Działo się to w mieście na prawach powiatu S. Każda taka aglomeracja ma kilka miejskich targowisk, a jak są targowiska, to i są obsługujące je firmy ochroniarskie. W mieście S. ochroną zajmowała się firma Koszt sp. z o.o. Umowy podpisano bardzo dawno temu. I na początku każdego miesiąca handlujący płacili panu Zenkowi za ochronę. W każdy pierwszy piątek miesiąca pojawiał się on z plikiem wydrukowanych faktur i inkasował w gotówce niewielką należność. Bardzo często kupców odwiedzali razem on i urzędnik z magistratu, który inkasował należność za wywóz śmieci.
Mógłbym napisać, że – jak to często w firmach ochroniarskich bywa – pan Zenek jest emerytowanym pracownikiem resortu oraz że nikt nie pytał, czy w ubiegłym roku pomniejszono mu emeryturę, czy nie, ale nie jest to istotne. Znaczenie ma to, że w związku z wprowadzeniem jednolitego pliku kontrolnego część kupców zmieniła obsługujące ich firmy księgowe. I okazało się, że firma Koszt sp. z o.o. została kilka lat temu wykreślona z KRS.
Pomimo monitów z sądu rejestrowego nie składała swoich sprawozdań finansowych. To oczywiście nie przeszkadzało panu Zenkowi pojawiać się na targowisku co miesiąc („fakturkę przyniosłem”) i inkasować należność („gotóweczkę poproszę”).
Teraz kupcy grają w ruletkę. Czy dokonać czynnego żalu i skorygować swoje deklaracje VAT, czy może nic nie robić i cieszyć się, że zaczął się nowy miesiąc (bo to oznacza przedawnienie się jednej starej deklaracji). Przy okazji można przygotować sobie linię obrony: kiedy podpisywano umowę ze spółką, to ona istniała, usługa była zawsze należycie wykonywana i kto by tam sprawdzał naszego pana Zenka. Można też liczyć na to, że urzędy mają ograniczone moce i zajmują się dużymi sprawami. A o tym, że w przeszłości zaksięgowano faktury od pana Zenka, mogą się dowiedzieć albo gdy jedna z firm poinformuje o problemie, albo w wyniku kontroli.
Na giełdzie pierwsza sesja w nowym roku nie odbyła się. Biura maklerskie i giełda testowały zmiany w swoich systemach transakcyjnych związane z wprowadzeniem dyrektywy MiFID II. Może tylko z kronikarskiego obowiązku dodam, że kilka portali internetowych przytoczyło depeszę o spadku cen akcji tego dnia. Stało się tak, bo jakiemuś komentatorowi opublikował się komentarz giełdowy dotyczący tej sesji widmo. Jak sądzę, ktoś zobaczył duże spadki cen w swoim systemie komputerowym, a nie wiedział, że to są testy i tego dnia nie ma sesji. A później wszyscy myśleli, że to automaty napisały komentarz.
Drugą informacją dnia, niestety już prawdziwą, były komunikaty ze spółki Boryszew oraz zależnej od niej spółki Impexmetal. Ich spółka wnuczka/córka ZM Silesia poznała właśnie wstępną kwotę zaległości podatkowych VAT za poszczególne miesiące 2012 r. Łącznie 29 milionów. Do tego, że urzędy skarbowe hodują karne odsetki i zaczynają kontrolę tuż przed terminem przedawnienia, już się przyzwyczailiśmy. To, że kontrole dotyczą VAT, to również powszechne zjawisko. Dlaczego spółka ma zaległości podatkowe? Z komunikatu dowiadujemy się, „że nie dochowała należytej staranności przy weryfikacji rzetelności podatkowej niektórych ze swoich dostawców, którzy jak się okazało nie odprowadzili do budżetu należnego podatku VAT”. To oznacza, że – zdaniem fiskusa – „nie miała prawa do obniżenia podatku należnego o podatek naliczony wykazany na fakturach wystawionych przez nieuczciwych kontrahentów”. Do tego również się przyzwyczailiśmy. Jedno z najważniejszych obecnie pytań – o definicję należytej staranności – było wielokrotnie na łamach DGP stawiane.
Możemy się domyślać, że spółka (skrót ZM pozostał po dawnych Zakładach Metalowych) jako producent wyrobów z cynku kupowała surowiec, w tym złom do recyklingu, od różnych dostawców. Wśród nich były pewnie firmy pana Zenka. Towar przywoziły regularnie, nigdy nie oszukiwały na wadze i tak dalej. A kiedy podpisywano umowę, zażądano pewnie wyciągu z KRS oraz wszelakich oświadczeń. I wszystko to było.
Opowiadał mi przedstawiciel tej branży o staraniach, jakie teraz są czynione, aby dochować owej należytej staranności. Za ciężarówką klienta są dyskretnie wysyłane samochody, i w ten sposób sprawdza się, dokąd zawożony jest towar. Gdy ciężarówka wjedzie na teren zamknięty... startuje dron. Wszystko jest nagrywane i rejestrowane, aby w przypadku kontroli udokumentować należytą staranność. Zapytałem go, czy sprawdził samą firmę detektywistyczną, bo może i ona należy do znajomych pana Zenka i nie będzie mógł rozliczyć faktury wystawionej przez nich. To był żart, ale znajomy się nie zaśmiał.
Zapytałem go więc, czy koszty sprawdzania, śledzenia i nagrywania swoich kontrahentów jego firma może zaliczyć do kosztów uzyskania przychodów. Bo przecież te wydatki z przychodami ze sprzedaży nie mają nic wspólnego. Ich celem nie jest zabezpieczenie majątku produkcyjnego. Zostały one poniesione dlatego, że spółka chciała „zabezpieczyć” możliwość odliczenia VAT.