Śniadanie to nie kawa i bułki – stwierdził niemiecki sąd podatkowy w Münster.

Dlaczego sąd podatkowy musiał zajmować się podobną sprawą? Jak donosi niemiecki portal thelocal.de chodziło o… zaległe podatki, których niemiecki fiskus zażądał od jednej z firm informatycznych. Serwowała ona swoim 80 pracownikom (oraz gościom) dość skromny posiłek w biurowej kantynie. Mogli oni liczyć na zwykłą bułkę (bez masła, sera itp.) oraz kawę z automatu.

Zdaniem fiskusa spółka w ten sposób dostarczała pracownikom darmowe śniadanie i powinna w związku z tym odprowadzić ponad 100 tys. euro. Sąd pierwszej instancji w Münster stanął jednak po stronie spółki. Stwierdził, że aby mówić o śniadaniu pracownicy powinni dostać także ser, masło itp. dodatki. Nie ma więc mowy o zaległym podatku. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny.