- Sytuacja, w której ktoś grozi audytorowi, jest trudna do udowodnienia. Biegły rewident może jednak spróbować sporządzić notatkę i zgłosić to odpowiednim organom spółki - mówi Krzysztof Burnos dla DGP.
Krzysztof Burnos Burnos Audit, prezes Krajowej Rady Biegłych Rewidentów fot. Materiały prasowe / DGP
Spółki mają ponad miesiąc na zatwierdzenie sprawozdań finansowych. Trwają jeszcze ich audyty. Chciałabym więc porozmawiać o próbach wpływu na biegłych rewidentów, żeby ci wydali korzystną dla spółki opinię. Czy pojawiają się takie przypadki w praktyce?
Tak, zdarza się, że przedstawiciele spółek próbują naciskać na audytora na różne sposoby. Myślę tu m.in. o tzw. twardych metodach, jak opóźnienia płatnościach i sugerowanie, że zostanie ona uregulowana, jeżeli opinia będzie po myśli spółki. Inny sposób to niedostarczanie w terminie potrzebnych audytorowi dokumentów. Spółki giełdowe mają np. ustalony terminarz raportowania i biegły rewident jest zaangażowany w ten proces, bo wydaje do poszczególnych raportów opinie. Jeżeli badany podmiot opóźnia dostarczanie informacji i audytor dostaje je pod koniec terminu, to wpływa to na jego niezależność. Może on już bowiem nie mieć wystarczająco dużo czasu, aby przeanalizować te dokumenty i właściwie ocenić niektóre aspekty działalności badanego podmiotu.
Zdarzają się też sytuacje, gdy biegły rewident, który decyduje się na zastrzeżenia lub odstąpienie od wydania opinii, jest straszony konsekwencjami, np. zgłoszeniem do rzecznika dyscyplinarnego lub innych organów. Sam w pierwszych latach wykonywania zawodu się z tym spotkałem.
DGP
Jak audytor może sobie radzić z takimi naciskami?
To są wyzwania związane z wykonywaniem zawodu i nie każdy ma do tego predyspozycje. Tu bowiem trzeba wykazać się asertywnością. Jeżeli opóźnienia w dostarczaniu dokumentów powodują, że biegły rewident jest pod presją wydania opinii, to musi np. wydłużyć okres badania i to zakomunikować.
Z innej strony patrząc, dziś obowiązuje zasada, że umowa na badanie sprawozdania finansowego musi być zawarta na dwa lata. To daje audytorowi komfort w pierwszym okresie współpracy. W kolejnych latach takiego komfortu już nie ma, a spółka może uzależniać przedłużenie kontraktu od tego, jak restrykcyjnie audytor się przygląda jej sprawom. I to oczywiście jest test dla audytora.
Czy biegli rewidenci zgłaszają takie próby nacisku?
Jeżeli biegły rewident nie otrzyma wynagrodzenia albo dokumentów, to może rozwiązać umowę o audyt. Jest to możliwe pod pewnymi warunkami określonymi w ustawie o rachunkowości. Informacje o rozwiązaniu umowy oraz jego przyczynach muszą być przekazywane zarówno przez zarząd badanej spółki, jak i audytora do Krajowej Rady Biegłych Rewidentów. Zbiorcze informacje są przekazywane Komisji Nadzoru Audytowego.
Kto próbuje wywierać presję na audytora? Czy chodzi o członków zarządów?
Nie tylko. Problem dotyczyć też może rad nadzorczych. Sprawozdanie z badania jest nie tylko oceną działania zarządu, lecz także organów nadzorczych. To jej członkowie przecież odpowiadają za proces sprawozdawczy i w ich interesie też jest wydanie przez audytora opinii bez zastrzeżeń.
W przypadku opóźnień w płatnościach, niedotrzymania terminów przekazywania dokumentów audytor może rozwiązać umowę. Co w przypadku zastraszania?
Sytuacja, w której ktoś grozi audytorowi, jest trudna do udowodnienia. Biegły rewident może jednak spróbować sporządzić notatkę i zgłosić to odpowiednim organom spółki. Jeżeli naciska zarząd, to można przedyskutować tę sytuację z członkami rady nadzorczej. Może się okazać, że to będzie wystarczające, bo członkowie tego organu zadeklarują, iż dopilnują, aby tego typu sytuacja już się nie powtórzyła. Wtedy audytor może kontynuować prace. Jeżeli jednak to nic nie da, powinien sporządzić notatkę i rozwiązać na tej podstawie umowę.
Rozwiązanie umowy wiąże się z brakiem zapłaty. Widmo utraty wynagrodzenia może zmuszać audytora do dokończenia zlecenia…
Firma audytorska nie powinna być uzależniona od wpływów z jednego tylko kontraktu. Standardy i przepisy ustawowe dotyczące niezależności wymagają, aby dochody audytora pochodziły od więcej niż jednego klienta, przy czym rzecz jasna im mniej klientów, tym większe możliwości potencjalnych nacisków. Oczywiście rozwiązanie umowy nie wiąże się automatycznie z utratą wynagrodzenia, raczej uruchamia spór prawny – ale trzeba pamiętać, że badane firmy są zwykle o wiele większe od badających je firm audytorskich, i dotyczy to wszystkich sektorów rynku. Myślę, że wskazane byłoby więc wprowadzenie dodatkowych mechanizmów ustawowych gwarantujących płatność.
A ile informacji o rozwiązaniu umowy KRBR dostał w ubiegłym roku?
