Przedsiębiorcy zmagają się z niekorzystną linią interpretacyjną dotyczącą opodatkowania ich bieżącej działalności związanej z wydatkami na posiłki spożywane z kontrahentami poza siedzibą firmy. Czy takie posiłki pomniejszą przychody?
Jeżeli wydatki takie są uznawane za koszty o charakterze reprezentacyjnym, odpowiednio – na podstawie ustawy o PIT i ustawy o CIT – nie powinny stanowić kosztów uzyskania przychodów.
Żadna z tych ustaw nie zawiera definicji reprezentacji. Obydwie wskazują jedynie, że wyłączone z kosztów są wydatki na reprezentację, w szczególności poniesione na usługi gastronomiczne, zakup żywności oraz napojów, w tym alkoholowych. W związku z tym podatnicy, posiłkując się definicjami słownikowymi, argumentowali, że aby mieć do czynienia z reprezentacją, dane zdarzenie musi cechować okazałość, wystawność w czyimś sposobie życia, związana z pozycją społeczną, stanowiskiem danej osoby. Pogląd ten, początkowo przyjmowany zarówno przez organy podatkowe, jak i sądy, pozwalał na uznanie, że skromny poczęstunek w restauracji w trakcie negocjacji z kontrahentem może stanowić koszt uzyskania przychodów. Pozytywne rozstrzygnięcia wskazywały też, że aby określone wydatki zostały uznane za reprezentację, muszą wychodzić poza ustalone normy czy zwyczaje, mieć charakter wytworności i wystawności, a celem ich poniesienia powinno być wyłącznie kreowanie wizerunku firmy.
To pozytywne dla podatników podejście zmieniło się. Jego przykładem jest wyrok NSA ze stycznia tego roku (sygn. akt II FSK 1445/10), w którym stwierdzono, że każdy wydatek gastronomiczny ponoszony przez przedsiębiorcę na spotkaniach z kontrahentami, niezależnie od tego, czy ma charakter wystawny, czy nie, stanowi reprezentację. A zatem wyłączony jest z kosztów podatkowych.
Czy w związku z tym przedsiębiorcy przestaną omawiać tematy biznesowe poza siedzibą firmy? Czy też wezmą na barki dodatkowy koszt, który zafundowały im organy podatkowe – szeroko interpretując kolejne nieprecyzyjne przepisy?