Członkowie zarządu muszą liczyć się z tym, że po rezygnacji będą odpowiadać za długi spółki, jeśli termin płatności podatku upływał w czasie, gdy nią zarządzali – orzekł NSA.
Sprawa dotyczyła małżonków, którzy przed laty pełnili funkcję w zarządzie spółki z o.o. Spór z fiskusem toczył się o możliwość przeniesienia na nich odpowiedzialności za zaległości firmy w podatku VAT. Zaległości wzięły się z błędnego rozliczenia podatku przy imporcie towarów. Termin płatności podatku przez spółkę upływał w czasie, gdy małżonkowie nią zarządzali.
Firma nie uregulowała całej należności w ustawowym terminie, bo błędnie wyliczyła podatek. Dopiero gdy zmienił się zarząd, do firmy weszli kontrolerzy UKS i wykryli zaległość. Spółka jej jednak nie zapłaciła, a przymusowa egzekucja z jej majątku okazała się bezskuteczna. W związku z tym fiskus chciał wyegzekwować dług od członków zarządu.
Małżonkowie uważali jednak, że odpowiedzialność nie może zostać na nich przeniesiona, ponieważ nie pełnili już funkcji w zarządzie, gdy wydana została decyzja nakazująca zapłatę zaległości. Argumentowali, że gdy ustępowali z funkcji rozliczenia firmy były prawidłowe. Kontrola miała miejsce dopiero, gdy przestali pełnić funkcje w spółce. Argumentowali, że jej skutkiem było wydanie decyzji, która wyznaczała nowy termin na zapłatę podatku. Upływał on w czasie, gdy w zarządzie zasiadał już kto inny. Małżonkowie uważali więc, że fiskus powinien egzekwować należność od nowego zarządu, a nie od nich.
Nie zgodził się z tym Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gorzowie Wielkopolskim. Przypomniał, że członkowie zarządu odpowiadają za podatki, których termin płatności upłynął w czasie, gdy pełnili funkcję. Wyjaśnił, że decyzja organu tylko skorygowała błędnie rozliczony VAT. Natomiast spółka powinna była zapłacić go w prawidłowej wysokości już dawno temu, w ustawowym terminie.
Potwierdził to wczoraj Naczelny Sąd Administracyjny.