WYWIAD. Ulga prorodzinna cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem rodziców. Oznacza to stratę nie tylko dla budżetu państwa, ale i samorządów.
ROZMOWA
• Czy ulga rodzinna będzie miała niekorzystny wpływ na budżety samorządów?
- Oczywiście, że korzystanie przez podatników z odliczenia tzw. ulgi prorodzinnej wpłynie - negatywnie - na dochody samorządów. Trudno się przecież spodziewać, że podatnicy rezygnują z tego przywileju. Dla osób uprawnionych jest to prawo podmiotowe, co oznacza, że mogą się one domagać realizacji tego uprawnienia. A to w prosty sposób przełoży się na zmniejszenie wpływów z tytułu podatku dochodowego od osób fizycznych, w którym w znacznym stopniu partycypuje samorząd terytorialny, głównie gminy. W związku z odliczaniem ulgi ogólne wpływy z tego podatku będą mniejsze i mniejsze też będą wpływy do budżetów samorządowych.
• Chce pan powiedzieć, że nikt nie wziął pod uwagę, jakie są konsekwencje wprowadzenia ulgi rodzinnej dla budżetów samorządowych?
- Poprzedni rząd podarował rodzicom ulgę podatkową częściowo nie ze swojej, lecz z cudzej (samorządowej) kieszeni. I jeszcze więcej - ostatnie doniesienia prasowe pokazują, że ulga prorodzinna może też być pułapką dla osób, które korzystają z zasiłków rodzinnych, dodatków mieszkaniowych czy stypendiów socjalnych. Okazuje się, że pieniądze zaoszczędzone na podatku dochodowym muszą być doliczane do limitów dochodów warunkujących prawo do otrzymania zasiłków, dodatków czy stypendiów, i przekroczenie choćby o grosz tych limitów wiąże się z utratą prawa do otrzymania pieniędzy. Zatem nie wszyscy uprawnieni rodzice będą chcieli i mogli skorzystać z ulgi rodzinnej, niektórzy zaś w swojej niewiedzy skorzystają z ulgi, ale za to nie otrzymają zasiłku czy dodatku rodzinnego.
Jest więc w tym szaleństwie iskierka nadziei dla samorządów - to żart, ale dość gorzki: takie zatrute ciasteczko dla ubogich rodzin.
• Czy można zrekompensować straty w budżetach samorządowych?
- Ministerstwo Finansów szacuje, że wpływy do budżetów samorządowych mogą się nawet zmniejszyć o 3,5 mld zł. Ale sytuacja, jak to zwykle bywa, jest złożona. Po pierwsze - to tylko szacunki, nie wiadomo więc, jaka będzie realnie ta strata, o czym m.in. mówiliśmy przed chwilą. Po wtóre - w ostatnich latach był duży wzrost gospodarczy, więc i wpływy podatkowe były większe, co dotyczy również samorządów. Samorządy będą miały ubytek, ale można rzec, iż nie jest to strata tak znacząca, jak wówczas gdyby był to gorszy okres. Po trzecie, widać, jak duże są obecnie naciski płacowe na budżet państwa - istnieje obawa, że po prostu nie będzie z czego skompensować strat budżetów samorządowych.
Po czwarte, czas obecny ma kluczowe znaczenie, gdy chodzi o zdolność samorządów do wykorzystania środków europejskich. Samorządy muszą wnosić swój wkład w przedsięwzięcia finansowane z funduszy UE.
• Ale chyba pieniędzy unijnych do zagospodarowania jest i tak bardzo dużo?
- Tak, ale do tego dochodzi jeszcze taka okoliczność, że co prawda pieniędzy unijnych jest tyle, ile miało być, jednak ich wartość złotowa jest znacznie niższa, w związku ze zmianą kursów walut. Ryzyko kursowe obciąża beneficjentów. Samorządy muszą więc znaleźć środki na swój udział w sfinansowaniu inwestycji i jeszcze dodatkowe pieniądze na pokrycie skutków drogiej złotówki. Dlatego nieplanowana strata 3,5 mld zł stanowi ogromny problem, i to w skali ogólnopaństwowej, bowiem może się okazać, że zaważy to znacząco na stopniu wykorzystania przez Polskę funduszy strukturalnych.
• Czy rzeczywiście utrata 3,5 mld złotych może przekreślić szanse na wykorzystanie funduszy unijnych?
- Zagrożenie to jest realne i dlatego zamiast kompensaty za utratę wpływów w związku z ulgą prorodzinną, rozważa się możliwość wprowadzenia zwrotu VAT płaconego przez samorządy w związku z przedsięwzięciami inwestycyjnymi. Byłoby to bardzo poważne wsparcie samorządów o charakterze prorozwojowym. I gdyby tak się skończyła awantura z ulgą rodzinną, to byłoby świetnie. Pożytek byłby nie tylko na polu polityki prorodzinnej, ale i prorozwojowej. Lepszej konkluzji nie można sobie wyobrazić.