- Jeśli pracownik ponosi jakiekolwiek koszty za swojego pracodawcę, to ich zwrot nie podlega opodatkowaniu, bo nie prowadzi do powstania przysporzenia majątkowego - mówi dr Jowita Pustuł, doradca podatkowy i radca prawny w J. Pustuł i Współpracownicy Doradztwo podatkowo-prawne.
Dr Jowita Pustuł, doradca podatkowy i radca prawny w J. Pustuł i Współpracownicy Doradztwo podatkowo-prawne fot. Adam Mikołajczyk/mat. prasowe / DGP
Czy pani zdaniem najnowszy wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego, o którym pisaliśmy wczoraj DGP w artykule „Zwrot wydatków za jazdy lokalne nie zawsze z podatkiem”, to początek nowej, korzystnej linii orzeczniczej?
Na razie znamy wyłącznie ustne motywy wyroku. Trzeba poczekać na pisemne uzasadnienie i dopiero po jego lekturze można podjąć próbę oceny, czy wyrok ten może być uznany za przełomowy, a jeśli tak, to w jakim zakresie.
Rozumiem pani ostrożność, ale uzasadniając wyrok NSA, sędzia Artur Kot wyraźnie stwierdził, że „nie sposób przyjąć, by przychód powstawał w związku z refundacją wydatków z tytułu jazd lokalnych, które są ponoszone w interesie pracodawcy”.
NSA nie przesądził jednak w tym wyroku, czy zwrot wypłacany na rzecz pracowników będzie zwolniony, czy opodatkowany. NSA uchylił wyrok WSA w Gdańsku i interpretację podatkową z uwagi na to, że zarówno sąd I instancji, jak i organ pominęli I etap analizy przepisów (ustalenie, czy dane świadczenie jest przychodem) i od razu przystąpili do II etapu (ustalania zakresu zwolnienia od opodatkowania).
Zwracając sprawę do organu podatkowego, NSA nakazał jednak wziąć pod uwagę tezy wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie nieodpłatnych świadczeń (sygn. SK 7/13). Czy samo to nie jest już przełomem? Dotychczas sądy stały na stanowisku, że wyrok TK dotyczył jedynie świadczeń nieodpłatnych, a w przypadku jazd lokalnych zwrot ma charakter pieniężny.
W mojej ocenie przesłanki powstania przychodu wymienione w wyroku TK powinny być brane pod uwagę nie tylko w sprawach dotyczących opodatkowania świadczeń nieodpłatnych. Jeśli pracownik otrzymuje od pracodawcy pieniądze, np. tytułem zwrotu kosztów podróży, noclegu czy wyżywienia, należy również zastanowić się nad tym, w czyim interesie poniesiony został wydatek, czy zwrot wydatku doprowadził do powstania korzyści po stronie podatnika itd. Jeśli nie doszło do powstania przysporzenia majątkowego, to nie może być mowy o powstaniu przychodu.
NSA słusznie nie zgodził się na to, aby o opodatkowaniu kwot wypłaconych pracownikowi rozstrzygać wyłącznie w oparciu o zapisane w ustawie zwolnienia. Aby odpowiedzieć na pytanie, czy dane świadczenie otrzymywane przez pracownika podlega opodatkowaniu, należy każdorazowo zacząć od ustalenia, czy może ono zostać uznane za przychód. Do przepisów przewidujących zwolnienia od opodatkowania sięgamy dopiero wówczas, gdy wcześniej dane świadczenie zakwalifikowaliśmy do przychodów. Jeśli okaże się, że kwoty wypłacane na rzecz pracownika nie stanowią przychodu, to ich otrzymanie nie podlega opodatkowaniu.
A jednak uważa pani, że jest za wcześnie, by mówić o sukcesie w sprawie zwrotów za jazdy lokalne?
Uważam, że tak. Teraz organ podatkowy przeanalizuje przepisy zgodnie z wskazówkami przekazanymi przez NSA i wyda nową interpretację. Spodziewam się, że dojdzie do tych samych wniosków co wcześniej (tj. uzna, że wypłacane pracownikom świadczenia są opodatkowane), tylko uzasadnienie interpretacji będzie dłuższe, bo poszerzone o analizę art. 11 i 12 ustawy PIT. Analiza przepisów będzie już kompletna, ale o tym, czy dane świadczenie podlega opodatkowaniu, dowiemy się w kolejnej rundzie, o ile podatnik ponownie zaskarży otrzymaną interpretację. Jeśli zdecyduje się na taki krok, to wyrok NSA poznamy za ok. 3–4 lata.
