W 2018 r. z preferencji na badania i rozwój skorzystało 948 podatników CIT. To o trzy czwarte więcej niż rok wcześniej, ale zaledwie ułamek procenta wszystkich przedsiębiorstw płacących tę daninę.
DGP
Wzrosła też kwota potrąceń – z najnowszych danych Ministerstwa Finansów wynika, że ponad trzykrotnie. Odliczono prawie 1,7 mld zł, co przełożyło się na ponad 316 mln zł oszczędności dla podatników podatku dochodowego od osób prawnych.
Mimo tych wzrostów nadal z ulgi na działalność badawczo-rozwojową (ulga B+R) korzysta niewielu spośród ponad pół miliona podatników CIT.
I to mimo że z roku na rok ulga stawała się coraz bardziej atrakcyjna. W rozliczeniu za 2018 r. przedsiębiorcy mogli po raz pierwszy odjąć od podstawy opodatkowania dodatkowo 100 proc. kosztów (kwalifikowanych). W poprzednich dwóch latach odliczenia były znacznie niższe. W 2017 r. można było potrącić przykładowo 50 proc. kosztów osobowych (wynagrodzenia pracowników realizujących prace B+R), a w 2016 r. – tylko 30 proc. takich wydatków.

Nadal niewiele

Z danych MF wynika, że w rozliczeniu za 2018 r. z preferencji skorzystało prawie tysiąc podatników. Odliczyli 1,7 mld zł.
Dla porównania, w 2017 r. po ulgę sięgnęło 565 przedsiębiorców, odejmując 543 mln zł kosztów tzw. kwalifikowanych. Natomiast w rozliczeniu za 2016 r. ulgę B+R wykorzystało 264 podatników CIT, potrącając od przychodu prawie 200 mln zł.
Z roku na rok więc zainteresowanie preferencją rośnie, ale nadal podatnicy podchodzą do niej z rezerwą.

Niejasne przepisy

Według ekspertów przyczyną małej popularności ulgi są przede wszystkim niejasne przepisy. Ministerstwo Finansów nie zdecydowało się do tej pory wydać objaśnień podatkowych w tej kwestii.
O wątpliwościach ze stosowaniem przepisów o uldze pisaliśmy wielokrotnie na łamach DGP, ostatnio w artykule „Problem z podatkową ulgą zaczyna się od definicji” (DGP nr 133/2019). Autorki artykułu wskazywały, że w świetle definicji działalności badawczo-rozwojowej, przedsiębiorca w Polsce w ogóle nie musi prowadzić żadnych badań naukowych. Co innego wynika jednak z interpretacji dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej (np. z 26 kwietnia 2019 r. sygn. 0111-KDIB1-3.4010.72. 2019.2.MBD).
Spory dotyczą też rozliczenia wynagrodzeń. Część z nich trafiła już na wokandę. Przykładowo, WSA w Warszawie orzekł 19 czerwca 2019 r. (sygn. akt III SA/Wa 2665/18), że w kosztach kwalifikowanych można ujmować także tę część wynagrodzenia, która przypada na czas urlopu, choroby lub innej usprawiedliwionej nieobecności. Fiskus nie zgadza się z tym podejściem, a wyrok jest nieprawomocny.
Z kolei w innym wyroku – również z 19 czerwca 2019 r. (sygn. akt III SA/Wa 2257/18) – warszawski WSA orzekł nie po myśli podatników. Stwierdził, że trzyletnie prace nad innowacyjnymi systemami teleinformatycznymi nie spełniają definicji działalności badawczo-rozwojowej.

Nieprzyjemna weryfikacja

Zdaniem ekspertów problemem jest też to, że urzędnicy nie są odpowiednio przeszkoleni w zakresie stosowania przepisów o działalności B+R. Nie mają więc wystarczającej wiedzy, aby ocenić, czy dany projekt ma charakter badawczy lub rozwojowy.
Sympatii uldze nie przysporzyły też czynności weryfikacyjne, które urzędy masowo rozpoczęły na początku czerwca br. Pisaliśmy o nich w artykule „Fiskus sprawdza podatników korzystających z ulgi B+R” (DGP nr 133/2019).
Celem było sprawdzenie zasadności zwrotu nadpłaty w CIT w związku z zastosowaniem ulgi. Jednak pisma kierowane w tym zakresie do przedsiębiorców nie miały przyjaznego charakteru i – jak mówi ekspert w wywiadzie obok – były odbierane niemal jak groźby.