Mija ćwierć wieku, odkąd wszedł w życie podatek od towarów i usług. Przypominamy przełomowe momenty związane z tą daniną. Tak się złożyło, że jest ich tyle, ile lat obowiązuje VAT.
Kto pamięta 5 lipca 1993 r., najpewniej kojarzy też takie pojęcia, jak błędy „mniejszej wagi” (za które nie groziła kara równa pięciokrotności zawyżenia podatku naliczonego) czy „listy pasterskie” (ówczesny odpowiednik ministerialnych interpretacji). Od tego czasu podatek od towarów i usług zmienił się nie do poznania.
Czy po 25 latach można powiedzieć, że sięgnął ideału podatku od wartości dodanej? Na pewno ustawodawca próbował nadążać za zmieniającymi się realiami, możemy to zwłaszcza powiedzieć o ostatnich dwóch latach, kiedy nowelizacjom przepisów towarzyszył prawdziwy przełom technologiczny w rozliczaniu tego podatku. Nie oznacza to jednak, że na tym koniec.
Kalendarium zmian w podatku od towarów i usług / Dziennik Gazeta Prawna
Roman Namysłowski, doradca podatkowy, partner w Crido Taxand, zwraca uwagę na dwie ważne zmiany, które mają być wdrożone w UE. Jedna z nich dotyczy zmiany zasad rozliczania transakcji towarowych między przedsiębiorcami z różnych krajów UE. – Obecny mechanizm rozliczeń umożliwia wyłudzenie podatku poprzez transakcje karuzelowe. Dzisiaj bowiem przedsiębiorca, który sprzedaje towar do innego kraju unijnego, stosuje stawkę 0 proc. VAT. Od 1 lipca 2022 r. to ma się zmienić. Przedsiębiorcy będą płacić podatek w tym państwie, do którego sprzedają towar. Będą mogli przy tym skorzystać z uproszczenia określanego jako VAT OSS (ang. One Stop Shop). Z jego pomocą rozliczą transakcję, najczęściej w kraju siedziby, a fiskus przekaże wpłacony podatek swoim kolegom z drugiego państwa – tłumaczy ekspert.
Przypomina, że dziś podobny mechanizm stosowany jest do usług elektronicznych, telekomunikacyjnych i nadawczych.
Druga kwestia, która zdaniem Romana Namysłowskiego wymaga rozwiązania w UE, dotyczy opodatkowania usług elektronicznych (digital). – Będzie to dość dużym wyzwaniem dla całej Unii – podkreśla ekspert.
A na rodzimym podwórku? Ekspert w pierwszej kolejności wymienia zmiany dotyczące stawek VAT. Chodzi o zapowiadaną rezygnację z PKWiU na rzecz kodów CN i wprowadzenie wiążącej informacji stawkowej. – Podatnik będzie mógł spytać odpowiedni organ, czy dokonał prawidłowej klasyfikacji towarów i usług pod kątem stawki. Dzięki temu nie będzie już takiego ryzyka jak dziś, że stosowana powszechnie stawka zostanie po kilku latach zakwestionowana przez kontrolę – tłumaczy Roman Namysłowski.
Dziennik Gazeta Prawna
Przypomina, że polskich przedsiębiorców czekają też kolejne zmiany, mające na celu uszczelnienie systemu VAT. Już od przyszłego roku mają zostać wprowadzone kasy online, czyli takie, które automatycznie prześlą dane o transakcjach do Centralnego Repozytorium Kas.
– Pytanie, czy za tym pójdą kolejne zmiany – zastanawia się doradca. Przypomina, że od dawna rozważana jest koncepcja faktur online. Idea jest taka, żeby wystawione faktury w czasie rzeczywistym trafiały do repozytorium Ministerstwa Finansów.

