- Wyłączenie jawności postępowań sądowych dotyczących interpretacji indywidualnych to zły pomysł, bo pozbawi podatników prawa do obrony swojego stanowiska w sądzie - mówi dr Jowita Pustuł doradca podatkowy.
Projekt nowelizacji kodeksu postępowania administracyjnego i m.in. prawa o postępowaniu przed sądami administracyjnymi zakłada zmiany w zakresie interpretacji indywidualnych. Skargi na interpretacje miałyby być rozpatrywane w ramach postępowania uproszczonego. Czy pani zdaniem to dobra propozycja?
Nie, bo to oznacza, że skargi na interpretacje indywidualne – co do zasady – będą rozpatrywane na posiedzeniach niejawnych, a więc bez przeprowadzenia rozprawy, w której uczestniczą strony (organ podatkowy i podatnik). Podatnicy natomiast są przyzwyczajeni do jawności postępowań sądowych, która jest zagwarantowana w konstytucji (art. 45). Mamy też gwarancję publicznych spraw sądowych w konwencji praw człowieka. Niewątpliwie jednak szybkość rozpatrywania spraw dotyczących skarg na interpretacje przez sądy wymaga zmian. Obecnie na rozpatrzenie takiej skargi przez wojewódzki sąd administracyjny podatnicy czekają ok. 6–7 miesięcy, a przez Naczelny Sąd Administracyjny – nawet trzy lata. To są zdecydowanie zbyt długie okresy.
Czy ma pani pomysł, jak przyspieszyć rozpatrywanie skarg na interpretacje?
Okres oczekiwania wiąże się ściśle z liczbą skarg. A nie byłoby ich tak dużo, gdyby funkcjonowała zasada zaproponowana ostatnio przez Ministerstwo Rozwoju w innym projekcie (o zmianie niektórych ustaw w celu poprawy otoczenia prawnego przedsiębiorców), aby podatnik mógł powołać się na interpretację indywidualną wydaną innemu podatnikowi, o ile stan faktyczny byłby identyczny.
Ministerstwo Finansów twierdzi jednak, że ta propozycja Ministerstwa Rozwoju nie obejmie interpretacji podatkowych.
Zasada taka mogłaby spowodować znaczne zmniejszenie liczby interpretacji indywidualnych, a w konsekwencji również skarg na nie. Służyłoby to wszystkim – podatnikom, organom podatkowym i sądom administracyjnym.
dr Jowita Pustuł doradca podatkowy, radca prawny, partner w J. Pustuł M. Przywara Doradztwo Podatkowe / Dziennik Gazeta Prawna
Ministerstwo Finansów powinno też uwzględniać w wydawanych interpretacjach stanowiska zajęte przez siebie wcześniej, a wynikające z interpretacji wydanych innym podatnikom niż wnioskodawca.
Obecnie podatnik, który składa wniosek o interpretację indywidualną, zajmuje swoje stanowisko i popiera je wcześniej wydanymi interpretacjami indywidualnymi, dyrektor izby skarbowej nie powinien tego kwestionować. W praktyce niestety często je podważa i stwierdza, że powołane przez podatnika interpretacje wiążą w konkretnej sprawie i organ nie musi się do nich stosować. Podobnie organy postępują w przypadku korzystnych dla podatników wyroków sądów. Jeśli zaś są one niekorzystne dla obywateli, fiskus chętnie z nich korzysta. Nie powinno być takiego dwoistego podejścia do orzecznictwa.
Jaka zasada, dotycząca interpretacji, mogłaby doprowadzić do zmniejszenia liczby skarg na interpretacje?
Przykładowo minister finansów mógłby wydawać interpretacje ogólne po uchwałach siedmiu sędziów NSA. Mógłby to robić z własnej woli. Niepotrzebne byłoby wprowadzanie zmian ustawowych w tym zakresie. To zdecydowanie zmniejszyłoby liczbę nie tylko skarg, lecz także wniosków o wydanie interpretacji. Obecnie minister wydaje zbyt mało interpretacji ogólnych. W 2015 r. było ich ok. 10, a w tym zaledwie kilka. Ponadto dziś dyrektor izby odmówi wydania interpretacji indywidualnej, jeśli kwestia, której ona dotyczy, została już rozstrzygnięta w interpretacji ogólnej.
