Komisja Europejska nie wyklucza opodatkowania paliwa lotniczego w celu zmniejszenia emisji dwutlenku węgla do atmosfery – wynika z odpowiedzi, której udzieliła na pytania DGP Anna-Kaisa Itkonen, rzeczniczka prasowa unijnego komisarza odpowiedzialnego za politykę energetyczną i klimatyczną.
Pomysły państw unijnych na taką daninę będą dyskutowane w tym tygodniu na specjalnej, poświęconej temu zagadnieniu, konferencji w Hadze.
Niewielkie są natomiast szanse na wprowadzenie unijnego podatku od importu produktów energetycznych spoza terytorium Wspólnoty (np. węgla z Rosji). Mógłby on bowiem być niezgodny ze standardami Światowej Organizacji Handlu (WTO) i wywołać retorsje ze strony zagranicznych partnerów handlowych.

Podatek lotniczy

Obecnie paliwo wykorzystywane przez samoloty na trasach międzynarodowych jest wolne od daniny na podstawie podpisanej jeszcze w 1944 r. Konwencji Chicagowskiej.
W lutym 2019 r. wstępne pomysły na unijną daninę opublikował Menno Snel, holenderski minister finansów. Wskazał, że powinna ona obciążać albo kerozynę (składnik paliwa lotniczego), albo być doliczana do każdego kupionego biletu.
Równolegle Holendrzy zaczęli pracę nad własnym, krajowym podatkiem, który od 2021 r. miałby obciążyć cenę biletów. Każdy lot byłby z tego powodu droższy o 7 euro.
Pomysł ogólnounijnej daniny szybko poparły Belgia i Francja.
W maju br. do prasy wyciekł raport przygotowany na zlecenie KE. Wynikało z niego, że podatek lotniczy nie tylko zmniejszyłby emisję CO2 do atmosfery o 11 proc., ale też miałby niewielki wpływ na gospodarkę.
Anna-Kaisa Itkonen przyznała w odpowiedzi na pytanie DGP, że KE jest gotowa do rozmów o takim podatku. Przypomniała również, że Bruksela zarejestrowała już dwie inicjatywy obywatelskie, których celem jest opodatkowanie paliwa lotniczego (kerozyny).
Zdaniem KE unijny podatek lotniczy, jeżeli zostanie wprowadzony, powinien być elementem większej strategii zmian proekologicznych, obejmującej też inne środki podwyższające standardy paliwa i samych lotów oraz system handlu emisjami CO2.
– Ostateczna decyzja będzie zależeć od tego, jak wybrany środek przysłuży się zarówno ekologiii, jak i unijnej gospodarce – podkreśliła Anna-Kaisa Itkonen.

Od produktów energetycznych

Pomysł opodatkowania importu produktów energetycznych spoza UE również pojawił się w 2019 r. O potrzebie wprowadzenia takiej daniny mówili m.in. przedstawiciele Polski oraz Hiszpanii.
W liście do Brukseli Hiszpanie zwracali uwagę na to, że nieopodatkowanie importu produktów energetycznych sprowadzanych spoza UE (np. z Maroka) przełoży się na porażkę unijnej polityki klimatycznej.
Z odpowiedzi udzielonej przez Annę-Kaisę Itkonen wynika jednak, że szanse na wprowadzenie takiej daniny są niewielkie. UE naraziłaby się w ten sposób na skargę na łamach Światowej Organizacji Handlu i rozpoczęłaby niepotrzebną wojnę handlową ze swoimi partnerami.
Lepszym rozwiązaniem ma być doskonalenie unijnego systemu handlu emisjami CO2 (EU ETS). Taka polityka już pozwoliła ograniczyć poziom emisji o 23,5 proc. w okresie między 1990 r. a 2017 r. – wskazała unijna rzecznik.