2700 zł chciał od podatnika urząd skarbowy za zrobienie kserokopii akt jego sprawy. Dokumentacja liczyła 909 stron. Ksero jednej kosztowało więc 3 zł.

Zszokowany podatnik odmówił zapłaty i odwołał się do izby skarbowej. Gdy ta stanęła po stronie urzędu skarbowego, skierował sprawę do sądu. Argumentował, że urząd nie poinformował go wcześniej, ile zapłaci za ksero. Powołał się na to, że zgodnie z art. 178 Ordynacji podatkowej (t.j. Dz.U. z 2005 r. nr 8, poz. 60 z późn. zm.) każda osoba i firma może wystąpić do organów podatkowych o sporządzenie kserokopii akt sprawy.

Wojewódzki Sąd Administracyjny we Wrocławiu stanął po stronie podatnika (sygn. akt I SA/Wr 1017/11). Orzekł, że urząd musi poinformować o kosztach sporządzenia ksero oraz wyjaśnić, jak je obliczył. WSA zaznaczył, że nie muszą one odpowiadać cenom obowiązującym w punkcie kserograficznym. Urząd może ustalić cenę tak, by uwzględniała ona pracę urzędnika i zużycie materiałów.

– Znając wysokość stawki, podatnik będzie mógł ocenić, co mu się bardziej opłaca. Zdecyduje, czy zlecić pełnomocnikowi lub pracownikowi zeskanowanie lub sfotografowanie akt, czy też zwrócić się do organu podatkowego o sporządzenie kopii – stwierdza Alicja Sarna, doradca podatkowy w MDDP.

Ireneusz Krawczyk, radca prawny, partner w kancelarii Ożóg i Wspólnicy, przypomina, że zawsze można zapoznać się z dokumentami w siedzibie organu i zrobić sobie notatki. Nie trzeba wcale występować o ksero.

Eksperci są zgodni, że podatnik, który występuje o kserokopie, musi liczyć się z kosztami. Zdaniem Ireneusza Krawczyka żądanie zapłaty nie jest utrudnianiem dostępu do akt. Można byłoby je za takie uznać tylko wtedy, gdyby koszty były bardzo wysokie. Jeśli urzędy zastosują się do wskazówek WSA we Wrocławiu, do takich sytuacji nie dojdzie.

Podatnik zaskoczony wysokością kosztów za ksero może ubiegać się o ich umorzenie w całości lub w części lub rozłożenie należności na raty.