OPINIA

Wiele zmian wymusiły orzeczenia TSUE

Przemysław Antas, doradca podatkowy, radca prawny w kancelarii Antas Legal

Historia polskiego VAT to także historia członkostwa naszego kraju w UE. Z tej perspektywy najważniejszą datą jest 1 maja 2004 r., gdy przystąpiliśmy do europejskiego systemu VAT. Miało to kolosalne znacznie dla legislacji, ale głównie dla praktyki organów podatkowych i sądów administracyjnych, które od tej pory muszą uwzględniać orzecznictwo trybunału w Luksemburgu.
Już w trakcie naszego członkostwa w UE doszło do istotnej zmiany – 1 stycznia 2007 r. weszła w życie nowa dyrektywa VAT (2006/112/WE), która zastąpiła tzw. szóstą Dyrektywę VAT z 1977 r. Zmieniły się reguły ustalania miejsca świadczenia usług, zwrotu VAT podatnikom spoza UE, zasady współpracy administracji podatkowych poszczególnych państw członkowskich. Warto też zwrócić uwagę na kilka orzeczeń trybunału w Luksemburgu w polskich sprawach, mających bardzo duże przełożenie na system VAT w naszym kraju. Przykładem wyrok w sprawie Magoora z 2008 r. (sygn. akt C-414/07), w którym uznano, że Polska nie miała prawa wprowadzać mniej korzystnych uregulowań dotyczących odliczania VAT przy zakupie paliwa do samochodów wykorzystywanych do celów działalności opodatkowanej. To po tym wyroku zaczął się proces zmiany sytemu odliczeń VAT od samochodów osobowych.
Podobnym kamieniem milowym był wyrok w sprawie Aspiro z 2016 r. (sygn. akt C-40/15), w której unijny Trybunał zmierzył się z problemem zwolnienia od VAT usług likwidacji szkód świadczonych w imieniu i na rzecz ubezpieczycieli przez podmioty trzecie. Orzeczenie to doprowadziło do usunięcia z ustawy o VAT zwolnienia dla usług pomocniczych wobec usług zwolnionych z podatku.
Z kolei wyrok w sprawie Kraft Foods z 2012 r. (sygn. akt C-588/10) uruchomił zmiany dotyczące obniżenia podatku należnego w przypadku wystawienia faktur korygujących. Każdy, kto zajmuje się rozliczeniami jednostek samorządu terytorialnego, z pewnością wie też, jakie „trzęsienie ziemi” wywołał wyrok unijnego trybunału w sprawie Gminy Wrocław z 2015 r. (sygn. akt C-276/14). Pokłosiem tego wyroku stała się centralizacja rozliczeń VAT w samorządach. Gdyby nie członkostwo Polski w UE, nasz VAT z pewnością nie wyglądałby tak jak dziś. I nie chodzi tylko o legislację, ale też o praktykę stosowania prawa. Przykładem zakres ochrony prawa do odliczenia VAT przez podatników działających w dobrej wierze. Przełom nastąpił w 2012 r. wraz z wyrokiem w sprawie Mahageben (sygn. akt C-80/11). Gdyby niezaprezentowane w nim tezy o należytej staranności, pozycja uczciwych podatników byłaby dziś zdecydowanie słabsza. W ciągu ostatnich lat zdarzały się też rozczarowania postawą unijnego trybunału. Mam na myśli np. wyrok w sprawie MDDP z 2013 r. (sygn. akt C-319/12), gdzie zakwestionowano prawo do odliczenia VAT od zakupów wykorzystywanych do działalności zwolnionej z VAT z naruszeniem przez Polskę prawa unijnego.
OPINIE

Dwie daty nie kojarzą się dobrze

prof. dr hab. Witold Modzelewski, Instytut Studiów Podatkowych Modzelewski i Wspólnicy Sp. z o.o.

