Kowalski ma firmę. Załóżmy, że potrzebuje komputera. Jeśli chce z niego korzystać zarówno do celów działalności gospodarczej, jak i innych (np. prywatnych, jak przeglądanie stron plotkarskich), będzie musiał ustalić proporcję między jednym i drugim użytkiem, np. 55 proc./45 proc. I zastosować ją przy odliczaniu podatku – czyli potrąci sobie tylko 55 proc. daniny. Tak wynika z projektu zmian w ustawie o VAT.

Zostawmy na boku osoby prawne – spółki, fundacje, gminy – które poza działalnością gospodarczą mogą prowadzić także inną (np. statutową czy publiczną), a także na dość czytelnych zasadach udostępniać pracownikom mienie na ich osobiste potrzeby. Co z Kowalskim? Zgodnie z projektem nie będzie musiał stosować proporcji tylko wówczas, jeśli kupi komputer, potem przekaże go sam sobie do prywatnego użytku, a przekazanie opodatkuje VAT (co powinien zrobić i dziś), wskazując, jaka jest wartość korzystania ze stron plotkarskich. W innych przypadkach nieodzowne będzie określenie proporcji. Projekt nie odpowiada sensownie na pytanie, jak to zrobić (brać pod uwagę przewidywany czas przebywania na niektórych stronach WWW?).
Ostatecznie można się będzie zwrócić do naczelnika urzędu skarbowego. To o tyle dobra rada – w tej absurdalnej sytuacji – że w czasie kontroli każdą samodzielnie ustaloną proporcję, a więc i wynikające z niej odliczenie VAT, urzędnicy będą mogli łatwo podważyć. Jest jakaś idea w tym, że podatek należy potrącać tylko w takiej części, w jakiej towar jest faktycznie używany do działalności gospodarczej. Ale projekt – nawiasem mówiąc napisany chyba tak, żeby zwykły podatnik go nie zrozumiał – mógłby mieć więcej wspólnego z racjonalnym jej realizowaniem.