Resort finansów zamierza m.in. zlikwidować kwartalne deklaracje dla nowych i dużych podmiotów, rozszerzyć katalog towarów objętych odwrotnym obciążeniem, a także ułatwić wykreślanie z rejestru VAT.
Jednym z głównych założeń Ministerstwa Finansów jest przywrócenie 30-proc. sankcji VAT, która została uchylona w 2008 r. O tych planach pisaliśmy już 27 lipca 2016 r. Dodatkowo ma zostać wprowadzona 100-proc. sankcja.
Ma ona grozić za stwierdzone naruszenie prawa (np. posługiwanie się fikcyjnymi fakturami). Wiceminister finansów Leszek Skiba w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” poinformował o szczegółach nowych rozwiązań (infografika).
Stracić mogą też uczciwi
Jak te propozycje oceniają eksperci? Ich głosy są podzielone. Jerzy Martini, doradca podatkowy i partner w Martini i Wspólnicy, twierdzi, że kierunek zmian jest dobry, choć jak podkreśla, wszystko zależy od szczegółów zaproponowanych w projekcie.
– Zawsze jest pewne ryzyko, np. w przypadku propozycji wykreślania podatników z rejestru VAT, czy odmowie wpisania ich do niego, że może się to odbić również na uczciwych podatnikach – podkreśla.
Zdarzają się jednak sytuacje, gdy oszuści, którzy już zostali przyłapani na procederze zakładają kolejne podmioty.
– Podobnie podmioty „słupy” są zakładane przez pełnomocników np. na pensjonariuszy hospicjów – twierdzi rozmówca.
Resort finansów rozważa: / Dziennik Gazeta Prawna
Dlatego jego zdaniem to dobrze, że organ będzie miał możliwość odmowy rejestracji takiego podmiotu jako podatnika VAT, gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie wystąpienia oszustwa VAT.
Jerzy Martini dobrze ocenia też powrót do 30-proc. sankcji w VAT. Ekspert twierdzi, że obecnie przedsiębiorca, który celowo zaniży podatek, ryzykuje tylko odsetki za zwłokę, choć od 2016 r. sytuacja jest dla takich podmiotów mniej korzystna. Dziś bowiem trzeba zapłacić odsetki podwyższone. Wynoszą one 150 proc. stawki podstawowej.
Obecnie jest to zatem 12 proc. A to, jego zdaniem, niewystarczające. Martini podkreśla jednak, że ustawodawca, pracując nad projektem, powinien tak skonstruować sankcję, aby nie było możliwości nakładania jej wielokrotnie za to samo.
Pomyłka to nie oszustwo
Innego zdania jest Sławomir Sadocha, doradca podatkowy, który jest przeciwny zmianie, ponieważ ma ona dotykać każdego przypadku zaniżenia zobowiązania. Przyznaje, że wprawdzie Trybunał Sprawiedliwości UE dopuszcza stosowanie takiej sankcji (wyrok w polskiej sprawie sygn. C-502/07), ale powinno być to praktyką stosowaną wyłącznie przy oszustwach podatkowych.
– A przecież nie każda pomyłka co do przyporządkowania właściwej stawki podatkowej czy błędnego rozliczenia podatku naliczonego jest oszustwem – zauważa.
Przypomina, że co do przepisów ustawy o VAT wielokrotnie zapadają rozbieżne orzeczenia sądów administracyjnych.
– Jeżeli sędziowie w takim samym stanie prawnym orzekają odmiennie, np. co do zastosowania stawek VAT, i nie odpowiadają za tę rozbieżność w jakikolwiek sposób, to nałożenie tak dotkliwej sankcji na podatnika, który jedynie się pomylił, byłoby jawnym przekroczeniem granicy proporcjonalności – twierdzi ekspert.
Dodaje, że wystarczające są mechanizmy, które wynikają z prawa karnego skarbowego: – One już pozwalają karać oszustów w drakoński sposób, a przecież sankcje mają być jeszcze zaostrzone – uzupełnia Sławomir Sadocha.
Ministerstwo zawsze krok za przestępcami
Krytykuje też pomysł rozszerzenia katalogu towarów objętych odwrotnym obciążeniem.
– To wadliwa konstrukcja, czego dowodzi jej znikoma skuteczność. Wprowadza się ją zawsze o krok za przestępcami, co jest nieuniknione. Przy tym przeczy idei VAT jako podatku od wartości dodanej – sądzi ekspert.
Uważa, że kolejne poszerzanie katalogu świadczy tylko o tym, że VAT jest źle skonstruowany, a wprowadzanie odwrotnego obciążenia jest tylko próbą pudrowania tej wady.
Obaj eksperci mają natomiast wątpliwości co do wprowadzania odpowiedzialności podatnika za zaległości podatkowe wynikające z oszustwa.
Jerzy Martini podkreśla, że pełnomocnikiem może być np. doradca podatkowy lub radca prawny, którzy mogą nie mieć świadomości, że podatnik jest oszustem.
– Z jednej strony należy karać osoby współdziałające w oszustwie, ale to, że pełnomocnik uczestniczył w procederze, powinno zostać mu wcześniej udowodnione – twierdzi.
Z kolei Sławomir Sadocha uważa, że odpowiedzialność pełnomocnika w przypadku współudziału w oszustwie powinna być rozstrzygana na gruncie prawa karnego.