Rozmawiamy z MARCINEM PANKIEM, doradcą podatkowym, prawnikiem w kancelarii White & Case - Datą wydania interpretacji podatkowej jest moment jej doręczenia podatnikowi - uznał NSA. Teraz każdy podatnik, który otrzymał negatywną interpretację od organu podatkowego, sprawdzi datę jej doręczenia.
ROZMOWA
• Naczelny Sąd Administracyjny rozstrzygnął w końcu, kiedy następuje wydanie interpretacji podatkowej. Następuje to w momencie doręczenia interpretacji, a nie jej podpisania przez urząd. Czy to właściwa interpretacja?
- Oczywiście, że tak. Ustawodawca, wprowadzając w 2003 roku możliwość uzyskania wiążących interpretacji podatkowych, dał wyraźny sygnał, że podatnicy otrzymali narzędzie mające ułatwić im przestrzeganie prawa podatkowego, a tym samym pozwalające uniknąć negatywnych skutków błędów przy dokonywaniu samodzielnej wykładni przepisów. Wydana 4 listopada 2008 r. uchwała NSA piętnuje swoistą patologię, która towarzyszy praktyce wydawania wiążących interpretacji przez organy podatkowe.
• Ta patologia, o której pan wspomina, to wydawanie interpretacji w ustawowym terminie trzech miesięcy, ale doręczanie jej podatnikowi już po upływie tego czasu?
- Instytucja wiążącej interpretacji podatkowej ma sens wtedy, gdy podatnik ma możliwość uzyskać ją w rozsądnym terminie. Ordynacja podatkowa, przewiduje ten rozsądny termin stanowiąc, że organy podatkowe mają obowiązek wydawać interpretacje bez zbędnej zwłoki, nie później niż w terminie trzech miesięcy od otrzymania od podatnika wniosku. Część tego przepisu mówiąca o wydawaniu bez zbędnej zwłoki od początku była i nadal jest w praktyce martwa. Wnioski leżakują przez pierwsze kilka tygodni, zanim zostaną choćby przeczytane, czego wyrazem jest np. wzywanie podatników do usunięcia braków formalnych wniosku po 1,5 miesiąca od jego złożenia.
• Skąd przekonanie wśród urzędników, że wystarczy sporządzić interpretację w ustawowym terminie, aby nie dopuścić do obowiązywania wykładni podatnika?
- Nie wiem. To sposób rozumienia przepisów, który stanowi zaprzeczenie samej istoty interpretacji, nie wspominając o podstawowych zasadach prawa publicznego. Organy uważały bowiem, że wydanie interpretacji to jej datowanie (najczęściej długopisem w ostatnim dniu trzymiesięcznego terminu) oraz podpisanie bez konieczności doręczenia podatnikowi jej treści.
• Czy organy podatkowe zapomniały, że tylko możliwość zapoznania się przez podatnika z oficjalnym, wiążącym stanowiskiem organu podatkowego pozwala na osiągnięcie celu interpretacji?
- Chyba tak. Co więcej, zapomniały również, że w polskim systemie prawa publicznego działania jakiegokolwiek organu władzy dotyczące obywateli muszą być im oznajmiane (w formie doręczenia) i dopiero wówczas mogą wywołać skutki prawne. Działania organu w ramach jego wewnętrznej organizacji (czyli właśnie sporządzanie pisma, jego wydruk, datowanie, podpisanie, umieszczenie w wewnętrznej ewidencji) nie mają żadnego znaczenia prawnego, dopóki nie ujawnią się na zewnątrz wobec ich adresatów. Na szczęście NSA dostrzegł patologię takiego urzędniczego podejścia do przestrzegania terminu i wyraźnie ją zakwestionował.
• Czy w takim razie uchwała NSA spowoduje, że interpretacje już wydane w ustawowym terminie, ale doręczone po jego upływie, będą tzw. interpretacjami milczącymi, czyli uwzględniającymi stanowisko podatnika?
- Tak. Aby zdyscyplinować organy podatkowe do przestrzegania terminu, ustawodawca przewidział instytucję tzw. milczących interpretacji polegającą na tym, że w przypadku naruszenia przez organy podatkowe trzymiesięcznego terminu uznaje się, że została wydana interpretacja w pełni zgodna ze stanowiskiem podatnika. Przepis ten znajdzie zastosowanie do znaczącego procentu wniosków złożonych historycznie przez podatników. Można spodziewać się, że każdy podatnik, który otrzymał negatywną interpretację od organu podatkowego, dokładnie sprawdzi teraz datę jej doręczenia. Praktyka przeciągania terminu wydania interpretacji obróci się zatem przeciwko fiskusowi.