Handel gazem LPG od grudnia br. będzie kontrolowany przez fiskusa. Oszuści znają jednak doskonale sposób, jak uniknąć nowych obowiązków podatkowych.
Dlaczego oszustom opłaca się oszukiwać na LPG / DGP
Potwierdza to najnowszy komunikat podkarpackiej Krajowej Administracji Skarbowej (KAS). Wynika z niego, że funkcjonariusze Podkarpackiego Urzędu Celno-Skarbowego zlikwidowali nielegalną przepompownię gazu w Mielcu.

Mechanizm oszustwa

Najpierw do przepompowni trafiał gaz z małych butli do 11 kg. W teorii miał on służyć gospodarstwom domowym do celów opałowych i dlatego zgodnie z art. 32 ust. 1 ustawy o podatku akcyzowym (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 864 ze zm.) mógł być kupiony bez naliczonej daniny. W praktyce jednak gaz był dostarczany na stacje paliw, gdzie oszuści za pomocą tzw. ośmiorniczki (czyli pompy, do której można podłączyć jednorazowo kilka butli) przepompowywali LPG wprost do zbiornika. Z niego zaś trafiał do dalszej sprzedaży.
Proceder był zyskowny dla wszystkich zainteresowanych. Nieuczciwi właściciele stacji paliw oszczędzali na kosztach gazu, bo unikali zapłaty akcyzy od LPG do celów napędowych, a kierowcy mogli dzięki temu znacząco oszczędzić przy tankowaniu. Poszkodowany był jedynie budżet, do którego nie wpływał należny podatek.
Jak wynika z komunikatu podkarpackiej KAS, postępowanie w tej sprawie zostało już wszczęte i trwa szacowanie strat Skarbu Państwa.
Zatrzymanym grożą nawet dwa lata więzienia i grzywna karnoskarbowa w wysokości 720 stawek dziennych, bo popełnili przestępstwo, o którym mowa w art. 73a kodeksu karnego skarbowego (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 1958 ze zm.).

Wcale nie tak rzadko

Edyta Chabowska, rzecznik prasowy Izby Administracji Skarbowej w Rzeszowie, potwierdza w rozmowie z DGP, że podobne przypadki nie są jednostkowe i co pewien czas zdarza się, że urzędnicy fiskusa wykrywają nielegalnie wykorzystywany LPG na stacji paliw. Przykładem jest komunikat podlaskiej KAS o gazowym oszustwie z lipca br.
O tym, że skarbówka zdaje sobie sprawę, iż podobne oszustwa nie są nowością, mówił na początku 2019 r. Piotr Dziedzic, obecny wiceminister finansów i wiceszef KAS. Zwracał wtedy uwagę, że „duża różnica w opodatkowaniu LPG, w zależności od wykorzystania jako źródło ciepła czy do napędu samochodów, powoduje naturalną pokusę nadużyć”. Poinformował też, że na jednej cysternie przewożącej 20 tys. litrów gazu LPG oszuści fiskalni mogą zarobić około 20 tys. zł.

Mały bez dozoru

Zapobiec temu mają zmiany przepisów i objęcie od grudnia br. transportów LPG monitoringiem w elektronicznej bazie SENT, co wynika z obowiązującego już rozporządzenia ministra finansów z 6 sierpnia 2019 r. (Dz.U. poz. 1585).
Zgodnie z nim przedsiębiorcy będą musieli odpowiednio informować fiskusa o szczegółach wysyłki gazu i jego odbioru, a przewoźnicy i zatrudniani przez nich kierowcy – pilnować, aby podczas transportu była włączona jego geolokalizacja.
Jacek Arciszewski, doradca podatkowy prowadzący własną kancelarię, zwraca jednak uwagę, że przewóz LPG w opakowaniach jednostkowych o masie brutto nieprzekraczającej 61 kg lub o objętości nie większej niż 85 litrów nie będzie podlegał nowym obowiązkom. Resort finansów uznał bowiem, że takie transporty nie generują ryzyka w obrocie gospodarczym.
– Niewątpliwie jest to dziura w uszczelnionym systemie, którą mogą i nadal będą mogli wykorzystywać oszuści – twierdzi Jacek Arciszewski.
Przyznaje jednak, że podobne przypadki są na tyle nieliczne, a kompetencje kontrolne urzędników tak daleko idące, że dalsze uszczelnianie systemu nie wydaje się dobrym pomysłem. – Liczba stacji paliw jest ograniczona, a więc podobny proceder może być łatwo wykryty – podsumowuje ekspert.