W 2018 r. było ich 421. Zgodnie z przepisami samorząd otrzymuje takie informacje dopiero od 21 czerwca 2017 r.
To w ilu przypadkach naciski były powodem rozwiązania umowy?
Oficjalnie audytorzy nie podają nacisków jako przyczyny rozwiązywania umów. Zapewne dlatego, aby nie generować dodatkowego konfliktu. Poza tym takie zdarzenia są trudne do udowodnienia. Takie sytuacje mogą mieć miejsce, jeżeli strony jako powód zakończenia współpracy podają brak porozumienia w zakresie wynagrodzenia. Ale niekoniecznie tak musi być, bo może się kryć za tym np. wzrost ceny audytu. Taka sytuacja może się pojawić, gdy np. podczas badania się okaże, że audytor musi wykonać więcej pracy, co generuje dodatkowe koszty. Tymczasem spółka nie zgadza się na ich pokrycie. Wtedy audytor może odmówić kontynuowania badania i to jest podstawa do rozwiązania umowy.
Biegły rewident nie jest w stanie określić właściwej ceny przed podpisaniem kontraktu?
Niekoniecznie. Jeżeli audytor pierwszy prowadzi badanie sprawozdania spółki, to robi kalkulację na podstawie wstępnej wiedzy. Z kwestionariusza czy rozmowy na początku współpracy może wielu rzeczy się nie dowiedzieć. Później natomiast może się okazać, że firma przeprowadzała transakcje, o których audytor na początku się nie dowiedział, a ich zbadanie wymaga dużo większej pracy.
Czy aby audytor mógł podwyższyć cenę, musi to być zapisane w umowie?
Takie zastrzeżenie powinno się znaleźć, ale nawet jak go nie ma, to same standardy zawodowe i przepisy prawa dają prawo do weryfikacji warunków finansowych. Może bowiem się okazać, że biegły rewident potrzebuje potwierdzenia wartości określonego aktywa przez niezależnego eksperta. Klient natomiast odmawia, bo nie przewidział na to środków w swoim budżecie. Takie działanie jest sprzeczne z prawem.
Mówił pan, że wprawdzie biegli nie zgłaszają przy rozwiązywaniu umów, że powodem jest presja spółki, ale mogłoby się to zdarzyć. Czy organy, tj. KRBR czy Komisja Nadzoru Finansowego, w jakiś sposób mogłyby na to zareagować?
Przepisy nie mówią o tym, że zgłoszenia i informacje o rozwiązaniu umowy powinny być analizowane. Jeżeli jednak pojawiają się informacje o okolicznościach, które mogłyby wskazywać na nieprawidłowości w audycie, to instytucje powinny podejmować działania w ramach swoich kompetencji. Krajowa Rada Biegłych Rewidentów jest uczulona na informacje medialne. Jeżeli w prasie pojawiają się informacje, np. o problemach dotyczących badania spółdzielni, to przekazywane jest to rzecznikowi dyscyplinarnemu do zbadania.
W ogóle nie ma przepisów, które chroniłyby audytora przed naciskami. Co więcej, przepisy, które obowiązują od połowy 2017 r., wprowadziły możliwość anonimowego zgłaszania informacji o biegłym rewidencie do Komisji Nadzoru Audytowego lub organów Polskiej Izby Biegłych Rewidentów (art. 195−199 ustawy o biegłych rewidentach). Każda taka sprawa musi być wyjaśniona przez adresata takiego zgłoszenia i to jeszcze w trakcie trwania badania, nawet gdy zgłoszenia są nieuzasadnione.
Czy, żeby audytor był bardziej chroniony przed naciskami, potrzebna jest zmiana przepisów?
Tak uważam. Wspomniałem już o dodatkowym gwarantowaniu płatności – tak, aby wynagrodzenie za badanie było traktowane inaczej niż zwykłe zobowiązania handlowe. Wszak sam proces wyboru audytora także nie odbywa się jak przy standardowych kontrahentach. To mogłaby być także jakaś forma depozytu lub zapłaty z góry za ustalony zakres czynności. Takie rozwiązanie znacząco utrudniłoby wywieranie nacisku na audytora.
Warto też pamiętać, że na podstawie art. 195−199 ustawy o biegłych rewidentach także biegły rewident może działać jak sygnalista, alarmując o wszelkich nieprawidłowościach i korzystając z mechanizmów chroniących autorów takich zgłoszeń. Nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Regulacja to jedno, ale trzeba też upowszechniać wśród menedżerów wiedzę, że nie tylko łamanie niezależności biegłego rewidenta, ale nawet same próby to bardzo poważne naruszenie przepisów prawa.
O problem nacisków na biegłych rewidentów zapytałam też KNF. Jednak komisja odpowiedziała, że nie odnotowała takich sygnałów. Z czego to wynika?
Jeśli zarząd badanego podmiotu próbuje wpływać na niezależność audytu, to firma audytorska zwykle interweniuje w organach nadzoru właścicielskiego spółki. Dopiero kiedy to nie wystarczy, spór znajduje swój zewnętrzny wyraz – najczęściej w postaci rozwiązania umowy. Tyle, że nie ma obowiązku raportowania ani do PIBR, ani do KNA, że przyczynami są naciski na biegłego rewidenta. Przepisy wymagają natomiast wskazania, czy przyczynami takiej decyzji są rozbieżności w stosowaniu standardów rachunkowości. Zbiorcze dane, które poprzez PIBR trafiają do KNA, pozostałe przyczyny włączają do wspólnej ogólnej kategorii.
Rozwiązywanie umów o badanie