DR JANUSZ FISZER - Nowa amerykańska ustawa podatkowa ma przynieść budżetowi 9 – 10 mld dol. wpłat z podatków. Ma się to odbywać dzięki informacjom przekazywanym przez zagraniczne instytucje. Wyegzekwowanie przesyłania takich danych może być niemożliwe.
W USA uchwalono nową ustawę podatkową. Zakłada ona m.in., że zagraniczne instytucje finansowe będą musiały informować amerykańskiego fiskusa o rachunkach obywateli amerykańskich. Jeżeli instytucja np. polska nie dopełni tego obowiązku, wpłaty na konto amerykańskiego obywatela będą opodatkowane 30-proc. podatkiem. Czy to dobry pomysł?
Pomysł jest dość dziwny, lecz wspomniana nowa regulacja jest kolejnym przykładem dość swoistego rozumienia terytorialnego i podmiotowego zakresu obowiązywania amerykańskiego prawa przez amerykańskiego ustawodawcę, który już wielokrotnie kieruje normy swojego prawa poza Stany Zjednoczone i wobec podmiotów spoza Stanów. Klasycznym przykładem może być tutaj amerykańskie prawo papierów wartościowych. Nowa ustawa – przynajmniej teoretycznie – obejmuje bowiem swoim zakresem podmioty, które nie mają siedziby na terytorium Stanów Zjednoczonych, a więc nie mogą podlegać i nie podlegają jurysdykcji tego państwa. Jest bardzo wątpliwe, czy taka ogólna norma obcego prawa w ogóle może wywołać jakiekolwiek skutki prawne w państwach innych niż USA, w szczególności zaś w sytuacji, gdy przekazanie informacji dotyczących amerykańskiego klienta zagranicznego banku ewidentnie naruszałoby tajemnicę bankową w państwie, w którym ma siedzibę taki bank.
O ile można zrozumieć nakładanie różnorakich obowiązków informacyjnych na podmioty mające siedzibę lub miejsce zamieszkania w Stanach Zjednoczonych albo na obywateli amerykańskich – nawet takich, którzy nie zamieszkują w Stanach Zjednoczonych – jak czyni to amerykańskie ustawodawstwo podatkowe, o tyle nie można oczekiwać przestrzegania amerykańskich norm prawnych przez podmioty nie-amerykańskie i to poza terytorium Stanów Zjednoczonych.
Czy nowe reguły będzie można egzekwować od zagranicznych instytucji?
Przepis ten wydaje się trudny do wyegzekwowania. Podatek bowiem można efektywnie nałożyć tylko wtedy, gdy można potwierdzić fakt uzyskania dochodu i zweryfikować podstawę opodatkowania. W przypadku podmiotów amerykańskich działających spoza terytorium Stanów Zjednoczonych będzie to niezwykle utrudnione.
Czy można stwierdzić, że nowe regulacje amerykańskie są złe?
Oceniam ten pomysł jako niezbyt dobry – mało praktyczny, a za to bardzo populistyczny, wprowadzony chyba na fali antybankowych fobii, wywołanych skutkami światowego kryzysu finansowego, który najpierw dotknął banki amerykańskie.
Jak powinny się zachować polskie banki w tej sytuacji?
Trudno jednoznacznie to stwierdzić. Niezbyt widzę prawną możliwość przekazywania informacji o rachunkach bankowych poszczególnych osób na podstawie blankietowej normy obcego prawa podatkowego. Ustawodawca amerykański nie może zobowiązać zagranicznego banku, który nie działa w USA, do określonego działania, w tym przekazywania informacji o poszczególnych klientach tego banku. Przekazanie takiej informacji przez bank naruszałoby tajemnicę bankową, obowiązującą na podstawie krajowego prawa bankowego. W praktyce więc wydaje się, że bez stosownej nowelizacji prawa bankowego takie przekazanie informacji amerykańskiemu fiskusowi nie jest dopuszczalne. Wymiana informacji podatkowych jest możliwa m.in. na podstawie stosownej klauzuli zwykle zawartej w typowych dwustronnych umowach o unikaniu podwójnego opodatkowania dochodu. Są to jednak sytuacje zindywidualizowane, dotyczące dochodów danego zagranicznego podatnika, uzyskiwanych w obcym państwie. Nie dotyczą one jednak blankietowego przekazywania danych objętych tajemnicą bankową.