Nie dość, że podatnik za własne pieniądze kupuje leki, które powinien dostać od szpitala, to jeszcze fiskus żąda od niego zapłaty 23 proc. VAT. Osoba, która sama przywiezie niedostępny w Polsce lek, np. z Azji, nie musi od niego płacić VAT. Jeśli zamówi go przez internet – celnicy doliczą 23 proc.
Kiedy zapłacimy VAT / Dziennik Gazeta Prawna

O sprawie poinformował nas czytelnik, który dla ciężko chorej żony kupił przez internet niedostępny w Polsce lek. Jak mówi, preparat to szansa na uratowanie jej życia, bo na leczenie w ramach NFZ kobieta musiałaby czekać cztery lata. Co więcej, w Unii Europejskiej lek kosztuje co najmniej 25 tys. euro, a za oryginał sprowadzony z Indii mężczyzna zapłacił 700 dolarów. Okazało się jednak, że dla państwa to okazja do podwójnego zarobku: raz, że oszczędzi na leczeniu pacjentki; dwa, że od przesyłki z lekiem bierze 23 proc. VAT.

Co innego, gdyby mężczyzna przywiózł lek, osobiście udając się do Indii – wtedy VAT by nie było.

– Przepisy są złe. Ale takie same obowiązują w całej Unii – mówi Radosław Piekarz z kancelarii A&RT Rynkowska, Kosieradzki, Piekarz. – Zwróćmy też uwagę, że główny problem leży jednak po stronie NFZ, który nie chce sfinansować leku, a nie po stronie fiskusa.

Podatnicy są oburzeni takimi przepisami, zwłaszcza że głównie chodzi o leki, które są niedostępne w Polsce, a więc nie ma szans na ich podanie w polskich szpitalach. Chodzi również o specyfiki, które są stosowane w kraju, ale na leczenie finansowane z NFZ trzeba czekać latami.
– Ten, kto jest zdrowy i sam przywiezie lek do kraju, jest zwolniony z opodatkowania. A kto dostanie go w paczce kurierem, musi płacić VAT. To jest chore – żali się czytelnik. Dodaje, że jeśli sam zamówił lek z Azji i za niego zapłacił, to tym samym NFZ nie musi go finansować. Nie dość, że wyjął pieniądze z kieszeni, to jeszcze fiskus żąda dodatkowo 23 proc. VAT.
– Przepisy ustawy o VAT (podobnie jak przepisy celne dla potrzeb cła) rozróżniają sytuację, gdy leki są przywożone spoza UE bezpośrednio przez podróżnego, w jego bagażu osobistym, od sytuacji, gdy takie produkty są zamawiane lub nadsyłane pocztą lub kurierem – potwierdza Sylwester Witalis, doradca podatkowy i partner w kancelarii KDCP.
– Import leków na potrzeby własne jest zwolniony z opodatkowania, i to niezależnie od ich wartości, ale wyłącznie w ściśle określonej sytuacji, tj. w przypadku, gdy podróżny przywozi je w bagażu osobistym, podróżując do Polski z terytorium kraju trzeciego, a przywożone leki są niezbędne do spełnienia osobistych potrzeb podróżnego – dodaje Kalina Figurska-Rudnicka, doradca podatkowy, radca prawny, starszy menedżer w MDDP. Jeśli ktoś (np. mąż) przywozi z zagranicy leki dla innej osoby (np. żony), również są one zwolnione z VAT, ale jedynie wtedy, gdy ich wartość nie przekracza równowartości 300 euro, a jeśli podróż odbywa się samolotem lub drogą morską – 430 euro.
– Zamówienie leku przez internet i otrzymanie paczki kurierem, nawet jeśli następuje na potrzeby własne, nie jest równoznaczne z przywiezieniem tych leków przez podróżnego w bagażu podręcznym – tłumaczy Kalina Figurska-Rudnicka. W takim przypadku zwolnienie z VAT już nie przysługuje – dodaje Sylwester Witalis. Ekspert wyjaśnia, że ustawa o VAT przewiduje wprawdzie zwolnienia od VAT dla małych przesyłek (do wartości 22 euro), ale art. 51 ust. 3 ustawy o VAT wprost wyłącza zwolnienie od towarów importowanych w drodze zamówienia wysyłkowego.
Eksperci zwracają również uwagę, że od leków zamawianych przez internet mogą być różne stawki VAT.
– Co do zasady dostawa leków podlega obniżonej 8-proc. stawce. Ma ona jednak zastosowanie wyłącznie wtedy, gdy importujemy produkty lecznicze dopuszczone do obrotu na terytorium Polski zgodnie z przepisami prawa farmaceutycznego – wyjaśnia Kalina Figurska-Rudnicka. Leki niedostępne w Polsce są objęte stawką 23 proc. VAT.
Eksperci tłumaczą, że takie zasady opodatkowania wynikają z ustawy o VAT oraz unijnej dyrektywy o VAT. – Przepisy o zwolnieniach VAT są takie same lub bardzo podobne we wszystkich państwach UE, a więc Generalny Inspektorat Farmaceutyczny czy Ministerstwo Zdrowia nie mają na te regulacje wpływu – mówi Radosław Piekarz, doradca podatkowy i partner w A&RT Rynkowska, Kosieradzki, Piekarz. Przyznaje on, że przepisy są niestety niekorzystne dla podatników. Trzeba jednak pamiętać, że można je zmienić jedynie na poziomie Unii Europejskiej.
Zdaniem Sylwestra Witalisa trzeba jednak odróżnić dwie kwestie – to, czy od danego importu (osobiście lub w drodze przesyłki) wymagane są opłaty celno-podatkowe, od tego, czy i na jakich zasadach taki import może w ogóle mieć miejsce. O tej drugiej sprawie nie decyduje Ministerstwo Finansów ani administracja celna, a Główny Inspektorat Farmaceutyczny. Celnicy jedynie wykonują jego wytyczne i instrukcje.
– W praktyce raczej nikt nie kwestionuje importu leków na własne potrzeby przez podróżnych. Ale większość osób, które potrzebują niedostępnych w Polsce preparatów, nie może osobiście po nie pojechać i zamawia je np. w sklepie internetowym – stwierdza ekspert. Tym samym muszą one płacić VAT.