Jeżeli 10 tys. zł mandatu za błędy w zgłoszeniu do bazy SENT miałoby doprowadzić przewoźnika do bankructwa, to urzędnicy powinni rozważyć odstąpienie od nałożenia kary – orzekł WSA w Olsztynie.
To już kolejny wyrok dotyczący kar nakładanych na przewoźników na podstawie ustawy o systemie monitorowania drogowego i kolejowego przewozu towarów, zwanej potocznie pakietem przewozowym (Dz.U. z 2017 r. poz. 708 ze zm.).

Sankcja za sankcją

25 maja br. gdański WSA (sygn. akt III SA/Gd 52/18) orzekł, że firma powinna zapłacić 10 tys. zł mandatu, jeśli pomyliła numery rejestracyjne naczep. Sąd dodał, że fiskus mógłby odstąpić od nałożenia sankcji tylko, gdyby zagrażała ona kontynuowaniu działalności przedsiębiorcy.
Z kolei 28 czerwca br. WSA w Olsztynie (sygn. akt I SA/Ol 204/18) potwierdził, że przewoźnik, który nie uzupełnił zgłoszenia do SENT o numer licencji przewozowej, zasłużył na 5 tys. zł mandatu.
Olsztyński sąd nie zgodził się jednak z fiskusem, że kary nie można umorzyć, bo „nie leży to w interesie publicznym”. Podkreślił, że jest to stanowisko „z gruntu pozbawione logiki”, bo przepisy pakietu przewozowego wprost pozwalają fiskusowi na odstąpienie od nałożenia mandatu. Fiskus powinien więc albo skorzystać z tego uprawnienia, albo umotywować, dlaczego nie jest to możliwe.
W innej sprawie, którą WSA w Olsztynie rozpatrzył tego samego dnia (28 czerwca), chodziło o przewoźnika, który popełnił błędy w zgłoszeniu do elektronicznej bazy SENT przy transporcie 3 tys. litrów oleju napędowego. W trakcie kontroli fiskus wykrył, że numery rejestracyjne ciągnika, którym przewożono olej, były w rzeczywistości inne. Ponadto do bazy SENT w ogóle nie został zgłoszony numer rejestracyjny naczepy.
Przewoźnik naprawił te błędy już w trakcie kontroli. Tłumaczył, że była to zwykła pomyłka, bo prowadzi on dwie firmy, zgłoszenia do SENT wypełnia ta sama osoba i dziennie musi ona wprowadzać kilkadziesiąt takich dokumentów. Mogła więc zwyczajnie się pomylić. Podkreślał, że najważniejsze dane dotyczące przewożonego towaru były prawidłowe.
Argumenty te nie przekonały naczelnika urzędu celno-skarbowego, który nałożył na przedsiębiorcę dwa mandaty: 5 tys. zł za niewpisanie numeru naczepy do SENT (obecnie byłoby to 10 tys. zł) oraz 10 tys. zł za wpisanie błędnego numeru rejestracyjnego ciągnika. Podstawą były art. 22 ust. 2 i art. 24 ust. 1 pakietu przewozowego.

Wedle zasady proporcjonalności

Przewoźnik uważał, że zasłużył tylko na 5 tys. zł mandat za brak numeru naczepy w zgłoszeniu. Twierdził, że w pozostałym zakresie fiskus powinien odstąpić od nałożenia kary, na podstawie art. 26 ust. 3 pakietu przewozowego.
Wskazywał, że jest mikroprzedsiębiorcą, zatrudnia trzy osoby i 15 tys. zł kary znacznie obciąży jego bud żet, mogłoby nawet doprowadzić go do bankructwa. Tłumaczył, że 2017 r. zakończył stratą, a w 2018 r. musi spłacić zobowiązania z tytułu leasingu. Podkreślał, że do tej pory wykonywał swoje obowiązki rzetelnie i nigdy nie otrzymał żadnego mandatu ani innej kary finansowej.
Dyrektor izby administracji skarbowej nie zgodził się ani z organem pierwszej instancji, ani z podatnikiem. Za nieracjonalne uznał surowsze karanie za prostą pomyłkę w zgłoszeniu (ciągnika) niż za brak zgłoszenia (naczepy). Zarazem jednak stwierdził, że przewoźnik powinien zapłacić 10 tys. zł za brak dochowania należytej staranności. Ocenił, że mandat nie powinien zachwiać sytuacją finansową przedsiębiorcy.
Inaczej uznał olsztyński WSA. Potwierdził wprawdzie możliwość nakładania 10 tys. zł mandatu za podanie błędnych danych w bazie SENT, ale – jak stwierdził – nie oznacza to, że taka kara powinna być bezwzględnie nakładana.
Sąd orzekł, że sankcje powinny uwzględniać konstytucyjną zasadę proporcjonalności. Jeśli więc sytuacja finansowa przedsiębiorcy jest wyjątkowo zła, to naczelnik urzędu powinien rozważyć całkowite albo przynajmniej częściowe odstąpienie od nakładania kary 10 tys. zł.
Wyrok jest nieprawomocny.

orzecznictwo

Wyrok WSA w Olsztynie z 28 czerwca 2018 r., sygn. akt I SA/Ol 268/18