DANINY Będzie nowy projekt opodatkowania handlu wielkopowierzchniowego. Wejdzie w życie w 2017 r.
SKUTKI WPROWADZENIA PODATKU OD SPRZEDAŻY DETALICZNEJ W FORMIE ZAKWESTIONOWANEJ PRZEZ KE / Dziennik Gazeta Prawna
Umotywowana politycznie, sprzeczna z europejskimi ideami, krzywdząca przedsiębiorców i sprzyjająca dużym korporacjom – tak szef resortu finansów komentował wczoraj decyzję Komisji Europejskiej. KE w poniedziałek ogłosiła, że wszczyna postępowanie w sprawie polskiego podatku handlowego, bo podejrzewa, że polski rząd stosuje nieuprawnioną pomoc publiczną, ustanawiając progresywną skalę podatku przy wysokiej kwocie wolnej.
Minister Szałamacha powtórzył to, co resort komunikował już w poniedziałek: nieprzychylnej decyzji komisji można było się spodziewać, bo wynikało to z treści korespondencji między Brukselą a Warszawą, prowadzonej od kilku tygodni.
– Można było odnieść wrażenie, że Komisja w ogóle nie czyta argumentów strony polskiej, że od początku przyjęła odpowiednią tezę i do niej dopasowała swoje stanowisko – tłumaczył minister. Zarzucił Komisji, że jej decyzja sprzyja dużym transgranicznym korporacjom, które od lat działają na polskim rynku, a mimo to nie płacą np. podatków dochodowych.
– Ze względu na tajemnicę skarbową nie mogę podać nazw firm ani dokładnych kwot. Ale są przedsiębiorstwa, które mają roczne obroty rzędu 3–5 mld zł i od lat nie zapłaciły u nas ani złotówki podatku dochodowego – mówił szef resortu finansów. I dodawał, że z tego punktu widzenia decyzja KE jest niezrozumiała, bo wcześniej wielokrotnie podkreślała, że dochody powinny być opodatkowywane tam, gdzie są uzyskiwane. Minister przypominał też, że tylko regulacje dotyczące VAT i akcyzy są jednakowe dla całej Unii Europejskiej. Pozostałe podatki kształtowane są przez państwa członkowskie. Według niego wszczęcie postępowania o ustalenie nieuprawnionej pomocy publicznej w przypadku polskiego podatku handlowego to nadużycie. Bo stosowanie progresji jest typowe dla różnych systemów podatkowych. KE w ten sposób nadużywa, zdaniem Szałamachy, swoich kompetencji. – To powinno wywołać sprzeciw opinii publicznej, bo jest przejawem brukselskiego centralizmu – przekonywał.
Na odpowiedź Komisji Europejskiej nie trzeba było długo czekać. Rzecznik KE Ricardo Cardoso przypomniał na wczorajszej konferencji prasowej, że podobną decyzję Komisja podjęła w przypadku węgierskiego podatku. Nad Balatonem skończyło się to rezygnacją z progresji i wprowadzeniem niskiego podatku liniowego dla wszystkich. Ricardo Cardoso podkreślał, że Komisja zawsze stosowała i stosuje takie same zasady dotyczące pomocy państwa dla wszystkich państw członkowskich i przedsiębiorstw.
– Wielokrotnie mówiłem, że nasze dochodzenia zawsze są oparte na faktach i przepisach prawnych – mówił.
Paweł Szałamacha deklarował, że gdyby ostateczny werdykt nie był dla Polski korzystny, rząd zaskarży go do Trybunału Sprawiedliwości UE. Jednak MF nie zamierza ryzykować i już zawiesza pobór podatku. To oznacza, że w tym roku budżet z nowej daniny nie dostanie ani grosza.
A co z przyszłorocznym budżetem? Zaplanowano w nim 1,6 mld zł wpływów z podatku od sprzedaży detalicznej. Minister finansów zapowiedział wczoraj „drobne korekty” w projekcie, ale kwota ma się nie zmienić, a cały plan wydatków z nakładami na dodatki 500 plus na czele jest utrzymany. Paweł Szałamacha zapowiedział przygotowanie nowego projektu opodatkowania handlu. Użył przy tym sformułowania „handel wielkopowierzchniowy”, co już dało podstawy do spekulacji, że resort chce wrócić do pierwszej koncepcji, w której wielkość podatku miała zależeć od powierzchni sklepu. Minister jednak nie ujawnił wczoraj szczegółów.
– W pierwszej kolejności chcielibyśmy zaprezentować projekt Radzie Ministrów – powiedział tylko. Nowy podatek ma obowiązywać od początku przyszłego roku. Rząd, parlament i prezydent mają więc trzy i pół miesiąca na przyjęcie nowego prawa.
Sugestie powrotu do wariantu powierzchni zaniepokoiły już handlowców. Zwłaszcza tych, którzy są zrzeszeni w Polskiej Izbie Handlu. PIH w specjalnym komunikacie przypomniała, że dziś liczne polskie niezależne sklepy mają większą powierzchnię niż przeciętna powierzchnia dyskontu. I ten sposób opodatkowania byłby sprzeczny z ideą, o której mówił minister finansów: nałożenia daniny na transgraniczne korporacje unikające płacenia podatków w Polsce.
– Zwracamy uwagę, że założenie opodatkowania sklepów wielkopowierzchniowych rodzi bardzo trudne do rozwiązania problemy definicyjne, które mogą prowadzić do zagrożeń dla handlu niezależnego, np. zejście sieci dyskontów do małego formatu, co spowoduje jeszcze większe zagrożenie dla handlu niezależnego niż ich obecna struktura – komentuje Maciej Ptaszyński, dyrektor Polskiej Izby Handlu.
Na pomysł „podatku powierzchniowego” krzywo patrzą też niektórzy politycy PiS. Adam Abramowicz, przewodniczący parlamentarnego zespołu na rzecz przedsiębiorczości i patriotyzmu ekonomicznego, przypomina, że już raz wywołał on protesty handlowców, a duża powierzchnia nie jest równoznaczna z dużym obrotem. Choć można się zastanowić nad stworzeniem „powierzchniowego podatku lokalnego” pobieranego przez samorządy. Nad podobną koncepcją MF pracowało już wcześniej. Opodatkowany miałby być metr kwadratowy powierzchni ponad ustalony próg. W tym scenariuszu byłby to lokalny podatek od nieruchomości i trafiałby do samorządów. W zamian proporcjonalnie pomniejszano by ich udział we wpływach z PIT. ⒸⓅ