Polska nie przystąpiła do pilotażowej inicjatywy Komisji Europejskiej, czyli transgranicznych interpretacji indywidualnych w zakresie VAT. Cenę za to płacą właśnie krajowe firmy.
DGP
Potwierdza to najnowszy wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE. W orzeczeniu z 18 czerwca 2020 r. (sygn. akt C-276/18) TSUE nie zgodził się z opinią rzecznik generalnej Eleanor Sharpston, która w lutym br. uznała, że polska interpretacja indywidualna powinna chronić przedsiębiorcę przed zagranicznymi konsekwencjami za brak rejestracji i nieskładanie deklaracji VAT.
O tym, że polskie interpretacje indywidualne nie chronią przed problemami z zagranicznym fiskusem, pisaliśmy już wcześniej w DGP w artykule „Kto zarabia za granicą, ryzykuje podwójną zapłatą” (DGP nr 106/2019). Wtedy chodziło o spory o podwójne opodatkowanie w obu krajach (w Polsce i w Niemczech) tego samego dochodu. Spór miało rozwikłać dopiero porozumienie administracji podatkowych obu państw.
Tym razem spór toczył się o VAT, który w przeciwieństwie do podatku dochodowego jest w całej Unii Europejskiej zharmonizowany.
Unijny trybunał uznał, że nie dojdzie do podwójnego opodatkowania, jeżeli w odpowiedni sposób zostanie zastosowana unijna dyrektywa, zakładająca harmonizację systemu VAT. Natomiast w razie dwukrotnego pobrania podatku przedsiębiorca powinien móc starać się w jednym z państw o zwrot nienależnie zapłaconej daniny.

Unijne spory o podatek

– Wyrok unijnego trybunału wcale może nie chronić przed podwójnym opodatkowaniem VAT – uważa Przemysław Antas, radca prawny i doradca podatkowy w Antas Legal. Wskazuje, że jeśli węgierski sąd uzna po wyroku TSUE, że podatek powinien być zapłacony na Węgrzech, to nie można wykluczyć, iż polski fiskus odmówi zwrotu daniny nadpłaconej w kraju.
– W praktyce nie istnieje żaden skuteczny mechanizm arbitrażowy, który pozwoli rozwikłać ten spór – potwierdza Maciej Dybaś, doradca podatkowy w Crido.
Dziwi się, że Polska nie przystąpiła do pilotażowej inicjatywy Komisji Europejskiej, czyli transgranicznych interpretacji indywidualnych w zakresie VAT. W założeniu mają one pomagać w rozwiązywaniu podobnych sporów jak ten rozpatrzony właśnie przez TSUE.
Ekspert wyjaśnia, że w projekcie tym uczestniczy 17 państw członkowskich, w tym Węgry, ale nie Polska.
Jarosław Ziółkowski, doradca podatkowy w Independent Tax Advisers, zauważa, że przed podwójnym opodatkowaniem nie ochroni w pełni też pozyskanie interpretacji w dwóch państwach członkowskich, np. – jak w tym przypadku – w Polsce i na Węgrzech. Może się bowiem okazać, że obie są ze sobą sprzeczne.
– Z pewnością, rozpoczynając sprzedaż za granicę, należy w pierwszej kolejności skontaktować się z tamtejszymi specjalistami, by ocenić ryzyko podatkowe – zachęca ekspert.

Co orzekł TSUE

Wyrok TSUE dotyczył polskiej firmy KrakVet, która sprzedawała węgierskim konsumentom karmę dla zwierząt za pośrednictwem węgierskiej strony internetowej. Spółka oferowała dostawę za pośrednictwem zaprzyjaźnionego przewoźnika, z tym że kupujący mógł też wybrać inną formę dostawy.
Firma postarała się w Polsce o interpretację indywidualną, z której wynikało, że powinna ona płacić 8-proc. VAT w naszym kraju. Polski fiskus uznał bowiem, że spółka dokonuje dostawy krajowej na rzecz przewoźnika, a dopiero on dostarcza towar za granicę.
Węgierski fiskus ocenił to inaczej. Stwierdził, że polska firma dokonuje sprzedaży wysyłkowej, a skoro przekroczyła roczny jej limit (ustalony przez Węgry), to powinna była zarejestrować się i rozliczać podatek na Węgrzech. Dla spółki oznaczało to, że musi zapłacić VAT według węgierskiej stawki (27 proc.), a na dodatek jeszcze zapłacić sankcję (równowartość 380 tys. euro) za nieskładanie deklaracji podatkowych.
Węgierski fiskus zarzucił spółce, że dopuściła się nadużyć podatkowych w tym zakresie. Jednocześnie zig norował polską interpretację indywidualną.
Gdy spór trafił na wokandę, węgierski sąd administracyjny zawiesił postępowanie i zadał pytanie prejudycjalne do TSUE. Spytał, czy węgierski fiskus może odmiennie potraktować transakcję w sytuacji, gdy została już ona opodatkowana inaczej, zgodnie z polską interpretacją indywidualną. Chciał też poznać odpowiedź, czy faktycznie doszło tu do nadużycia podatkowego i gdzie ostatecznie powinien zostać rozliczony podatek.

