- W kraju działa ok. 1 mln 950 tys. małych przedsiębiorstw, które potrzebują nowych narzędzi elektronicznych. Wynika to nie tylko z sytuacji spowodowanej pandemią, lecz także z wymogów regulatora - mówi Jerzy Koniecki, prezes Stowarzyszenia Księgowych w Polsce.
DGP
Na początku pandemii księgowi, również ci z biur rachunkowych, przenieśli się do domów i pracują online. Aby ułatwić im pracę, odroczono terminy wielu obowiązków, np. sporządzenia sprawozdań finansowych, rozliczenia podatników CIT. Czego teraz potrzebują księgowi?
Przede wszystkim powrotu do normalności i na swoje stanowiska pracy. Mimo że koronawirus wymusił pracę zdalną, to nie wszystkie firmy są przygotowane do elektronicznego obiegu dokumentów. Tymczasem codzienna praca księgowego polega przede wszystkim na sprawdzaniu dokumentów źródłowych. Teraz jest to bardzo utrudnione.
Tu właśnie widzę pole do pomocy ze strony państwa – w przyspieszeniu procesu elektronizacji, która pozwoli na sprawniejszą pracę zdalną.
W kraju działa ok. 1 mln 950 tys. małych przedsiębiorstw, które potrzebują nowych narzędzi elektronicznych, w tym nowoczesnych systemów. Wynika to nie tylko z sytuacji spowodowanej pandemią, lecz także z wymogów regulatora, który uszczelniając przepisy podatkowe, ciągle wymusza wprowadzanie nowych mechanizmów. A to jest kosztowne.
Często obowiązki małych firm wobec fiskusa wypełniają biura rachunkowe i to one – w dużej mierze – są obciążone wydatkami na nowoczesne rozwiązania. Przy niskich marżach i ciężkiej sytuacji spowodowanej koronawirusem wiele z nich musi zakończyć swoją działalność. Dobrze więc, aby wprowadzając nowe wymogi, rząd przygotowywał też rozwiązania, z których można byłoby korzystać.
A jeżeli chodzi o przesunięcie niektórych obowiązków, czy tu nie ma jeszcze potrzeb?
Na początku pandemii prosiliśmy o odroczenie w czasie niektórych obowiązków rozliczeniowych i większość naszych postulatów została spełniona.
Jeżeli chodzi o terminy sprawozdawcze – to padają głosy, że powinny zostać jeszcze bardziej wydłużone. To ma swoje dobre i złe strony. Zdarza się też, że niektórzy nadużywają tych możliwości i korzystają z nich, mimo że tego nie potrzebują. Chcą jedynie z opóźnieniem przedstawić sprawozdanie.
Oczywiście inaczej sytuacja wygląda, jeżeli chodzi o terminy wdrożenia zupełnie nowych obowiązków, jak chociażby nowego JPK_VAT. Tu można by się zastanawiać, czy odroczenie do 1 października jest wystarczające? Czy nie należałoby kolejny raz przesunąć wejścia w życie przepisów dotyczących matrycy VAT?
Przygotowanie się do zmian jest pracochłonne i kosztowne, a teraz – poza bieżącymi rozliczeniami – księgowi zajmują się uzyskiwaniem dla podatników pomocy przewidzianej w tarczy finansowej. Być może składanie wniosków o pomoc w formie np. postojowego, pożyczki czy zwolnienia ze składek ZUS nie jest szczególnie skomplikowane, ale przeważnie pracochłonne, szczególnie jeżeli biuro rachunkowe ma wielu małych klientów. Oczywiście w praktyce pojawiają się również inne problemy, ale są one do pokonania.
W czasie zamrożenia gospodarki wiele przedsiębiorstw zawiesiło swoją działalność, biura rachunkowe straciły więc klientów. Jaka jest skala tego problemu?
Rzeczywiście jest to problem, z którym mierzą się zarówno małe, jak i duże biura.
Trudno określić jego skalę, szczególnie że obecnie usługowe prowadzenie ksiąg rachunkowych jest zawodem zderegulowanym.
Może warto wrócić do rozmowy o potrzebie regulacji zawodu?
W części krajów europejskich zawód księgowego jest zdefiniowany i uznawany za zawód zaufania publicznego. U nas nie ma jakichkolwiek uregulowań – a powinny być. Wówczas można by nie tylko oczekiwać określonej pracy, jakości i odpowiedzialności, lecz także te wymagania egzekwować.
Czyli nie chodzi o powrót do certyfikatu księgowego, wydawanego przez ministra finansów, który był potrzebny dla firm usługowo prowadzących księgi rachunkowe?
Przede wszystkim w krajach europejskich to nie minister finansów wydaje certyfikaty. Jest to zadanie przekazane innym instytucjom czy organizacjom społecznym lub zawodowym. Polskie rozwiązanie nie było dobre, szczególnie dlatego, że po uzyskaniu certyfikatu nie wymagano ani przestrzegania etyki zawodowej, ani dalszego kształcenia. Nie było również jakiegokolwiek nadzoru i taka osoba nie podlegała żadnym jednostkom dyscyplinarnym.
Dlatego dziś mamy wielu samozwańczych księgowych, którzy szkodzą przedsiębiorcom.
W Polsce rocznie upada ok. 250 tys. firm. Szacujemy, że w 70 proc. przypadków jest to spowodowane złą jakością obsługi księgowej. Należy jednak wziąć pod uwagę, że w większości przedsiębiorstw rodzinnych taką obsługą zajmują się nie księgowi, ale członkowie rodzin właścicieli.
Uważa więc pan, że certyfikacja powinna dotyczyć nie tylko księgowych w biurach rachunkowych, lecz także w działach finansowo-księgowych firm?
A jaka jest różnica między księgowym z biura a tym w dziale księgowym? Według mnie żadna. Uważam, że zawód należy uregulować zgodnie z międzynarodowymi standardami edukacyjnymi. Osoba go wykonująca powinna respektować zasady kodeksu etyki, podlegać obowiązkowi ustawicznego dokształcania, ponieważ aktualizacja wiedzy jest kluczowa w tym zawodzie, tak samo jak odpowiedzialność dyscyplinarna.
Dziś poszkodowany przedsiębiorca musi iść do sądu powszechnego, aby dochodzić swoich praw, a to średnio trwa pięć, sześć lat. Nie ma żadnego organu, który merytorycznie rozstrzygnie sprawę. To powinno się zmienić.