Łagodny wzrost akcyzy na papierosy nie jest zaleceniem Unii ani dbałością o kieszeń palaczy.
W Polsce często wprowadzając dodatkowe obciążenia podatkowe ekipa rządząca zasłania się regulacjami unijnymi. Powołuje się na zobowiązania względem Wspólnoty, która narzuca nam rozwiązania prawne. Mamy żyć w przeświadczeniu, że jeśli się wprowadza niepopularne regulacje, to winna jest Unia.
Podobnie jest w przypadku podwyżki akcyzy. W tym tygodniu rząd przyjął założenia, że od przyszłego roku nastąpi wzrost akcyzy na papierosy o 4 proc. Jest to podyktowane unijnymi regulacjami, które mają podnieść akcyzę na papierosy docelowo do 90 euro za 1000 sztuk. Termin to 2018 rok. Rząd tłumaczy, że stopniowe podwyżki będą mniej odczuwalne. Branża twierdzi że, paczka papierosów może podrożeć o 60–90 groszy. To prawda, ale jest też inna prawda. Stopniowe wprowadzanie podwyżek akcyzy na papierosy powoduje, że co roku cena paczki wzrasta o kilkadziesiąt groszy. Dla palaczy nie jest to powód, by rzucić nałóg. Czy nie lepiej byłoby wprowadzić to minimum unijne zgodnie z określonym dla nas terminem? Szczególnie, że państwo prowadzi politykę prozdrowotną, a przynajmniej sprawia takie wrażenie. W konstytucji mamy zapisane, że każdy ma prawo do ochrony zdrowia, a władze publiczne są zobowiązane do zapewnienia szczególnej opieki zdrowotnej dzieciom, kobietom ciężarnym, osobom niepełnosprawnym i osobom w podeszłym wieku.
Jak to pogodzić z łagodnym opodatkowaniem akcyzą papierosów. Właśnie drastyczny wzrost ceny mógłby cel zapisany w konstytucji realizować. Wprowadzenie jednorazowej podwyżki akcyzy na wyroby tytoniowe mogłoby być szokiem dla palaczy, gdy z dnia na dzień paczka zdrożałaby z 10 na 20 zł. Racjonalna kalkulacja, że papierosy pochłaniają dużą część budżetu domowego mogłaby spowodować, że palacze porzuciliby nałóg. Nic tak nie przemawia do wyobraźni jak pieniądze, szczególnie jak strata pieniędzy. W tym kontekście intencje ustawodawcy, który od przyszłego roku chce stopniowo podwyższać akcyzę, wydają się podejrzane. Nie chodzi by ulżyć doli palaczy, chodzi po prostu o dodatkowe wpływy do kasy państwa. Powolne i systematyczne przyzwyczajanie palaczy do wyższych cen ma uchronić przed szokiem i racjonalnym zachowaniem w przyszłości. I to jest sposób, by wychować sobie podatników, którzy zasilą kasę państwa wpływami z akcyzy.