podatku ekologicznego, nie można dokonać pełnej oceny skutków jego wprowadzenia na samochody osobowe. Na ten aspekt zwraca uwagę Marcin Zimny, prawnik z CMS Cameron McKenna, który stwierdza, że sam pomysł zastąpienia podatku akcyzowego, stosowanego wobec samochodów osobowych, rejestracyjnym podatkiem ekologicznym, związanym z emisją szkodliwych gazów oraz rodzajem paliwa lub napędu, należy ocenić pozytywnie.
- Po pierwsze, podatek taki może mieć korzystny wpływ na ochronę środowiska naturalnego, gdyż z założenia będzie preferował samochody spełniające określone normy emisji szkodliwych substancji. Po drugie, poprzez zmniejszenie obciążeń podatkowych, nakładanych na nowe samochody, może zwiększyć ich sprzedaż - argumentuje Marcin Zimny.



Kierunek jest słuszny

Andrzej Puncewicz, partner w Accreo Taxand, uważa, że pomysł powiązania wysokości podatku z poziomem emisji CO2 zasługuje na aprobatę. Takie rozwiązanie ma o wiele lepsze uzasadnienie niż ustalona w arbitralny sposób na poziomie 2 litrów pojemność silnika, powyżej której samochody podlegają wyższej akcyzie.
Marta Szafarowska, doradca podatkowy w MDDP, podkreśla, że niewątpliwie słuszną decyzją ze strony MF jest powrót do prac nad odejściem od opodatkowania samochodów akcyzą i wprowadzeniem podatku ekologicznego, uniezależnionego od wartości samochodu, za to odzwierciedlającego jego parametry. Podatek ten pobierany byłby okresowo, a jego wysokość zależałaby od poziomu np. emisji spalin. Wprowadzenie tego rozwiązania spowoduje, że zakup samochodu w kraju, czy za granicą będzie tańszy - właśnie o akcyzę, przy czym w największym stopniu potanieją samochody o dużych silnikach (powyżej 2 litrów). Z drugiej strony, ekopodatek obejmie wszystkie samochody już poruszające się po polskich drogach.
Z tej perspektywy najważniejsze okażą się te elementy podatku ekologicznego, które ukierunkowane będą na ograniczenie niekorzystnych skutków finansowych po stronie obecnych właścicieli aut (od których zapłacili już akcyzę) oraz stworzenie preferencji związanych z wymianą samochodu na nowszy.
- Te elementy decydować będą o tym, czy wypracowany projekt ustawy zostanie uchwalony przez Sejm - komentuje Marta Szafarowska.

Pozytywne skutki

Obok pozytywnego wpływu na środowisko podatek ekologiczny jest dobrym pomysłem z jeszcze jednego powodu. Andrzej Puncewicz twierdzi, że będzie on działał w kierunku zwiększenia popytu na nowo produkowane samochody. W obecnej sytuacji rynkowej taki efekt, wpływający pośrednio na pobudzenie krajowej produkcji aut, musi zostać oceniony pozytywnie.



Koszt dla podatników

Nasi eksperci popierają podatek ekologiczny, choć ostrzegają, że wprowadzenie systemu rocznych opłat zwiększy obciążenia fiskalne posiadaczy samochodów już zarejestrowanych. Według Marcina Zimnego może to być istotną przeszkodą w nabyciu samochodu dla tych, których nie stać na kupno nowego auta spełniającego najwyższe normy ekologiczne, skoro podatek ekologiczny ma wynosić nawet kilkaset złotych rocznie.
Kontrowersyjna może być wysokość opłat, w szczególności tych mających zastosowanie do starszych samochodów.
- Z jednej strony - podatek na poziomie kilku tysięcy złotych rocznie za korzystanie z kilkunastoletniego auta wydaje się astronomicznie wysoki - ale będzie prowadził do złomowania tych pojazdów. Z drugiej - ustalenie podatku na niskim poziomie nie wywoła pożądanych rezultatów - podkreśla Andrzej Puncewicz.
Dodaje też, że wysoki ekopodatek jest ceną, którą trzeba zapłacić, jeżeli chcemy, aby ustawa skłoniła nabywców do preferowania nowszych pojazdów.
1 103 970 samochodów osobowych sprowadzono z zagranicy do Polski w 2008 roku