Resortowy projekt obszernej nowelizacji ustawy o podatku od towarów i usług VAT przewiduje wiele istotnych i nieistotnych zmian. Najważniejszą z nich jest napisana w dość zagmatwany sposób likwidacja największego przywileju w historii tego podatku, który pozwala – będąc formalnie podatnikiem – niczego nie płacić do budżetu.

Idzie tu oczywiście o powszechnie znane art. 17 ust. 1 pkt 5 oraz ust. 2 tej ustawy, które od 1 kwietnia 2011 r. zakazały rozliczać ten podatek dostawcom towarów na terytorium naszego kraju, niemającym tu miejsca siedziby lub stałego miejsca prowadzenia działalności, jeżeli towary sprzedawane są podatnikom o lepszej podmiotowości. Jest to największy w dwudziestoletniej historii tego podatku hit, zaliczający się do grupy tzw. nowelizacji optymalizacyjnych. Aby nikt nie musiał czegokolwiek płacić, wystarczyło, że towar przyjechał do Polski z innego kraju w wyniku nietransakcyjnego nabycia wewnątrzwspólnotowego, aby następnie był sprzedany przez ten sam podmiot, który oczywiście nie może posiadać w kraju miejsca siedziby lub stałego miejsca prowadzenia działalności. Wystawia on w kraju z tego tytułu faktury VAT-netto, a nabywca formalnie opodatkowuje zakup, lecz jednocześnie odlicza podatek. Budżet państwa nie otrzymuje ani grosza, a wszyscy krajowi dostawcy są na spalonej pozycji, bo muszą zaoferować towary droższe o podatek.

Ile budżet stracił i w dalszym ciągu traci na tym pomyśle? W ten sposób sprzedaje się nie tylko paliwa silnikowe na stacjach benzynowych, ale nawet leki. Mimo braku kompletnych danych można te kwoty szacować już nie w setkach milionów, lecz w miliardach złotych, bo pokusa jest zbyt duża albo sprzedawcy nie mają innego wyjścia, aby sprostać faktycznie nieopodatkowanej konkurencji. Niektórzy uciekają się nawet do operacji karkołomnych: ja dostarczam ci towary oznaczone co do gatunku w jednym z ościennych krajów, a ty, na fakturach netto, dostarczasz je u nas.

Zmiana art. 17 ust. 1 pkt 5 ustawy ma polegać na tym, że jeżeli dostawca towarów nieposiadający siedziby działalności gospodarczej oraz stałego miejsca prowadzenia działalności będzie zarejestrowanym podatnikiem, to będzie musiał wystawiać fakturę z podatkiem należnym, czyli będąc podatnikiem VAT pełną gębą.

Warto przypomnieć, że od jesieni zeszłego roku czeka w tzw. sejmowej zamrażarce poselski projekt ustawy o podatku od towarów i usług, który w analogiczny sposób likwidowałby ten bezzasadny przywilej. Jeżeli zamiast blokować inicjatywy poselskie, stałby się on prawem w tym roku (przewidywany, choć już nieaktualny termin wejścia w życie to 1 lipca br.), byłaby szansa wykonania planowanego poziomu dochodów z tego podatku w 2012 r.

Zastanawiające jest uzasadnienie ministerialnego projektu – chyba warto je zacytować prawie w całości: „dla uporządkowania i lepszej czytelności zawartości w art. 17 (...) regulacji dokonano przebudowy tego artykułu w sposób niepowodujący co do zasady zmian merytorycznych (!). Jedyną istotną zmianą jest dokonanie w przypadku podatników nabywających towary od dokonującego ich dostawy na terytorium kraju podatnika nieposiadającego siedziby działalności gospodarczej oraz stałego miejsca prowadzenia działalności gospodarczej na terytorium kraju wymogu braku rejestracji tego podatnika zgodnie z art. 96 ust. 4 (...)”. I tu zaczyna się coś przecudnego: „Dotychczasowa analiza dokonywanych przez tego rodzaju podmioty transakcji towarowych nie wskazuje (?), aby był to segment podatny na nadużycia podatkowe bardziej niż w przypadku transakcji dokumentowanych przez podmioty krajowe. Proponuje się zaliczyć we wskazanym okresie odejście od stosowania odwróconego obciążania i rozliczania tych transakcji na zasadach ogólnych”.

Jeżeli jest tak dobrze, po co te zmiany? Zapewne autorzy tych stwierdzeń żyją w świecie urzędniczych urojeń albo nic naprawdę nie wiedzą o tym, co dzieje się w praktyce na tle stosowania owego przepisu. Zadajmy oczywiste pytanie, czy sprzedaż na terenie kraju paliw silnikowych w stacjach benzynowych, które są tu położone, może być dokonywana przez podmiot nieposiadający (jakoby) w Polsce stałego miejsca prowadzenia działalności? Jeżeli twórcy tej nowelizacji z jakiś powodów nie wiedzą nic na ten temat, to wystarczy skonsultować się z księgową z losowo wybranej firmy.

Autorzy zmian żyją zapewne w świecie urzędniczych urojeń

Jaki będzie dalszy los tych przepisów? Ich stosowaniem interesują się już niektóre organy władzy, bo większości funkcjonariuszy publicznych nie mieści się w głowie legalizm tego rodzaju transakcji. Zarzut fikcyjności jest bardzo prawdopodobny i może z nim się spotkać... nabywca tych towarów, bo przecież wiedział, co robi. Wystawił fakturę wewnętrzną z podatkiem należnym, ale przecież nie był podatnikiem z tytułu tej czynności. Czy będzie mieć do tych faktur zastosowanie art. 108 ustawy? Sądzę, że tak, bo fakturą w rozumieniu tego przepisu jest również faktura wewnętrzna. Czas pokaże, kto zapłaci za stosowanie tego rodzaju podatkowych wynalazków. Może będzie to nawet akcja podobna do tej, która dotyczyła obrotu złomem lub stalą.

Witold Modzelewski, prezes Instytutu Studiów Podatkowych, profesor Uniwersytetu Warszawskiego