Oceniając dwudziestopięciolecie VAT w Polsce, należy podzielić je na dwa okresy: przedwspólnotowy (lata 1993–2004) i wspólnotowy (2004–2018). Były to dwa odrębne podatki, dwie różne ustawy i dwie sprzeczne ze sobą koncepcje tego podatku. Oczywiście z tej perspektywy najważniejszą datą był 5 lipca 1993 r., gdy wszedł w życie pierwszy, jeszcze polski, a nie wspólnotowy VAT. Przypomnę, że w ostatniej chwili ówczesny rząd przestraszył się i chciał wycofać się z tej reformy. Najgorszą datą był za to 1 maja 2004 r., gdy weszła w życie obecna ustawa, która bezmyślnie (?) wprowadziła wszystkie wspólnotowe luki oraz dziwolągi, wspierane zgodnym chórem przez biznes optymalizacyjny. Drugą złą datą był rok 2011, gdy zaczęło się upowszechniać krajowe odwrotne obciążenie, czyli powolna likwidacja podatku od towarów i usług. Mam nadzieję, że może wreszcie w przyszłym roku pożegnamy się z tą patologią. Jej wprowadzenie, uzasadniane „uszczelnieniem przepisów” utrwaliło tylko lukę podatkową, z którą jak dotąd sobie nie poradzono.

VAT, czyli francuski wynalazek, może przejść do historii

Krzysztof Woźniak, doradca podatkowy

Francuzi wymyślili podatek od towarów i usług jako najdoskonalszy podatek pośredni. Niemcy jako pierwsi stosowali w praktyce w rozliczaniu podatku obrotowego mechanizm pomniejszenia podatku należnego o kwoty podatku naliczonego. A gdy 5 lipca 1993 r. polski minister finansów wprowadzał VAT, jednym z jego ważnych doradców był rasowy angielski gentleman. Cokolwiek by nie mówić, „matką” polskiego VAT była… Unia Europejska, ale ojciec był polski. Wiadomo kto.
Ustawa z 1993 r. miała 39 artykułów, a problemem podatników było prawidłowe wystawienie „faktury VAT”. Gdy w 2004 r. wprowadzono już „unijny” VAT, ustawa urosła do 138 artykułów i została uzupełniona o treść szóstej dyrektywy z kapitalnym dla jej rozumienia orzecznictwem Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.
Wchodząc w sferę unijnych transakcji transgranicznych, polski podatek osiągnął wiek dojrzały, w którym jednak nie dostrzegliśmy „kręcących się karuzel”. A to one zdeterminowały jego rozwój. Karuzele doprowadziły do kapitulacji państwa, które uznało, że najlepszą metodą uniknięcia masowego okradania budżetu będzie przyjęcie reverse chargé (mechanizmu odwrotnego obciążenia), czyli metody rozliczania VAT… bez faktycznego poboru VAT. Nie w każdym sektorze gospodarki można jednak wprowadzić w praktyce tę metodę. Walnięciem w stół stało się dopiero przywrócenie w 2016 r. faktycznego poboru VAT na granicy od paliw, czyli towaru strategicznego dla wpływów budżetu. Totalna informatyzacja, przesyłanie ogromu danych do fiskusa, powszechna i dogłębna weryfikacja kontrahentów, różne tryby rozliczania podatku – to codzienność podatników z ostatnich lat. A w okrągły jubileusz, specjalny prezent – split payment. Jeśli uda się nim zatrzymać karuzele, to VAT wróci do ujednoliconej postaci, w której wprowadzono go 25 lat temu. Jeśli się nie uda, to francuski wynalazek przejdzie do historii.

