Kredyt zaciągnięty wspólnie przez małżonków na zakup nieruchomości może zostać spłacony z majątku osobistego żony. Nie odbiera to jej w połowie prawa do ulgi, bo oboje solidarnie odpowiadają za spłatę zobowiązania – orzekł NSA
Chodziło o kredyt zaciągnięty przez podatniczkę i jej męża na zakup domu jednorodzinnego. Pomiędzy małżonkami istniała rozdzielność majątkowa, natomiast oboje mieli wspólny rachunek bankowy.
Małżonkowie podpisali u notariusza umowę przedwstępną na zakup tej nieruchomości w udziałach po połowie na rzecz każdego z nich, a następnie oboje zaciągnęli na ten cel kredyt w banku (600 tys. zł). Potem, już na podstawie umowy przenoszącej własność, kupili wspólnie po połowie udziału w budynku i gruncie.
Pół roku później podatniczka sprzedała mieszkanie, które należało tylko do niej. Dostała je dwa lata wcześniej w darowiźnie, nie upłynęło więc jeszcze ustawowe 5 lat od nabycia. Zasadniczo w takiej sytuacji powinna zapłacić podatek od dochodu ze zbycia, ale postanowiła skorzystać z ulgi mieszkaniowej przewidzianej w art. 21 ust. 1 pkt 131 w zw. z ust. 25 pkt 2 lit. a) ustawy o PIT.
Ze wspólnego rachunku bankowego, należącego do niej i jej męża, spłaciła 74 tys. zł kredytu hipotecznego zaciągniętego na zakup domu. W tytułach przelewu widniała – jako spłacająca kredyt – wyłącznie ona. Podatniczka nie kryła zresztą, że do pewnego momentu kredyt i odsetki były spłacane wyłącznie z pieniędzy pochodzących ze sprzedaży przez nią mieszkania, które dostała w darowiźnie (i które stanowiło przez to jej majątek osobisty).
Jako wydatek na cele ulgi mieszkaniowej zaliczyła całą kwotę, którą przeznaczyła na ten cel. Zakwestionował to naczelnik urzędu skarbowego. Uznał, że podatniczka mogła odliczyć maksymalnie połowę wartości spłaconych rat kredytu i odsetek, bo – jak stwierdził – tylko ta część przypadała na nabycie przez nią udziału w nieruchomości.
Podobnego zdania był dyrektor Izby Administracji Skarbowej w Warszawie. Stwierdził, że kredyt był zaciągany na realizację również cudzych (w tym wypadku męża) potrzeb mieszkaniowych. Spłacając więc raty kredytu ponad zakupiony przez siebie udział, podatniczka spłaciła zobowiązanie kredytowe nie tylko własne, ale i małżonka. Słowem, spłaciła zobowiązanie zaciągnięte na nabycie nie tylko własnego udziału, ale i udziału męża – stwierdził organ.
Decyzję tę uchylił WSA w Warszawie. Orzekł, że podatniczka mogła zaliczyć na poczet ulgi mieszkaniowej całe 74 tys. zł. Wydała je bowiem na spłatę kredytu zaciągniętego na zakup domu jednorodzinnego, w którym mieszka. Nie ma znaczenia to, że mieszkają tam także inne osoby (mąż), bo przepis takiej sytuacji nie wyklucza – stwierdził sąd.
Wyrok ten utrzymał w mocy Naczelny Sąd Administracyjny, choć uznał, że częściowo jego uzasadnienie było błędne. Zgodził się z WSA, że realizacja własnych celów mieszkaniowych obejmuje także zapewnienie możliwości wspólnego zamieszkania członkom najbliższej rodziny, w tym małżonkowi i dzieciom, z którymi podatnik prowadzi wspólne gospodarstwo domowe.
Przeszkodą do skorzystania z ulgi nie może być również to, że drugim współwłaścicielem domu jest mąż, który jest współzobowiązany do spłaty rat kredytu i odsetek – stwierdził sąd kasacyjny.
Nie zgodził się więc z fiskusem, że zaciągnięcie kredytu przez obojga współwłaścicieli powoduje konieczność rozdzielenia wydatku poniesionego z majątku osobistego podatniczki. Podkreślił, że nie można bez wyraźnego przepisu wprowadzać dodatkowego kryterium związanego z ustalaniem proporcji takiej spłaty.
NSA wskazał przy tym na istotną okoliczność, na którą nie zwróciły uwagi ani organy podatkowe, ani sąd I instancji, ani sama podatniczka. Z umowy kredytu hipotecznego wynikało, że kredytobiorcy, czyli podatniczka i jej mąż, ponoszą solidarną odpowiedzialność za zobowiązania wynikające z tej umowy.
Jest to przypadek tzw. solidarności biernej dłużników, uregulowany w art. 366 kodeksu cywilnego – wyjaśnił NSA. Przypomniał, że zgodnie z tym przepisem „kilku dłużników może być zobowiązanych w ten sposób, że wierzyciel może żądać całości lub części świadczenia od wszystkich dłużników łącznie, od kilku z nich lub od każdego z osobna, a zaspokojenie wierzyciela przez któregokolwiek z dłużników zwalnia pozostałych (solidarność dłużników). Aż do zupełnego zaspokojenia wierzyciela wszyscy dłużnicy solidarni pozostają zobowiązani”.
Oznacza to – wyjaśnił NSA – że każdy z dłużników nie tylko może, ale i jest zobowiązany do spłaty wierzytelności w całości, a potem może mieć jedynie roszczenie regresowe wobec współdłużników. To jednak należy już wyłącznie do wewnętrznych stosunków pomiędzy nimi. Dla celów ulgi mieszkaniowej nie ma to żadnego znaczenia.
Istotne jest jedynie, aby w ustawowym okresie (obecnie trzech lat, przed 2019 r. były to dwa lata) podatnik przeznaczył pieniądze ze sprzedaży nieruchomości na własny cel mieszkaniowy. Podatniczka ten warunek spełniła – orzekł NSA.

orzecznictwo

Wyrok NSA z 17 czerwca 2020 r., sygn. akt II FSK 607/20. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia