Ministerstwo Finansów zaproponowało, by opłata za interpretację indywidualną wynosiła 2 tys. zł, jeżeli opisany we wniosku stan faktyczny będzie skomplikowany. To zaskakujące, zważywszy na to, że od dwóch lat trzeba już płacić 20 tys. zł za opinię zabezpieczającą przed zastosowaniem klauzuli przeciwko unikaniu opodatkowania.
Z reguły stany faktyczne opisywane we wnioskach o taką opinię nie są proste, przez co rodzą podejrzenie niedozwolonej optymalizacji podatkowej. Zanim więc szef Krajowej Administracji Skarbowej pochyli się nad pytaniem, trzeba na wejściu wydać 20 tys. zł.
Transakcje pomiędzy podmiotami powiązanymi bywają jeszcze bardziej skomplikowane, więc kto chce się porozumieć z ministrem finansów co do metody ustalania kosztów i przychodów podatkowych, musi dziś wyłożyć minimum 5 tys. zł, a i to pod warunkiem, że porozumienie jest jednostronne, a firma – krajowa (zagraniczni płacą nie mniej niż 20 tys. zł). Gdy do stołu z ministrem zasiadają dwa lub więcej podmiotów, minimalna stawka rośnie 10-krotnie, tj. do 50 tys. zł. Maksymalna to 200 tys. zł.
Chętnych na opinie zabezpieczające można liczyć na palcach jednej ręki, a porozumienia APA zawarło w ubiegłym roku 11 firm. Za to interpretacje indywidualne, które kosztują 40 zł, trafiły w 2017 r. do 25,7 tys. podatników.
Jak spowodować, by chętnych na interpretacje ubyło? Wniosek nasuwa się oczywisty – podwyższyć opłatę.
Nie mam nic przeciwko stawce 2 tys. zł, pod warunkiem że równolegle zostanie wprowadzony system bonifikat – im trudniejszy przepis, tym większy upust. Skoro wysokość opłaty – 40 zł lub 2 tys. zł – ma zależeć od skomplikowania stanu faktycznego, to dlaczego nie uzależnić jej również od stopnia zawiłości przepisu prawnego?
Przykłady nasuwają się od razu. Weźmy wprowadzony niedawną nowelizacją art. 15c ust. 1 ustawy o CIT: „Podatnicy, o których mowa w art. 3 ust. 1, są obowiązani wyłączyć z kosztów uzyskania przychodów koszty finansowania dłużnego w części, w jakiej nadwyżka kosztów finansowania dłużnego przewyższa 30 proc. kwoty odpowiadającej nadwyżce sumy przychodów ze wszystkich źródeł przychodów pomniejszonej o przychody o charakterze odsetkowym nad sumą kosztów uzyskania przychodów pomniejszonych o wartość zaliczonych w roku podatkowym do kosztów uzyskania przychodów odpisów amortyzacyjnych, o których mowa w art. 16a–16m, oraz kosztów finansowania dłużnego nieuwzględnionych w wartości początkowej środka trwałego lub wartości niematerialnej i prawnej.”
Czy wyobrażają sobie państwo prosty stan faktyczny adekwatny do tak skomplikowanego przepisu?
Weźmy inny przykład – z ustawy o VAT: „W przypadku nabycia towarów i usług wykorzystywanych zarówno do celów wykonywanej przez podatnika działalności gospodarczej, jak i do celów innych niż działalność gospodarcza, z wyjątkiem celów osobistych, do których ma zastosowanie art. 7 ust. 2 i art. 8 ust. 2, oraz celów, o których mowa w art. 8 ust. 5 – w przypadku, o którym mowa w tym przepisie, gdy przypisanie tych towarów i usług w całości do działalności gospodarczej podatnika nie jest możliwe, kwotę podatku naliczonego, o której mowa w ust. 2, oblicza się zgodnie ze sposobem określenia zakresu wykorzystywania nabywanych towarów i usług do celów działalności gospodarczej, zwanym dalej »sposobem określenia proporcji«. Sposób określenia proporcji powinien najbardziej odpowiadać specyfice wykonywanej przez podatnika działalności i dokonywanych przez niego nabyć” (art. 86 ust. 2a).
Czy może być prosty przykład obrazujący stan prawny opisany w tym przepisie?
Prawdopodobnie Ministerstwo Finansów nie zgodzi się na taki system bonifikat. Dlaczego? Bo wtedy interpretacje musiałyby być bezpłatne.