Pojawiły się oferty zachęcające do przeprowadzki do Estonii bądź Litwy. Wirtualnej. Można się łatwo nabrać.
DGP
E-rezydencja to pokusa, by skorzystać z podatkowych benefitów przyznawanych przez inne państwa. Powodem wysypu ofert dotyczących uzyskania litewskiej e-rezydencji jest zbliżający się 2021 r. Wtedy Litwa zacznie oferować taką możliwość obcokrajowcom, tak jak robi to już od sześciu lat Estonia.
Estońska administracja podatkowa pochwaliła się w grudniu ub.r., że od 2014 r. z e-rezydencji skorzystało 62 tys. osób z całego świata (w tym m.in. były prezydent USA Barack Obama). Wśród nich są też Polacy. Według stanu na maj 2018 r. estońską e-rezydencję miało 612 obywateli naszego kraju (brak nowszych danych).
E-rezydenci założyli ponad 10 tys. spółek w Estonii, które zatrudniły 1700 osób. Program przyniósł temu niewielkiemu krajowi 31 mln czystego dochodu. Jedną z głównych zachęt okazał się estoński CIT, czyli zerowe opodatkowanie reinwestowanego dochodu osiągniętego przez spółkę aż do momentu, gdy zostanie on wypłacony wspólnikom.
Na efekty podatkowych zachęt, w tym bardzo niskiego, 5-proc. CIT dla małych firm, liczy też Litwa.

Nie tylko korzyści

Co daje posiadania e-rezydencji? W uproszczeniu obcokrajowiec, który dopełni formalności i wniesie niewielką opłatę, może liczyć na zagraniczną, cyfrową tożsamość (wraz z dowodem osobistym i unikalnym numerem identyfikacyjnym), która pozwoli mu logować się do usług online, zakładać spółkę przez internet, podpisywać cyfrowo dokumenty, składać zeznania podatkowe online i… rozliczać się za granicą z fiskusem.
Eksperci przestrzegają jednak, że ewentualne oszczędności mogą być pozorne, a jedynym wygranym na przeprowadzce może być… polska skarbówka. Samo zdobycie e-rezydencji i rejestracja firmy za granicą nie pozwoli bowiem uniknąć obciążeń podatkowych w Polsce, jeżeli przedsiębiorstwo będzie zarządzane z terytorium naszego kraju. Przeprowadzka nie może być więc fikcyjna, a firma musi prowadzić w obcym państwie rzeczywistą działalność gospodarczą. O tym jednak większość internetowych ofert nie informuje.
– E-rezydencji nie należy utożsamiać z rezydencją podatkową. Nie ma ona prostego przełożenia na to, gdzie należy wpłacać podatki – tłumaczy Agnieszka Wnuk, doradca podatkowy w MDDP.

W świetle prawa

E-rezydencja dotyczy osób fizycznych, ale dzięki niej osoby mogą w prosty sposób założyć za granicą, również przez internet, firmę. Taka firma, jeśli będzie osobą prawną, będzie miała swoją rezydencję, a jeśli będzie to spółka osobowa (transparentna podatkowa), znaczenie będzie miała rezydencja jej wspólników.
Zgodnie z art. 4 większości międzynarodowych umów o unikaniu opodatkowania rezydencja jest powiązana z tym, z jakiego kraju biznes jest faktycznie zarządzany.
– Umowa z Estonią zawiera w tym zakresie specyficzne rozwiązania. Estonia musiałaby w pierwszej kolejności uznać spółkę założoną przez internet za rezydenta w znaczeniu podatkowym, a znaczenie estońskiej e-rezydencji jest zupełnie inne – tłumaczy ekspertka.
W konsekwencji – jak mówi – samozatrudniony bądź osoba, który założy przez internet zagraniczną firmę i będzie kierować biznesem z Polski, najprawdopodobniej zapłaci w naszym kraju podatek od dochodów.
– Międzynarodowe prawo podatkowe pozwala polskiemu fiskusowi na pobranie daniny poprzez uznanie, że zagraniczna spółka jest rezydentem naszego kraju bądź że jest zagraniczną spółką kontrolowaną (CFC) lub zakładem polskiego przedsiębiorstwa – tłumaczy Agnieszka Wnuk.
W jej opinii internetowe oferty miałyby sens tylko, gdyby podatnik faktycznie przeprowadził się za granicę albo założył tam spółkę i prowadził tam rzeczywistą działalność gospodarczą, kierując nią również stamtąd.