Cztery momenty, które wpłynęły na zmianę VAT

Adam Bącal, sędzia NSA

Trzeba zwrócić uwagę na cztery ważne, przełomowe momenty, które istotnie wpłynęły na obecny kształt VAT w ciągu ostatnich 25 lat funkcjonowania tego podatku.
Pierwszy to wprowadzenie w 2004 r. nowej ustawy o VAT w związku z wejściem Polski do Unii Europejskiej. Pojawiły się wtedy całkiem nowe instytucje, takie jak wewnątrzwspólnotowa dostawa towarów, wewnątrzwspólnotowe nabycie towarów, nowy zakres prawa do odliczenia. Wszyscy uczyli się wtedy VAT od nowa.
Drugi ważny moment to określenie w ustawie miejsca świadczenia dostaw i usług oraz pojawienie się związanego z tymi zmianami odwrotnego obciążenia, które jest odstępstwem od podstawowych zasad rozliczania VAT.
Trzeci istotny moment to wprowadzenie do orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości UE pojęcia dobrej wiary i przełomowy (choć nie pierwszy) wyrok TSUE z 2012 r. w połączonych sprawach C-80/11 i C-142/11. Wyrok ten zrewolucjonizował orzecznictwo dotyczące możliwości pozbawienia prawa do odliczenia VAT. Sądy, podążając za wskazaniami trybunału, zaczęły kłaść nacisk na to, czy podatnik wiedział lub czy powinien wiedzieć, że uczestniczył w oszustwie. W praktyce, w wielu przypadkach z materiału zgromadzonego w aktach sprawy można wywnioskować, czy podatnik faktycznie miał pecha i padł ofiarą oszustów, czy też świadomie uczestniczył lub powinien był wiedzieć, że uczestniczy w procederze wyłudzania VAT. Na przykład, trudno uznać za normalną praktykę rynkową zapłatę gotówką 29 mln zł za zakup towaru „wrażliwego” na nadużycia.
Czwarty, ważny moment, który zrewolucjonizował VAT, był w zasadzie procesem. Chodzi o ustalenie ograniczeń w odliczaniu VAT. Z tych, które były w ustawie o VAT w wersji z 1 maja 2004 r., do dziś zostało niewiele. Przykładowo przez wiele lat funkcjonowała zasada, zgodnie z którą podatnik dysponujący fakturą niepotwierdzoną kopią u wystawcy nie miał prawa do odliczenia. To rodziło praktyczne problemy: skąd podatnik miał wiedzieć, co jego kontrahent zrobił z kopią faktury. Innym przykładem był przepis wykluczający prawo do odliczenia podatku naliczonego, jeśli wydatek nie był kosztem uzyskania przychodu w podatkach dochodowych. Takie rozwiązanie pozwalało sterować zakresem prawa do odliczenia w drodze zmian przepisów dotyczących kosztów uzyskania przychodów. Obecne regulacje w zakresie ograniczeń prawa do odliczenia VAT dostosowano do wymogów dyrektywy VAT.

Rewolucją była możliwość powoływania się wprost na dyrektywę

Tomasz Michalik, doradca podatkowy i partner w MDDP

Bardzo istotną datą był 1 maja 2004 r. – nie tylko dlatego, że weszła wtedy w życie nowa ustawa o VAT, dostosowująca polskie regulacje do prawa unijnego, ale także dlatego, że w tym dniu rodzimi podatnicy zostali objęci pełnym dobrodziejstwem systemu prawa unijnego. W sferze VAT oznaczało to przede wszystkim możliwość pełnego wykorzystania niezwykle bogatego orzecznictwa Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (dziś – Trybunał Sprawiedliwości UE), w tym m.in. wypracowanej przez trybunał zasady bezpośredniego zastosowania przepisów dyrektywy z pominięciem niezgodnego z nią prawa krajowego. Dziś jest to dla nas oczywiste, ale w 2004 r. był to zupełnie nowy instrument, jeden z wielu stworzonych przez instytucje UE, które poszerzały praktyczny zakres praw podatników.
Już na początku 2015 r. WSA w Warszawie, rozstrzygając o zgodności z dyrektywą polskich przepisów o miejscu świadczenia usług inżynieryjnych (przepisy te funkcjonowały przez kilka pierwszych miesięcy po wejściu w życie nowej ustawy o VAT), uznał, że polski ustawodawca niewłaściwie implementował dyrektywę. Potwierdził tym samym prawo polskiego podatnika do zastosowania jej bezpośrednio z pominięciem polskiej ustawy.
Inną kluczową datą był 22 grudnia 2008 r. Zapadł wówczas wyrok TSUE w polskiej sprawie (Magoora sp. z o.o.), dotyczącej odliczenia VAT od samochodów. Polski ustawodawca, korzystając z „klauzuli stałości”, chciał zastosować takie same ograniczenia w odliczaniu podatku, jakie były przed 1 maja 2004 r., ale bezprawnie je rozszerzył. To nie był pierwszy taki wyrok, a rozstrzygnięcie było dość oczywiste. Jednak rozgłos, jaki tej sprawie towarzyszył, a także to, że zagadnienie dotyczyło niemal wszystkich podatników, sprawiły, że szerokie rzesze przedsiębiorców zrozumiały, jak bardzo prawo unijne i instytucje UE poszerzyły zakres ich praw i jak bezpośredni wpływ mogą mieć rozstrzygnięcia TSUE na ich portfele.
Za symboliczną uważam też datę 1 kwietnia 2011 r., gdy zostało wprowadzone odwrotne obciążenie w VAT przy dostawie złomu w obrocie krajowym. Z dużym opóźnieniem i przy medialnym jazgocie przeciwników walki z nadużyciami i oszustwami w VAT ustawodawca wprowadził regulację mającą na celu ograniczenie oszustw w obrocie złomem. Jak się okazało – z doskonałym skutkiem. Traktowałbym to jako moment, w którym ustawodawca, jeszcze dość nieśmiało, rozpoczął walkę z oszustwami i nadużyciami w VAT. ©℗

