Uzyskanie zapewnienia o zwrocie zaległego podatku VAT polskim inwestorom - to w ocenie szefa MSZ Radosława Sikorskiego jeden z najistotniejszych punktów jego dwudniowej wizyty na Ukrainie.

Minister w piątek wieczorem wrócił z Kijowa, gdzie spotkał się m.in. szefem ukraińskiego MSZ Wołodymyrem Ohryzką oraz wicepremierem Hryhorijem Nemyrią. Nie doszło natomiast do jego spotkań z premier Julią Tymoszenko oraz prezydentem Wiktorem Juszczenką.

Sikorski zapewniał dziennikarzy w samolocie podczas podróży powrotnej z Kijowa do Warszawy, że nie czuje się rozczarowany faktem, że te spotkania się nie odbyły. "Kurtuazyjne spotkanie z głową państwa jest elementem dodatkowym wizyt ministrów spraw zagranicznych, ale wizyta została w pełni zrealizowana" - mówił minister.

Zaznaczył, że naturalne jest, iż najwyższe władze ukraińskie chciały naradzić się co do taktyki postępowania w sobotę, kiedy do Moskwy udaje się premier Tymoszenko, by rozmawiać z premierem Władimirem Putinem o kryzysie gazowym. Spotkanie premier i prezydenta w związku z trwającym kryzysem gazowym było powodem skrócenia wizyty Sikorskiego w Kijowie.

W ocenie Sikorskiego jednym z najistotniejszych punktów jego wizyty było przekonywanie władz Ukrainy, że jeśli chcą nowych inwestycji w swoim kraju, to muszą właściwie traktować tych inwestorów, którzy już są obecni na tamtejszym rynku.

"Najważniejsze, że sprawy polskich inwestorów na Ukrainie posunęły się naprzód. Uzyskaliśmy zapewnienia co do zwrotu podatku VAT i zapewnienia o tym, że będą możliwe duże, ważne polskie inwestycje na Ukrainie" - podkreślił szef polskiej dyplomacji.

Ukraińska strona odmawiała dotąd zwrotu należnego podatku VAT polskim przedsiębiorcom inwestującym w tym kraju. Chodzi o ponad 100 mln zł dla firm Barlinek i Cersanit.



"Mieliśmy okrągły stół biznesu, w obecności wicepremiera, który w naszej obecności nakazał chociażby szefowi służby podatkowej zająć się poważnie sprawą zwrotu podatku VAT dla naszych dla naszych przedsiębiorców, eksporterów tu na Ukrainie" - powiedział Sikorski.

Minister poinformował ponadto, że w czwartek Polska otrzymała zgodę władz ukraińskich na otwarcie trzeciego z nowych polskich konsulatów mających powstać na Ukrainie.

Wcześniej była już zgoda na otworzenie konsulatów w Winnicy i Sewastopolu na Krymie. Teraz strona polska otrzymała zgodę na powstanie placówki w Iwano-Frankowsku.

Sikorski zaznaczył, że on nie uczestniczył w mini-szczycie energetycznym zorganizowanym w piątek w Kijowie przez prezydenta Juszczenkę, bo realizował plan swojej wizyty.

W Kijowie odbyły się piątek rozmowy prezydenta Ukrainy z przedstawicielami państw poszkodowanych w wyniku ukraińsko-rosyjskiego konfliktu gazowego. Wzięli w nich udział m.in. prezydent Słowacji Ivan Gaszparovicz i premier Mołdawii Zinaid Grecianii.

Szef polskiej dyplomacji podkreślił, że po rozmowach w Kijowie ma do przekazania premierowi Donaldowi Tuskowi komunikat dotyczący kryzysu gazowego. Nie chciał jednak zdradzić co ma zamiar powiedzieć Tuskowi.

Wraz z Sikorskim do Warszawy wrócił minister w Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński, który jako wysłannik prezydenta Lecha Kaczyńskiego wziął udział w spotkaniu zorganizowanym przez Wiktora Juszczenkę.

Kamiński ocenił, że prezydent Juszczenko organizując mini-szczyt energetyczny chciał zaznaczyć swój punkt widzenia i swoją obecność w sporze gazowym.

"Mam wrażenie, że Ukraińcy docierają do Europy ze swoim przekazem i to jest przekaz, który warto zapamiętać, że to nie Ukraina ponosi winę za ten kryzys" - powiedział Kamiński dziennikarzom w drodze z Kijowa do Warszawy.



Tłumacząc dlaczego z zaproszenia głowy ukraińskiego państwa nie skorzystał Lech Kaczyński powiedział, że stało się to dlatego, że w Kijowie był Sikorski. "Ponieważ był minister spraw zagranicznych, i w Kijowie był tylko prezydent Słowacji, to nie było potrzeby, żeby był pan prezydent Kaczyński" - powiedział Kamiński.

Dodał, że ważną deklaracją, która padła w czasie spotkania z Juszczenką jest oświadczenie ukraińskiego prezydenta, że jego kraj z własnych źródeł będzie rekompensował Słowacji utratę gazu.

Kamiński podziękował też Sikorskiemu za zabranie go do samolotu do Warszawy

Szef MSZ, po tym jak dowiedział się, że Kamiński nie ze swej winy spóźnił się na rejsowy samolot do Polski, zadzwonił do prezydenckiego ministra i zaproponował mu powrót rządowym TU-154.

"Dzięki uprzejmości pana ministra Sikorskiego mogę z państwem teraz lecieć, bo nasi ukraińscy przyjaciele odwieźli mnie nieco za późno na samolot" - mówił Kamiński. "Groziło mi koczowanie w Kijowie i dzięki uprzejmości pana ministra obejrzę dzisiaj żonę i dzieci" - dodał.