W ogniu politycznych debat o niczym z pola naszego widzenia znikają kwestie najważniejsze. Te, które warte są nie tylko uwagi, ale także śmiałych, szybkich decyzji. Do takich należy niewątpliwe kwestia opodatkowania PIT w rolnictwie. Również po to, by włączyć rolników, przynajmniej tych najbogatszych, w główny nurt życia społecznego. Ten dramat w iście serialowym stylu miał w tym tygodniu swoją kolejną, wartą odnotowania odsłonę.
– Podatnicy prowadzący działalność na dużą skalę, np. niektórzy rolnicy z działów specjalnych produkcji rolnej, powinni rozliczać się na zasadach ogólnych – powiedział we wtorek PAP odpowiedzialny za podatki wiceminister finansów Maciej Grabowski. Słowa te padły w komentarzu po wyroku, który wydał poszerzony skład siedmiu sędziów Naczelnego Sądu Administracyjnego. Sąd uznał bowiem, że osoby, które prowadzą działalność w ramach działów specjalnych produkcji rolnej i mają obroty przekraczające 1,2 mln euro, nie muszą zmieniać zasad opodatkowania po przekroczeniu tego limitu. Orzeczenie to oznacza, że osoby te unikną sporych dopłat podatku. Fiskus był dotychczas odmiennego zdania. I rozgoryczenie z powodu takiego, a nie innego rozstrzygnięcia sądu jest wyraźne.
Przedstawiciele resortu finansów mogą się oczywiście denerwować. Przegrana w sprawie działów produkcji rolnej jest ewidentna i kosztowna. Ale jest też zasłużona. Eksperci od dawna przestrzegali, że przyjęta w tym przypadku przez resort finansów interpretacja jest karkołomna i – co tu dużo mówić – mocno naciągana. Niestety, w samym resorcie – bez względu na to, kto w nim akurat piastuje najwyższe stanowiska – od lat pokutuje z założenia błędne przekonanie, że to, co niedoskonałe w przepisach, da się poprawić interpretacją. Kłopot w tym, że te czasy bezpowrotnie minęły. I sądy administracyjne coraz częściej udowadniają to Ministerstwu Finansów w dość bolesny finansowo sposób.
Porażka fiskusa jest w tym przypadku uzasadniona także i z innego powodu. To kara za brak politycznej odwagi. Dotychczas światła dziennego nie ujrzał żaden projekt, a nawet żadna wstępna propozycja tego, jak problem objęcia podatkiem dochodowym od osób fizycznych dużych dochodowych gospodarstw rolnych mógłby zostać rozwiązany.
Resort może oczywiście zasłaniać się tym, że od podejmowania decyzji politycznych jest rząd, a nie ministerstwo. Ale to resort powinien przygotować grunt zarówno pod podjęcie takiej decyzji, jak i pod dyskusję, która powinna ją poprzedzić. Tymczasem żadnych takich działań dotychczas nie podjął żaden z odpowiedzialnych za podatki wiceministrów finansów. Wręcz odwrotnie. Wszyscy zgodnie unikają tego tematu jak ognia. I dlatego, słysząc komentarze takie jak ten do orzeczenia Naczelnego Sądu Administracyjnego, mogę się jedynie z pobłażaniem uśmiechnąć. Cóż, resort zbiera taki plon, jakiego wcześniej dokonał siewu. Mści się i ślepa wiara w moc własnych interpretacji podatkowych, i brak odwagi w reformowaniu tego, co i tak w ostatecznym rezultacie zreformowane być musi.