Koszty związane z zastępstwem poszkodowanego w postępowaniu przedsądowym nie zawsze podlegają zwrotowi w ramach odszkodowania.



J.K. uległ wypadkowi komunikacyjnemu, w wyniku którego doznał poważnych obrażeń ciała. W postępowaniu likwidacyjnym uzyskał od ubezpieczyciela rekompensatę w wysokości ponad 15 tys. zł. Po pewnym czasie uznał jednak, że kwota ta go nie satysfakcjonuje i postanowił walczyć o więcej pieniędzy. Zawarł więc umowę z P.W., któremu zlecił prowadzenie postępowania likwidacyjnego w sprawie wypadku. W treści kontraktu umieszczony został zapis upoważniający zleceniobiorcę do powierzenia wykonania czynności osobie trzeciej, w szczególności radcy prawnemu. Z tytułu wykonania umowy P.W. przysługiwało wynagrodzenie w wysokości 35 proc. wartości uzyskanego świadczenia plus podatek VAT.
Zleceniobiorca, w imieniu którego występował radca prawny D.K., uzyskał dla powoda od pozwanego ubezpieczyciela dodatkowe świadczenie i wezwał go do zapłaty należnego mu wynagrodzenia. Bezskutecznie.
Sprawa trafiła do sądu. Pełnomocnik J.K. oparł roszczenie na art. 36 ust. 1 ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych. W uzasadnieniu wskazał, że przyjmując zasadę pełnej odpowiedzialności ubezpieczyciela, koszty związane z zastępstwem poszkodowanego w postępowaniu przedsądowym powinny mieścić się w wydatkach podlegających zwrotowi w ramach odszkodowania. Jego zdaniem dla wyegzekwowania należnych J.K. świadczeń niezbędna była pomoc profesjonalnego pełnomocnika, zwłaszcza że jest on osobą młodą, ma małe doświadczenie życiowe i brakuje mu dostatecznej wiedzy, by samodzielnie podejmować konieczne czynności.
Ubezpieczyciel twierdził jednak, że nie zawsze wypadek uzasadnia skorzystanie z pomocy prawnej w postępowaniu przedsądowym. I tak było w tym przypadku.
Pozwany stwierdził też, że żądana kwota jest rażąco wygórowana, narusza zasady współżycia społecznego i zasady etyki radcowskiej. Nie powinien on zawierać z klientem umowy, w której honorarium zależne jest od osiągniętego wyniku.
Sąd Rejonowy w Tczewie przyznał rację ubezpieczycielowi (sygn. akt I C 97/15).
UZASADNIENIE
Przywołany już art. 36 ust. 1 stanowi, że odszkodowanie ustala się i wypłaca w granicach odpowiedzialności cywilnej posiadacza lub kierującego pojazdem mechanicznym, najwyżej jednak do ustalonej w umowie ubezpieczenia sumy gwarancyjnej.
W uchwale SN z 13 marca 2012 r. (sygn. III CZP 75/11) stwierdzono, że koszty wynagrodzenia profesjonalnego pełnomocnika, które w postępowaniu przedsądowym poniósł poszkodowany, mogą w okolicznościach konkretnej sprawy stanowić szkodę majątkową podlegającą naprawieniu w ramach obowiązkowego ubezpieczenia OC.
Możliwość uzyskania zwrotu takich wydatków istnieje w przypadku świadczenia pomocy prawnej przez odpowiednio wykwalifikowaną osobę. Ale nie można zakładać a priori, że w każdej sytuacji skorzystanie z usług profesjonalisty będzie uzasadnione. Celowe będzie to jedynie wtedy, gdy uzyskanie świadczenia nie byłoby możliwe w inny sposób. Strona bowiem nie powinna swoim działaniem powiększać szkody.
W ocenie sądu J.K. nie spełnił tego warunku. Dla ograniczenia rozmiarów szkody powód powinien zwrócić się do zawodowego pełnomocnika i ponieść ewentualne koszty jego wynagrodzenia. Honorarium prawnika jest co prawda trudne do oszacowania, ale jest wątpliwe, aby jego usługa wiązała się z koniecznością zapłaty 35 proc. uzyskanego świadczenia. W orzecznictwie Sądu Najwyższego (wyrok z 25 maja 2011 r., II CSK 528/10) dopuszczono możliwość ustalenia wynagrodzenia pełnomocnika według stawki procentowej wartości uzyskanego roszczenia. Tego rodzaju postanowienie umowne nie jest nieważne, jednak może się wiązać z odpowiedzialnością dyscyplinarną pełnomocnika za naruszenie zasad etyki zawodowej.