Interpretacje bez znaczenia

TSUE orzekł, że węgierski fiskus miał prawo samodzielnie ocenić transakcje i nie był w tym zakresie związany polską interpretacją indywidualną. Wyjaśnił przy tym, że podatek powinien być rozliczony na Węgrzech, jeżeli okaże się, że faktycznie była to sprzedaż wysyłkowa, a polski dostawca odpowiadał za transport towaru do nabywcy.
Zastrzegł jednak, że to będzie musiał ocenić dopiero węgierski sąd. TSUE udzielił przy tym pewnych wskazówek. Węgierscy sędziowie będą więc musieli zbadać, czy zasadniczą częścią działalności polskiej firmy jest odpłatne oferowanie towarów zagranicznym nabywcom wraz z organizacją ich transportu, czy odpowiada ona za ewentualne uszkodzenia przesyłki, a także w jakim języku jest prowadzona strona internetowa służąca do oferowania produktów i jakie ma rozszerzenie (.pl czy .hu).
Trybunał nie dopatrzył się natomiast w tej sprawie nadużycia prawa przez polską spółkę.

To jeszcze nie koniec

– Stanowisko TSUE co do braku wiążącej mocy zagranicznych interpretacji indywidualnych może otwierać drogę do podwójnego opodatkowania nie tylko sprzedaży wysyłkowej, ale także transgranicznych transakcji trójstronnych. Może też spowodować, że zwiększy się pokaźna już liczba sporów o stałe miejsce prowadzenia działalności w VAT – zauważa Maciej Dybaś.
Podkreśla, że sporów o podwójne opodatkowanie jest naprawdę wiele. – Dość powiedzieć, że sam KrakVet czeka na wyrok TSUE w bardzo podobnej sprawie dotyczącej jego rozliczeń w Rumunii – dodaje ekspert Crido.
Wyrok TSUE nie kończy sporów. Spółka czeka na rozstrzygnięcie w bardzo podobnej sprawie dotyczącej rozliczeń w Rumunii
DGP
TRZY PYTANIA

Czas już na mechanizm rozstrzygania sporów

Tomasz Michalik, doradca podatkowy i partner w MDDP
Jak ocenia pan wyrok TSUE w sprawie KrakVet?
Sądzę, że w tych ramach prawnych i przy tak sformułowanych pytaniach nie mogliśmy spodziewać się innego rozstrzygnięcia. A szkoda. Nie ma wątpliwości, że miarą harmonizacji unijnego systemu VAT jest nie tylko kształt wspólnych przepisów, ale i sposób ich stosowania przez poszczególne państwa członkowskie. Jeżeli bowiem istotą norm kolizyjnych, takich jakich te określające miejsce dostawy towarów czy świadczenia usług (czyli w istocie – w którym państwie czynności te mają zostać opodatkowane), jest zapewnienie, aby dana transakcja była opodatkowana tylko raz, to w razie nieprawidłowego wdrożenia do krajowego prawa przepisów unijnych albo odmiennej interpretacji tych reguł przez poszczególne państwa system przestaje działać. Może bowiem dojść do podwójnego opodatkowania danej czynności, względnie nieopodatkowania jej w ogóle, co jest równie niepożądane.
Takie sytuacje nie są chyba zbyt częste?
Niekoniecznie. Rosnące skomplikowanie transakcji wewnątrzunijnych może spowodować, że będzie ich jeszcze więcej. Poszczególne państwa bowiem, często pod presją poszukiwania wpływów budżetowych, nadmiernie rozszerzają rozumienie niedoprecyzowanych pojęć, aby za wszelką cenę uznać się za właściwe przy opodatkowaniu transakcji i żądać podatku. Weźmy przykład Polski, która arbitralnie poszerza rozumienie pojęcia stałego miejsca prowadzenia działalności gospodarczej, jedynie po to, aby uznać się za właściwe miejsce opodatkowania wielu usług, których miejscem opodatkowania powinno być inne państwo. To tworzy problem, bo drugie państwo może i często uważa przeciwnie. A to może prowadzić do opodatkowania usługi w obu krajach – w Polsce i w państwie kontrahenta. Należałoby więc stworzyć mechanizm rozwiązywania tego rodzaju sporów, tak aby z jednej strony kraje nie miały wrażenia zewnętrznej ingerencji w suwerenność rozstrzygnięć, ale z drugiej, by uchronić podatników przed podwójnym opodatkowaniem VAT.
W rozwiązaniu tych sporów nie pomogą – jak wiemy już z wyroku unijnego trybunału – krajowe interpretacje indywidualne. A czy są jakieś rozwiązania wewnątrzunijne?
Komisja Europejska podjęła bardzo niedoskonałą, ale jednak ciekawą próbę zainicjowania formuły międzypaństwowych interpretacji podatkowych. Niestety do pilotażowego projektu nie przystąpiły wszystkie państwa, w tym – z niewiadomych powodów – także Polska. A szkoda, bo takie sytuacje jak sprawa KrakVet powinny być rozstrzygane na bieżąco. Bez metod rozstrzygania tego rodzaju wątpliwości nigdy nie zostanie osiągnięta prawdziwa harmonizacja systemu. Z kolei bez pełnej harmonizacji systemu VAT obrót wewnątrzunijny będzie trudniejszy i bardziej ryzykowny niż obrót z państwami trzecimi. To byłoby absurdalne i warto to wreszcie zrozumieć.