Kto nie nadzoruje właściwie towaru, a po jego zniknięciu nie zawiadamia organów ścigania, ponosi winę za powstałe niedobory. Nie może więc ich zaliczyć do kosztów – wynika z wyroku NSA.
Sprawa dotyczyła podatnika, który prowadził pizzerię. Można było w niej kupić również piwo. Naczelnik urzędu skarbowego stwierdził w czasie kontroli, że przedsiębiorca nierzetelnie prowadził podatkową księgę przychodów i rozchodów. Nie wykazał bowiem części przychodu ze sprzedaży piwa, nie zaewidencjonował też przychodu ze sprzedaży soków i napojów, a w części także ze sprzedaży pizzy.
Fiskus wyłączył też z kosztów podatnika niezapłacone składki na ubezpieczenie społeczne pracowników, zakup soków na własne potrzeby oraz prawie 2,5 tys. litrów piwa.
Ostatecznie naczelnik oszacował podatnikowi dochód do opodatkowania. Nie zastosowały jednak żadnej z metod wskazanych w art. 23 par. 3 ordynacji podatkowej, tylko inną, własną.
Podatnik nie zgodził się z decyzją naczelnika, w szczególności z zastosowaną przez niego metodą szacowania dochodu oraz z wyłączeniem z kosztów wydatku na zakup prawie 2,5 tys. litrów piwa. Tłumaczył, że ukradziono mu 47 beczek (keg) piwa. Przyznał jednak, że nie zgłosił tego policji. Twierdził, że zorientował się co do kradzieży dopiero, gdy dostawca piwa zgłosił się po zwrot pustych beczek.
Spór trafił w końcu do sądu. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie potwierdził, że art. 23 par. 4 pozwala – w szczególnie uzasadnionych przypadkach – zastosować inny sposób szacowania niż według metod wymienionych w art. 23 par. 3 ordynacji podatkowej (porównawczej wewnętrznej, porównawczej zewnętrznej, remanentowej, produkcyjnej, kosztowej, udziału dochodu w obrocie).
Sąd uznał, że z takim przypadkiem mamy właśnie do czynienia w tej sprawie. WSA zgodził się z organami, że wybór metody porównawczej zewnętrznej nie pozwoliłby na prawidłowe oszacowanie dochodu, ze względu na różnice między pizerrią podatnika a konkurencyjnymi lokalami gastronomicznymi. Różnice dotyczyły niemal wszystkiego; zbytu towaru, liczby klientów, sposobu korzystania przez nich z oferty gastronomicznej. Inny był też sam asortyment sprzedawanych produktów, reklama i promocja.
Sąd uznał także – podobnie jak fiskus – że mężczyzna sam jest winien powstałych niedoborów w piwie (47 keg). Nie zabezpieczył bowiem należycie towaru, nie sprawował nad nim właściwego nadzoru, a gdy podejrzewał kradzież, nie zgłosił tego policji ani prokuraturze.
NSA zgodził się z tym stanowiskiem. Sędzia Krzysztof Winiarski przyznał, że w tym wypadku bardziej obiektywne było zastosowanie szczególnej metody wynikającej z wyliczenia na podstawie rozbieżności między wysokością stosowanej marży na dania gastronomiczne a marżą wyliczoną na podstawie danych ujętych w podatkowej księdze przychodów i rozchodów.
Sąd nie zgodził się też z przedsiębiorcą, że nie ponosi on winy za utratę 47 beczek piwa. Powtórzył, że o jego winie świadczy to, iż nie poczynił żadnych działań, aby się zabezpieczyć przed kradzieżą. A gdy ją wykrył, nie zawiadomił o tym policji ani prokuratury. Przeciwko podatnikowi przemawiało także to, że nie prowadził ewidencji magazynowej ani żadnej dokumentacji.
Ważne
Wybór metody porównawczej zewnętrznej nie pozwoliłby na prawidłowe oszacowanie dochodu, ze względu na różnice między pizerrią podatnika a konkurencyjnymi lokalami gastronomicznymi
ORZECZNICTWO
Wyrok NSA z 1 grudnia 2016 r., sygn. akt II FSK 2904/14. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia