Skoro prezes firmy był w urzędzie i zapoznał się z decyzją podatkową, to mógł też wnieść na czas odwołanie. To, że leczył się ortopedycznie po złamaniu, nie przesądza o jego braku winy w niedotrzymaniu terminu – uznał NSA.
Sprawa dotyczyła spółki, która otrzymała w trybie zastępczym decyzje prezydenta miasta dotyczące podatku od nieruchomości. Prezesa firmy nie było ze względu na złamanie i leczenie, urząd zostawił więc pismo na poczcie. Na takie doręczenie zastępcze pozwala art. 150 ordynacji podatkowej.
Prezes dowiedział się o tym piśmie przypadkiem, gdy był w urzędzie miasta, dzień przed upływem terminu na odwołanie. Kierownik wydziału podatków i opłat przekazał mu kserokopie wydanych decyzji.
Prezes nie zdołał złożyć odwołania na czas, więc wystąpił o przywrócenie terminu. Swoją sytuację tłumaczył stanem zdrowia, na co załączył kopię zaświadczenia lekarskiego. Wyjaśnił też, że jest jedyną osobą upoważnioną do odbioru korespondencji w imieniu spółki.
Ani prezydent miasta, ani samorządowe kolegium odwoławcze nie uwzględnili wniosku o przywrócenie terminu. Uznali, że prezes spółki nie uprawdopodobnił braku swojej winy w uchybieniu terminu. Miał na to 14 dni od doręczenia decyzji, termin ten upłynął dzień po wizycie w urzędzie, a odwołanie zostało wniesione dopiero pięć dni później.
SKO przyznało, że stan zdrowia prezesa mógł faktycznie utrudniać normalne funkcjonowanie, ale nie na tyle, by prezes spółki był całkowicie pozbawiony możliwości funkcjonowania i zadbania o interesy firmy.
Przemawiało za tym również to, że na kilka dni przed upływem terminu na złożenie odwołania złożył w imieniu firmy informację na podatek od nieruchomości na kolejny rok podatkowy. Był więc w stanie nadać przesyłkę pocztową. Ponadto dzień przed upływem terminu na wniesienie odwołania stawił się osobiście w urzędzie.
SKO wytknęło mu też, że powinien podjąć działania, by zapewnić możliwość odbioru korespondencji urzędowej. W tym celu mógł np. ustanowić pełnomocnika.
Podobnie orzekły sądy. WSA w Krakowie wskazał, że nie można przywrócić terminu, jeśli podatnik dopuścił się choćby lekkiego niedbalstwa. Wyjaśnił, że brak winy mogą uzasadniać np. przerwa w komunikacji, choroba wymagająca hospitalizacji bądź inna nagła i obłożna choroba. W tej sprawie żadne takie okoliczności nie wystąpiły.
Co więcej, jak zauważył WSA, prezes spółki był przed upływem terminu w urzędzie miasta, dowiedział się o wydanych decyzjach, otrzymał ich kserokopie, a więc zapoznał się z ich treścią. Mógł więc złożyć odwołanie nazajutrz, bezpośrednio w urzędzie miasta (np. na dzienniku podawczym). Sąd dodał, że nie ma przeszkód proceduralnych, aby później, w toku postępowania odwoławczego, uzupełniać zarzuty i wnioski.
Wyrok ten utrzymał w mocy NSA. Zaznaczył, że prezes nie musiał nawet wskazywać na nadzwyczajne okoliczności. Wystarczyłoby uprawdopodobnienie, że nie ponosił winy w uchybieniu terminu (zgodnie z art. 162 par. 1 ordynacji).
Chodzi o to – wskazał NSA ‒ aby z jednej strony nie doprowadzać do pochopnego przywracania terminu, a z drugiej aby na skutek nadmiernej surowości nie zamknąć stronie drogi do obrony jej praw.

orzecznictwo

Wyrok NSA z 18 listopada 2020 r., sygn. akt II FSK 1809/18. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia