Komisja Europejska zaskarżyła wczoraj do unijnego trybunału przepisy, które pozwalają zakładom energochłonnym, korzystającym z Europejskiego Systemu Handlu Emisjami, kupować węgiel lub gaz bez akcyzy.
Bruksela uznała, że polskie regulacje faworyzują przemysł generujący zanieczyszczenia powietrza, a więc stoją w sprzeczności z unijnymi priorytetami ekologicznymi.
Skargą do Trybunału Sprawiedliwości UE groziła Polsce już pod koniec lipca br., gdy wysłała do naszego kraju tzw. uzasadnioną opinię dotyczącą naruszenia prawa (jest to drugi etap postępowania naruszeniowego). Rząd miał wtedy dwa miesiące na reakcję, ale ta jak widać nie zadowoliła Brukseli.
Chodzi o przepisy, z których wynika, że węgiel bądź gaz do celów opałowych kupi bez podatku jedynie zakład energochłonny, który wykorzystuje jeden z pięciu systemów „prowadzących do osiągania celów dotyczących ochrony środowiska lub do podwyższenia efektywności energetycznej” (art. 31a ust. 8, art. 31b ust. 1 pkt 5 i art. 31c ustawy o podatku akcyzowym).
Do systemów tych należy m.in. obowiązujący od 2005 r. Europejski System Handlu Emisjami CO2 (EU ETS). Początkowo nie było większych wątpliwości, że można go uważać za system prośrodowiskowy uprawniający do zwolnienia z akcyzy.
Eksperci jednak ostrzegali, że unijna dyrektywa ma w założeniu promować firmy energochłonne, które realnie dbają o środowisko, np. przez ograniczenie marnotrawstwa energii. Chodzi o dyrektywę 2003/96/WE z 27 października 2003 r. w sprawie restrukturyzacji wspólnotowych przepisów ramowych dotyczących opodatkowania produktów energetycznych i energii elektrycznej.
To by oznaczało, że polscy przedsiębiorcy powinni pójść dalej niż tylko wdrożyć system EU ETS, do czego i tak zobowiązuje ich unijne prawo.
Na łamach DGP zwracaliśmy już uwagę, że ewentualne niekorzystne orzeczenie TSUE może pociągnąć za sobą duże koszty dla polskich przedsiębiorców. Z zakwestionowanego systemu EU ETS korzysta bowiem duża grupa liczba firm. Chodzi o 776 podmiotów, których listę znajdziemy w załączniku nr 2 do rozporządzenia Rady Ministrów z 31 marca 2014 r. (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 1684). Chodzi nie tylko o elektrownie, ale również o takie podmioty jak spółdzielnie mieszkaniowe czy cukrownie. Dla każdego z nich ewentualna (o ile spełnia dodatkowo definicję zakładu energochłonnego) ewentualna porażka przed unijnym trybunałem i związana z tym zmiana przepisów oznacza potencjalne kłopoty. W takim wypadku musiałby przeanalizować, czy przysługuje mu jakiekolwiek inne zwolnienie z akcyzy, albo wdrożyć któryś z pozostałych systemów prośrodowiskowych, o których mowa w art. 31c ustawy (system EMAS, uzyskiwanie i umarzanie świadectw efektywności energetycznej oraz systemy zarządzania środowiskowego i zarządzania energią potwierdzone przez niezależną i uprawnioną jednostkę akredytującą). Jeśli żadne z tych rozwiązań nie będzie możliwe, to nie pozostaje nic innego jak zapłacić więcej za ogrzewanie.
To nie pierwszy raz, gdy Bruksela wyraziła zastrzeżenia do polskich regulacji o zwolnieniach z akcyzy dla węgla lub gazów wykorzystywanych do celów opałowych. Jeszcze do lipca 2017 r. z preferencji mogły korzystać albo zakłady energochłonne albo firmy, które wdrożyły jeden z pięciu systemów prośrodowiskowych. Polska znowelizowała przepisy na skutek krytycznych uwag KE i połączyła oba warunki w jeden.