Podatnicy są wyćwiczeni przez ciągłe utarczki z organami podatkowymi. Jak już otrzymają decyzję, w której wymierzono podatek, to z reguły płacą, by mieć spokój. Postraszeni odsetkami, egzekucją i karami grzywny z kodeksu karnego, regulują zaległości.
Dla niektórych wizja więzienia przybiera materialny kształt w postaci urzędu skarbowego. Takich wizji nie mają organy podatkowe. Sądów się nie boją i nie wykonują wyroków. Za działaniami stoją konkretni ludzie, ale to nie oni płacą za kary orzekane przez sądy. Płaci Skarb Państwa, przekładając pieniądze z jednej kieszeni (urząd skarbowy) do drugiej (sądy). Niby bilans wychodzi na zero. Tylko ktoś do tych kieszeni musi pieniądze wrzucić. I znów okazuje się, że za wszystko płacą podatnicy.