Kamienie milowe polskiego VAT

Aneta Lech, doradca podatkowy z LexAntis Pożarowska, Lech spółka jawna

Było kilka istotnych momentów w polskim podatku od towarów i usług. Pierwszy to niewątpliwie 1993 rok i wprowadzenie VAT do naszego systemu prawnego. Wtedy naprawdę mało kto wiedział, czym jest VAT.
Niefortunny był moment wejścia w życie ustawy – było to w trakcie miesiąca (5 lipca 1993 r.) i większość przedsiębiorców na samym początku wakacji zmuszono do sporządzenia spisów z natury w celu ustalenia stanu zapasów, aby nie doprowadzić do podwójnego opodatkowania (VAT i wcześniejszym podatkiem obrotowym). Na dodatek wszyscy wtedy bali się VAT. Najwyższa sankcja za drobne nieprawidłowości w rozliczaniu tego podatku (jak choćby błąd w adresie kontrahenta) wynosiła 5-krotność błędnie odliczonego podatku. Z perspektywy czasu myślę, że te kary, a w zasadzie strach przed nimi, nauczyły nas tego podatku.
Kolejnym milowym krokiem było przystąpienie 1 maja 2004 r. Polski do Unii Europejskiej i rewolucja w opodatkowaniu tzw. transakcji transgranicznych.
Następną ważną datą był 1 stycznia 2014 r. Nastąpiła wówczas kompleksowa przebudowa przepisów o momencie powstania obowiązku podatkowego (wymagalności VAT), terminów wystawiania faktur (zniknęła prawie biblijna zasada „dnia siódmego”, do której przez ponad 20 lat podatnicy zdążyli się bardzo przyzwyczaić) oraz zasad odliczania podatku naliczonego.
Zmiany te znacznie uprościły rozliczenia i uczyniły VAT bardziej logicznym. Na przykład prawo do odliczenia podatku przez nabywcę pojawiło się dopiero po wymagalności zapłaty podatku przez sprzedawcę; wcześniej przepisy pozwalały odliczać VAT z chwilą otrzymania faktury, nawet jeśli sprzedawca nie miał jeszcze obowiązku rozliczenia podatku należnego. Ponadto zmiana zasad wymagalności VAT w znacznym stopniu zrównała się z wymagalnością podatku dochodowego, czyniąc rozliczenia podatkowe bardziej spójnymi.
Kilka dni temu, prawie na 25-lecie obowiązywania VAT, zaczęła obowiązywać kolejna, ogromnie ważna zmiana, a mianowicie wejście w życie przepisów split payment. Ją też zaliczyłabym do kamieni milowych. Z jednej strony podzielona płatność jest potrzebna dla zwiększenia bezpieczeństwa podatkowego nabywców, którzy nie mają innych skutecznych narzędzi chroniących przez uwikłaniem w puste faktury. Z drugiej jednak strony split payment będzie miał negatywny wpływ na płynność finansową polskich firm. Proszę zauważyć, że w tak szerokim zakresie, jak u nas, system podzielonej płatności nie obowiązuje w żadnym innym europejskim kraju.