Fiskus nie przeoczy

DGP
Nie ma co liczyć na to, że e-przeprowadzka za granicę nie wzbudzi podejrzeń Krajowej Administracji Skarbowej. W lipcu 2019 r. pisaliśmy w DGP o serii wezwań ze skarbówki skierowanych do właścicieli i osób zarządzających spółkami w Czechach, Wielkiej Brytanii, na Malcie, Węgrzech i… w Estonii. Urzędnicy chcieli się upewnić, czy jest to rzeczywista działalność gospodarcza, czy tylko działania mające na celu podatkową optymalizację ( „Skarbówka pyta o firmy za granicą”, DGP nr 133/2019).
Dwa lata wcześniej, w 2017 r., Ministerstwo Finansów wydało dwa ostrzeżenia wobec przedsiębiorców zakładających fikcyjne spółki za granicą. Przestrzegło, że łatwo to podważyć dzięki ustaleniu faktycznego miejsca zarządu spółki. O samym zarządzaniu spółką za granicą nie świadczy bowiem podpisywanie tam dokumentów czy podjęcie uchwały. Urzędnicy mogą badać służbową korespondencję, e-maile, miejsca spotkań z pracownikami (jeśli są zatrudniani) i inne dowody przebywania w obcym państwie.
TRZY PYTANIA

Trzeba będzie zapłacić zaległe podatki z odsetkami, a może i grzywnę

Józef Banach, radca prawny w Incorpore Banach, Szczypiński I Partnerzy
Czy pozyskanie litewskiej bądź estońskiej e-rezydencji tylko po to, aby uniknąć polskiego fiskusa, jest dobrym pomysłem?
Przedsiębiorca, który decyduje się na taki krok, tylko dlatego że skusiły go atrakcyjne rozwiązania podatkowe za granicą, może się bardzo rozczarować. E-rezydencja to bardzo atrakcyjny program, który ułatwia działalność przede wszystkim podmiotom pozaunijnym korzystanie z rozwiązań dostępnych w krajach bałtyckich. Nie oznacza to jednak, że za cenę niewielkich kosztów i formalności można zmienić rezydencję podatkową, bo w tym zakresie reguły są jasne i określone w każdej międzynarodowej umowie o unikaniu podwójnego opodatkowania.
Kiedy polski fiskus nie ingerowałby w działalność zagranicznej firmy?
Najlepszym rozwiązaniem jest całkowita zmiana rezydencji, a więc związanie się z państwem zagranicznym. Podmiot, który nie będzie zarządzany z terytorium Litwy czy Estonii i nie poprowadzi tam rzeczywistej działalności gospodarczej, na pewno tego nie zapewni. To samo zresztą dotyczy wszystkich innych ofert założenia spółek za granicą tylko dla uzyskania podatkowych oszczędności w Polsce.
Co grozi, jeżeli przeprowadzkę zakwestionuje skarbówka?
Trzeba będzie zapłacić w Polsce zaległe podatki wraz z odsetkami za zwłokę, przy czym wszystko zależy od formy działalności prowadzonej za granicą. E-rezydencja jest najczęściej wykorzystywana do założenia spółki. Jeśli będzie to spółka osobowa, to wspólnicy zapłacą w naszym kraju PIT według odpowiedniej stawki. Jeśli będzie to spółka kapitałowa, to należny będzie CIT w wysokości 19 proc. lub w niektórych sytuacjach 9 proc. Trzeba będzie również uregulować podatek u źródła od należności (np. licencji, odsetek, dywidend) wypłaconych zagranicznym odbiorcom. Były to bowiem dochody osiągane na terytorium Polski, zgodnie z art. 3 ust. 3 pkt 5 ustawy o CIT i art. 3a ust. 2b pkt 7 ustawy o PIT. Jeśli podatek nie został wcześniej potrącony, to spółka jako polski płatnik poniesie w tym zakresie odpowiedzialność zgodnie z regułami określonymi w ordynacji podatkowej. De facto będzie musiała zapłacić taką daninę z własnych środków. W grę wchodzi też odpowiedzialność karnoskarbowa za nieprawidłowe rozliczenia. Podstawą mógłby być tu art. 54 kodeksu karnego skarbowego, który mówi o uchylaniu się od opodatkowania i nieskładaniu deklaracji. Grozi za to grzywna do 720 stawek dziennych.