Firmy realizujące projekty sfinansowane przez UE mogą stracić pieniądze. Fiskus chętnie kwestionuje zwolnienie dla wynagrodzeń ze środków pomocowych. Jeśli PIT nie był ujęty w projekcie, firma musi sfinansować go z własnej kieszeni.
ANALIZA
Niejasny przepis, który określa granice zwolnienia wynagrodzenia sfinansowanego z pomocy unijnej, jest problemem nie tylko dla pracowników. Skutki jego stosowania mogą być także trudnością dla firm realizujących projekty finansowane z UE. Jeżeli nic się nie zmieni w interpretacji, wiele firm, które w projektach nie przewidziały konieczności opodatkowania pensji, będzie musiało zapłacić podatek z własnych środków. Gdy podatek od początku ujęto w projekcie, faktycznie zostanie zrefundowany ze środków pomocowych jako koszt kwalifikowany. Gdy było inaczej i fiskus zakwestionował zwolnienie, beneficjent nie ma wyjścia: jeśli nie zapłaci PIT, instytucja kontrolująca wydatkowanie pieniędzy unijnych może odmówić wypłaty dofinansowania.

Zwolnienie czy nie

Po wejściu Polski do UE coraz więcej firm realizuje projekty sfinansowane ze środków pomocowych. W podatku dochodowym od osób prawnych kłopotu w zasadzie nie ma. Firma beneficjent nie płaci podatku. Zasadą jest bowiem, że pieniądze z Unii nie mogą być źródłem wtórnego finansowania budżetu krajowego. Ale co z pracownikami, zleceniobiorcami i podwykonawcami, którzy chcą skorzystać ze zwolnienia w PIT?
Jak wyjaśnia Iwona Grabczyk, konsultant w kancelarii Ożóg i Wspólnicy, zwolnieniu w PIT podlegają dochody otrzymane przez podatnika, jeżeli bezpośrednio realizuje on cel programu finansowanego z bezzwrotnej pomocy.
- Zwolnienie nie ma jednak zastosowania do dochodów osób fizycznych, którym podatnik bezpośrednio realizujący cel programu zleca - bez względu na rodzaj umowy - wykonanie określonych czynności w związku ze realizowanym przez niego programem - wyjaśnia ekspert.
I tu pojawia się problem, jak bardzo można zawęzić zwolnienia. W jednym z ostatnich orzeczeń NSA uznał, że prawo do zwolnienia mają pracownicy zatrudnieni na umowę o pracę przez beneficjenta. W ocenie Adama Mariuka, doradcy podatkowego z Deloitte, sytuacja, w której wolne od opodatkowania byłyby wyłącznie środki uzyskane bezpośrednio przez podatnika, istotnie zawężałaby zakres przedmiotowy przepisu przyznającego zwolnienie. Ekspert uważa, że takie zwolnienie powinno mieć zastosowanie w szczególności do pracowników podmiotów, którzy są bezpośrednio zaangażowani w realizację zadań czy projektów finansowanych z bezzwrotnej pomocy. Podmioty prawne nie mogą przecież realizować tych celów samodzielnie - wykorzystują do tego osoby fizyczne, czyli pracowników.
- Mielibyśmy do czynienia z sytuacją, w której znacząca część otrzymanej pomocy wraca do budżetu państwa w postaci podatków, a cele i tak są realizowane przez podmioty otrzymujące środki - podkreśla Adam Mariuk.
Dodaje, że stałoby to w sprzeczności z zasadami dotyczącymi przyznawania pomocy, a przepis byłby w zasadzie martwy.
- Przepis od samego początku budził wiele wątpliwości, o czym świadczą nie tylko rozbieżne opinie urzędów skarbowych, lecz także niejednolite orzecznictwo sądowe - mówi Iwona Grabczyk.



Firma płaci

Interpretacja przepisów dotyczących zwolnienia osób fizycznych uderza nie tylko w kieszeń zwykłego Kowalskiego, który znalazł pracę przy realizacji projektu. Jeszcze gorsza w skutkach może być dla firmy, która go zatrudnia. Jak wyjaśnia Adrian Jonca, doradca podatkowy z Kancelarii Beiten Burkhardt, zasadniczo koszty związane z zatrudnieniem pracowni- ków (wynagrodzenia brutto) stanowią koszty kwalifikowane przy kwalifikowaniu wydatków w ramach przedsięwzięć wspieranych ze środków pomocowych UE.
- Koszty pracowników należy zatem podawać w wysokości uwzględniającej osobisty podatek PIT pracowników - mówi ekspert.
To, czy PIT został ujęty w projekcie czy nie, ma znaczący wpływ na wysokość zgłoszonych kosztów kwalifikowanych podlegających refundacji w ramach programu pomocowego. Jeżeli wskutek niejednolitego stanowiska organów podatkowych oraz sądów administracyjnych dopiero w trakcie projektu lub po jego zakończeniu okazuje się, że wynagrodzenie nie korzysta ze zwolnienia, to podatek nie będzie już mógł być przesunięty do kategorii kosztów kwalifikowanych.
Ryszard Brudkiewicz, radca prawny z Kancelarii Radców Prawnych Brudkiewicz, Musiał, Suchecka i Partnerzy, również uważa, że stanowisko organów podatkowych nie jest bez znaczenia dla prawidłowej realizacji projektów unijnych. We wnioskach o dofinansowanie beneficjenci uwzględniają możliwość zastosowania zwolnienia z podatku. Jednak później, podczas kontroli ze strony podmiotów zajmujących się dystrybucją środków z UE, prawo do zwolnienia jest kwestionowane. Najczęściej przytaczanym argumentem jest wiążący charakter interpretacji ministra finansów.
- Beneficjent ma wówczas dwie możliwości. Może pomniejszyć należne pracownikom wynagrodzenie i odprowadzić nieprzewidziane wcześniej zaliczki na podatek albo musi liczyć się z odmową wypłaty środków - tłumaczy Ryszard Brudkiewicz. Dodaje, że instytucje zajmujące się wypłatą środków stoją na stanowisku, że nieuprawnione zastosowanie zwolnienia jest podstawą do odmowy wypłaty dofinansowania. Najczęściej w takim przypadku beneficjent podejmuje decyzję o zmniejszeniu wynagrodzeń pracowników i odprowadza zaliczki na podatek w pełnej wysokości. W ten sposób konsekwencje błędnego stanowiska organów podatkowych ponoszą pracownicy, dla których praca przy projektach europejskich staje się mniej atrakcyjna.
To jednak niejedyna kara dla firmy. Pracodawca jako płatnik odpowiada osobiście za niepobranie zaliczki na PIT pracownika. Jeżeli nie ma ochrony w postaci interpretacji, to grożą też sankcje karne. Zdaniem Adriana Joncy pracodawca po złożeniu korekty deklaracji może wystąpić jedynie z roszczeniem do pracownika o zwrot tej kwoty (tzw. roszczenie regresowe).
Firmy realizujące projekty sfinansowane przez UE mogą stracić pieniądze. Fiskus chętnie kwestionuje zwolnienie dla wynagrodzeń ze środków pomocowych. Jeśli PIT nie był ujęty w projekcie, firma musi sfinansować go z własnej kieszeni. / ST