Trwa spór o skutki sprzedaży nieruchomości komercyjnych: czy mają być objęte podatkiem od towarów i usług, czy podatkiem od czynności cywilnoprawnych.
Jeśli uznać je za sprzedaż składnika majątku, a nie całej firmy, to transakcja powinna podlegać VAT. Wówczas sprzedawca odprowadza do urzędu VAT należny, a nabywca odlicza VAT naliczony. Transakcja jest więc neutralna podatkowo i budżet nic nie zyskuje. Jeśli natomiast przyjąć, że transakcja dotyczyła zorganizowanej części przedsiębiorstwa (ZCP), to nie ma VAT, tylko PCC. Wówczas trzeba zapłacić PCC ze stawką 2 lub 1 proc. od całej wartości nieruchomości. A to są niemałe kwoty.
Nie dziwi zatem fakt, że fiskus próbuje dowodzić, iż od danej transakcji należało zapłacić PCC. I wówczas mamy problem, bo jeśli podatnicy rozliczyli transakcję jako objętą VAT, a po kilku latach fiskus uznał, że należny był jednak PCC, to urzędy skarbowe żądają od nabywców oddania podatku naliczonego, który ci wcześniej odliczyli. To jednak nie wszystko. Domagają się jeszcze odsetek za cały okres, w którym nabywca dysponował nienależną kwotą. Kupujący musi też zapłacić PCC, również z odsetkami za zwłokę. Są to duże kwoty, bo transakcje często są milionowe.
I z takim właśnie problemem mamy do czynienia ostatnio. Dowodem na to są głośne wyroki NSA (jeden z 1 lutego 2017 r., sygn. akt I FSK 999/15, i drugi z 24 listopada 2016 r., sygn. akt I FSK 1316/15), które dotyczyły kwestionowania przez fiskusa sposobu opodatkowania sprzedaży odpowiednio stacji paliw i biurowca. Organy uznawały, że w obu przypadkach nastąpiła sprzedaż zorganizowanej części przedsiębiorstwa i należny jest PCC. Sąd przyznał jednak rację podatnikom stwierdzając, że z ZCP mamy do czynienia wówczas, gdy sprzedajemy zespół składników majątkowych, który sam w sobie od razu pozwala na prowadzenie działalności, a nie samą nieruchomość. To dobry zwiastun dla podatników.