Pasjonat motoryzacji, który kupuje samochody, testuje je, a potem sprzedaje, jest podatnikiem VAT, nawet gdy formalnie nie prowadzi działalności gospodarczej.

Urząd skarbowy wszczął postępowanie wobec podatnika, który w okresie pięciu lat kupował samochody, a następnie je sprzedawał. W sumie dokonał 17 transakcji. W trakcie składania wyjaśnień powiedział on, że nabywając samochody, realizuje życiową pasję, a dokonując wciąż nowych zakupów, pragnął przetestować różne modele aut. Podatnik zaznaczył, że wszystkie nabywane pojazdy były używane, a sprzedawał tylko te samochody, których na skutek wad nie opłacało się naprawiać lub też mu się znudziły. Także w tym przypadku to on wybierał kupującego, aby pojazd trafił w odpowiednie ręce.

Naczelnik urzędu skarbowego uznał, że działania podatnika miały charakter działalności gospodarczej, a on sam występował w charakterze podatnika VAT. Niektóre auta były używane przez niego dłużej niż 6 miesięcy, a zatem objęte zostały zwolnieniem z podatku od towarów i usług. Jednak od sprzedaży pozostałych pojazdów podatnik powinien zapłacić VAT, dlatego też organ podatkowy wymierzył mu wysokość podatku do zapłaty.

Podatnik złożył skargę do sądu. Jego zdaniem organ podatkowy błędnie założył, że dokonując zakupu pojazdów, podatnik działał z zamiarem jego odsprzedaży. Sąd nie przyznał mu jednak racji, a stanowisko fiskusa poparł również Naczelny Sąd Administracyjny.

W ocenie sądu, nawet jeśli podatnik przeprowadzał te transakcje w ramach niezarejestrowanej działalności gospodarczej, nie zarejestrował się dla VAT oraz nie składał deklaracji dla tego podatku, to nie oznacza to, że nie ma obowiązku rozliczenia podatku od towarów i usług.

Sędzia Sylwester Marciniak podkreślił, że zarówno liczba zakupionych samochodów, jak i częstotliwość ich sprzedaży nie wskazują, patrząc przez pryzmat doświadczenia życiowego, na zaspokajanie potrzeb własnych podatnika. Jego działanie miało cechy działalności handlowej. Wyrok jest prawomocny.

Sygn. akt I FSK 1179/10.