Dlaczego fiskus uważa, że zwrot pracownikom wydatku na przejazdy taksówkami jest bez PIT, a oczekuje podatku od zwrotu kosztów za jazdy lokalne prywatnym autem? Czy w tym drugim przypadku istnieje pole do nadużyć?
W wypadku przejazdu taksówką pracownik przedkłada paragon lub fakturę. Na tej podstawie otrzymuje zwrot wydatku, który faktycznie poniósł (żeby skorzystać z taksówki, musiał faktycznie zapłacić za przejazd). Natomiast zwrot wydatków poniesionych przez pracownika w związku z korzystaniem z samochodu prywatnego do celów służbowych opiera się na oświadczeniach pracownika i prowadzonej przez niego ewidencji. Brakuje natomiast dowodów zewnętrznych. Trudniej więc skontrolować, czy rzeczywiście dany pracownik przejechał swoim samochodem wskazany w ewidencji dystans i czy przejazd ten faktycznie był związany z wykonywaniem zadań zleconych przez pracodawcę.
Przecież podobne trudności występują w przypadku jazd pracowników, w podróży służbowej, a mimo tego mogą korzystać ze zwolnienia z PIT (zgodnie z art. 21 ust. 1 pkt 16 tej ustawy).
Według mnie nie powinno mieć znaczenia, czy przejazd odbywa się lokalnie, czy ma charakter zamiejscowy. Zarówno w przypadku podróży służbowych, jak i jazd lokalnych zwrot poniesionych kosztów powinien następować bez podatku. Jeśli pracownik ponosi jakiekolwiek koszty za swojego pracodawcę, to ich zwrot nie podlega opodatkowaniu, bo nie prowadzi do powstania przysporzenia majątkowego. Nie jest w związku z tym przychodem. Jeśli pracownik wyda własne 50 zł, kserując dokumenty dla pracodawcy i pracodawca mu to 50 zł zwróci, to pracownik nie jest z tego tytułu wzbogacony.
A jednak organy podatkowe uważają inaczej…
Bo zwolnienie dotyczące należności związanych z podróżami służbowymi dotyczy wszystkich podróży służbowych (art. 21 ust. 1 pkt 16 ustawy PIT), a zwolnienie dotyczące jazd lokalnych zostało ograniczone tylko do niektórych grup pracowników. Z art. 21 ust. 1 pkt 32b ustawy o PIT wynika, że można z niego korzystać, tylko jeśli zwrot takich kosztów wynika z odrębnych przepisów. Opieranie się jednak wyłącznie na treści zwolnień, bez wcześniejszej analizy, czy dane świadczenie stanowi przychód, jest błędem, na co zwrócił właśnie uwagę NSA.
Dotychczas fiskus i sądy upierały się, że gdyby jazdy lokalne nie prowadziły do powstania przychodu, to racjonalny ustawodawca nie wprowadzałby zwolnienia dla pracowników poczty, lasów czy opieki społecznej.
Racjonalność ustawodawcy to domniemanie interpretacyjne potrzebne przy dokonywaniu wykładni przepisów prawa. Przyjmuje się, że racjonalny ustawodawca tworzy je w sposób sensowny, racjonalny i celowy, znając cały system prawny i nadając poszczególnym słowom i zwrotom zawsze takie same znaczenie, nie zamieszczając zbędnych sformułowań. Dzięki temu możemy zakładać, że system prawny jest spójny i kompletny. Niestety w rzeczywistości nie jest spójny ani kompletny. Z łatwością odnajdziemy dowody świadczące o tym, że nasz ustawodawca miewa istotne problemy z racjonalnością. Jeśli w procesie wykładni prawa podatkowego stwierdzimy jakąś niespójność czy lukę, możemy odwoływać się do idei racjonalnego ustawodawcy. Nie może to jednak służyć rozszerzaniu granic opodatkowania. Pamiętajmy, że zgodnie z art. 2a ordynacji podatkowej niedające się usunąć wątpliwości co do treści przepisów prawa podatkowego rozstrzyga się na korzyść podatnika, a nie organu podatkowego.