Co więcej, stanowiska fiskusa wynikające z interpretacji indywidualnych zmieniają się jak w kalejdoskopie, mimo że przepisy podatkowe się nie zmieniają. Przykładowo w zeszłym roku większość interpretacji dotyczących zwolnienia z PIT odszkodowań wypłacanych w ramach programów dobrowolnych odejść z firm była korzystna dla podatników. W tym roku interpretacje zaczęły się zmieniać na niekorzyść, aż wreszcie w czerwcu minister finansów wydał interpretację ogólną, zgodnie z którą takie odszkodowania nie są zwolnione z PIT. Zmienność linii interpretacyjnej organów podatkowych przy zmianie treści przepisów to główna przyczyna dużej liczby wniosków o interpretację, a w konsekwencji skarg.
Ministerstwo Rozwoju zaproponowało też zmianę, aby przedsiębiorca, który zastosował się do dotychczasowej, ugruntowanej urzędowej wykładni, nie musiał dopłacać jakiejkolwiek daniny publicznej w związku ze zmianą zdania przez urzędników. Ministerstwo Finansów odpowiedziało nam, że ta zasada również nie obejmie podatków. Czy pani zdaniem powinna?
Prawdę mówiąc, nie przypominam sobie ani jednej takiej sprawy rozstrzygniętej w interpretacjach indywidualnych, co do której stanowisko wszystkich organów podatkowych byłoby spójne i w odniesieniu do której nie zmieniło się w trakcie roku. Ugruntowana linia w interpretacjach podatkowych jest czymś rzadko spotykanym.
Te rozbieżności występują również w sądach administracyjnych. Czy zatem, wracając do projektu nowelizacji kodeksu postępowania administracyjnego, wprowadzenie zasady, że sprawy interpretacyjne rozstrzyga jeden sędzia na posiedzeniu niejawnym, nie pogłębiłoby rozbieżności?
Trudno to przesądzić. Mam wrażenie, że już obecnie w wielu sprawach sędzia sprawozdawca w dużym stopniu decyduje o wyroku, a pozostali sędziowie mają mniejszy wpływ na wydawane rozstrzygnięcie, mimo że wszyscy trzej mają takie same prawa dotyczące orzeczenia. Nie obawiam się więc orzekania przez jedną osobę. Myślę, że sędziowie są przygotowani do orzekania i mogą to robić w składach jednoosobowych. Bardziej groźne jest wyłączenie jawności.
Dlaczego?
Rozprawy są potrzebne stronom, które mogą wymienić opinie i zwrócić sądowi uwagę na jakiś aspekt. Jawne orzekanie na rozprawie jest też potrzebne pozostałym podatnikom. Dzięki jawności rozpraw i obecności na niej publiczności opinia publiczna może szybko dowiedzieć się, jakie zapadło rozstrzygnięcie. Jeśli wyłączymy jawność, to dostęp do orzeczeń będzie ograniczony. Ponadto będzie wymagał analizy orzeczeń publikowanych w bazie NSA. To raczej nie jest dobry pomysł.
Ponadto trzeba zmienić instytucję wezwania ministra do usunięcia naruszenia prawa.
Ona jest praktycznie martwa.
Zgadza się. Minister prawie zawsze stwierdza, że nie znalazł podstaw do zmiany interpretacji Mało tego, wezwanie wydłuża postępowanie dotyczące skargi na interpretację o blisko dwa miesiące. Należałoby więc wezwania albo zlikwidować, albo wprowadzić takie modyfikacje, które spowodowałyby, że byłby to realny środek odwoławczy. A więc wezwania musiałby rozpatrywać inny organ niż ten, który wydał interpretację.