Należy się spodziewać, że w tym roku wydanych zostanie nie mniej interpretacji podatkowych niż w zeszłym, tj. 35–40 tys. Upraszczając, możemy powiedzieć, że tylu podatników będzie wiedziało, jak zastosować przepisy w swojej, opisanej we wniosku, konkretnej sytuacji.
Nie wszyscy będą zadowoleni. Niektórzy będą walczyć o zmianę interpretacji, z tego wielu – skutecznie. Inni od początku uzyskają to, o co im chodzi. Jeszcze inni – nigdy, ponieważ sądy nierzadko stają po stronie fiskusa. Nie jest przecież tak, że podatnik zawsze ma rację, a tym bardziej że zawsze odczytuje przepisy tak, jak należy. Jednak i ci odniosą korzyść – będą wiedzieli, jak postąpić, aby uniknąć kłopotów ze skarbówką.
Ci, którzy zastosują się do uzyskanej przez siebie interpretacji, uzyskają ochronę prawną. Fiskus nie będzie mógł im niczego zarzucić. To komfort w dziedzinie podatków nie do przecenienia.
Trudno się więc dziwić, że – jak pisaliśmy w ostatnich dniach – wniosków o interpretacje, a więc i samych interpretacji przybywa. Druga strona medalu: z ich jakością nie zawsze jest najlepiej.
Przypominam to wszystko nie po to jednak, by rozwodzić się nad niedoskonałością systemu. Nie popieram też pomysłów, które miałyby służyć – np. poprzez drastyczną podwyżkę opłat – istotnemu ograniczeniu liczby wniosków. Nie znaczy to, że żadna podwyżka nie jest lub nie będzie potrzebna. Być może warto kiedyś pomyśleć o powiązaniu wysokości opłaty z wielkością zysku przedsiębiorcy. Jednak to, że każdy podatnik może, jeśli tylko chce, uzyskać oficjalne i gwarantujące mu ochronę stanowisko fiskusa, jest wartością nie do przecenienia. Poza tym, niezależnie od opłat, podatnicy i tak sami ten mechanizm finansują – podatkami.
A system? Oczywiście może i powinien być udo- skonalany. Przydałaby się np. większa troska o jakość i jakiś sposób szybkiej weryfikacji interpretacji rażąco odmiennych, choć odnoszących się do identycznych lub bardzo podobnych przypadków. W takich sprawach, ale i w takich, w których stanowisko fiskusa jest spójne i poparte orzeczeniami sądów, warto też dużo częściej wykorzystywać interpretacje ogólne ministra finansów. Mogłyby się one składać na księgę czy swoisty, bezcenny komentarz do przepisów podatkowych. Może powinno temu towarzyszyć rozwiązanie, zgodnie z którym do tego komentarza odsyłani byliby wszyscy ci, którzy zgłaszają się o interpretacje indywidualne niepotrzebnie.
Nasze podatki idą na różne cele. Zwykle psioczymy, że są marnotrawione. Tym razem można powiedzieć, że dobrze służą...naszym podatkom. A to już coś.