Choć art. 70 par. 6 pkt 1 ustawy z 29 sierpnia 1997 r. – Ordynacja podatkowa (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 613 ze zm.; dalej: o.p.), dotyczący biegu terminu przedawnienia, już dwukrotnie został uznany za niekonstytucyjny, to w coraz większym stopniu wyrządza podatnikom szkodę.
Dzieje się tak za sprawą sądów administracyjnych, które bezpodstawnie przyjęły, że wyrok Trybunału Konstytucyjnego jest wyrokiem zakresowym (zob. „Przedawnienie nadal sprzeczne z Konstytucją” – DGP nr 247 z 22 grudnia 2014 r.), z czym nie zgadza się doktryna prawa podatkowego.
Sądy lekceważą wskazówkę TK, że skutkiem wydanego wyroku jest konieczność nowelizacji badanego przepisu. Winę za ten stan ponosi także trybunał, który pozostawił nazbyt duże pole do niepoprawnej interpretacji wyroku P 30/11 przez sądy administracyjne. A te, jak powszechnie wiadomo, od lat coraz bardziej sprzyjają fiskusowi, zamiast chronić podatników przed jego arbitralnością.
Sytuacja podatników jest coraz bardziej dramatyczna, gdyż w wyniku tej praktyki organów nie dochodzi do przedawnienia zobowiązań podatkowych, a tysiące podatników muszą płacić nienależne państwu podatki. W istocie instytucja przedawnienia stała się fikcyjna. Pod koniec roku, z którego końcem powinno nastąpić przedawnienie, organy podatkowe masowo wszczynają postępowania karne tylko po to, by zawiesić bieg terminu przedawnienia. Większość wszczętych postępowań jest następnie zawieszanych, często na wiele lat, co jest także niezgodne z prawem, na co z kolei kompletnie nie reagują prokuratury. Te, powiadamiane o takich przypadkach przez podatników, umarzają wszczęte śledztwa, twierdząc, że nie ma podstaw do ich kontynuowania. Tymczasem długotrwałe postępowanie przygotowawcze Europejski Trybunał Praw Człowieka już od dawna uznaje za godzące w art. 6 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności (Dz.U. z 1993 r. nr 61, poz. 284). Fiskus pozostaje jednak kompletnie bezkarny w tym, co robi, co budzi coraz większy sprzeciw. Sądy, jak zwykle, tolerują praktykę fiskusa. Pikanterii wskazanej praktyce fiskusa dodaje to, że w wyroku P 30/11 TK dostrzegł tę naganną praktykę, wskazując na doniesienia doktryny w tym zakresie. Pod koniec tego wyroku trybunał wskazał nawet, że choć sama potencjalna możliwość nadużycia kompetencji przez organ państwa nie jest wystarczającą podstawą uznania przepisu za niekonstytucyjny, to jednak tego rodzaju obawy mogą rodzić wątpliwości co do zgodności art. 70 par. 6 pkt 1 o.p. z zasadą ochrony zaufania obywatela do państwa i stanowionego przez nie prawa.
W TK czeka na rozpatrzenie trzecia już skarga dotycząca niekonstytucyjności art. 70 par. 6 pkt 1 o.p., wniesiona przez rzecznika praw obywatelskich. Dotyczy ona wątpliwości, czy zawieszenie następuje w fazie in rem czy in personam postępowania karnego. Skarga nie obejmuje innych wątpliwości, jak chociażby opisanej wyżej, masowej praktyki obchodzenia prawa przez fiskusa, ale też i tego, czy zawiadomienie o zawieszeniu biegu terminu przedawnienia winno trafić do podatnika czy też do ustanowionego w sprawie pełnomocnika, a także czy w przepisie „niewykonane zobowiązanie” jest w istocie podatkową zaległością. Wprowadzony do ordynacji podatkowej art. 70c jest nieprecyzyjny i wywołuje wiele nowych wątpliwości.
Skoro przepis art. 70 par. 6 pkt 1 o.p. obarczony jest wieloma wadami, a w praktyce faktycznie stał się narzędziem, za pomocą którego fiskus obchodząc prawo, skutecznie uniemożliwia wystąpienie przedawnienia, to wydaje się, że jedynym racjonalnym wyjściem jest usunięcie tego przepisu. Pięcioletni okres przedawnienia jest wystarczająco długi, by zweryfikować każde zobowiązanie. Szkoda tylko, że za niekonstytucyjność przepisu, który przez lata obowiązywania wyrządził wielu ludziom niepowetowane szkody, ciągle płacą podatnicy, a nie fiskus czy politycy.Sądy bowiem nie wywiązują się z konstytucyjnego obowiązku ochrony interesu obywateli.