Sąd zwrócił też uwagę, że na etapie postępowania sądowego, a więc postępowania bardziej sformalizowanego, specjalistycznego, trudnego i obwarowanego licznymi rygorami, wynagrodzenie fachowego pełnomocnika w sprawie, w której wartość przedmiotu sporu ustalono na 5 tys. zł, wynosiłoby zaledwie 600 zł. Jak wynika z praktyki sądowej, w podobnych sprawach pełnomocnicy nie domagają się zwykle stawek wyższych niż minimalne. Dlatego należy uznać, że ustalenie wynagrodzenia za czynności w postępowaniu przedsądowym na poziomie 35 proc. uzyskanego świadczenia jest wygórowane i w związku z tym niezasadne. Powód bez trudu znalazłby adwokata lub radcę prawnego, którzy, nie narażając się na zarzut naruszenia zasad kodeksu etyki zawodowej, podjęliby się wykonania tej usługi za znacznie niższą kwotę.
W toku postępowania powód nie wykazał też, że podjęcie czynności w postępowaniu likwidacyjnym go przerastało. J.K. uczęszczał do liceum, zatem posiadał kwalifikacje umożliwiające mu sprecyzowanie swoich żądań – czytamy w uzasadnieniu wyroku.
Ustalenie honorarium za czynności w postępowaniu przedsądowym na poziomie 35 proc. jest niezasadne
KOMENTARZ
Marcin Malinowski aplikant adwokacki w kancelarii JSLegal / Dziennik Gazeta Prawna
Wyrok Sądu Rejonowego w Tczewie prezentuje użyteczną z punktu widzenia wykładni prawa konkretyzację uchwały składu siedmiu sędziów Sądu Najwyższego z 13 marca 2012 r. Tym samym, mimo że zapadł w pierwszej instancji, może on wpłynąć na kierunek linii orzeczniczej.
Sąd trafnie uznał, że uchwała SN przesądziła o możliwości dochodzenia należności z tytułu kosztów wynagrodzenia pełnomocnika, które poniósł poszkodowany w postępowaniu przedsądowym (w ramach obowiązkowego ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej posiadaczy pojazdów mechanicznych). Jak zauważył sąd, skorzystanie z tej możliwości wymaga spełnienia przesłanek wynikających z przepisów prawa. Sąd zawrócił uwagę, że między korzystaniem z pomocy pełnomocnika a zdarzeniem powodującym szkodę musi przede wszystkim wystąpić adekwatny związek przyczynowy. Zaznaczył przy tym, że sama tylko wygoda związana z korzystaniem z usług profesjonalisty nie uzasadnia takiego związku. Utrata komfortu stanowi bowiem dolegliwość niemajątkową, a tylko majątkowe szkody podlegają reżimowi odszkodowawczemu. Dopiero czynniki takie jak stan zdrowia, kwalifikacje osobiste lub sytuacja życiowa, zdaniem sądu rejonowego, mogą świadczyć o potrzebie uzyskania fachowej pomocy prawnej.
Sąd stwierdził też, że poza wykazaniem przez stronę konieczności poniesienia kosztów usług prawniczych istotne jest ustalenie, czy rzeczywiście świadczył je podmiot dysponujący właściwymi kwalifikacjami, a także, czy wysokość jego honorarium nie przewyższa granic wyznaczonych uzasadnionym nakładem pracy oraz czy nie jest zbytnio wygórowane. Warto przy tym zauważyć, że obowiązek ten ciąży na wierzycielu (poszkodowanym) i wynika z obowiązujących przepisów kodeksu cywilnego.
Niedopuszczalne jest przy tym, w ocenie sądu, założenie z góry, że w każdej sytuacji udzielanie pomocy prawnej na etapie postępowania likwidacyjnego przez wykwalifikowaną osobę będzie uzasadnione. Należy więc odpowiedzieć sobie na pytanie, czy uzyskanie świadczenia nie byłoby możliwe w inny sposób, bez powiększania wartości szkody, rozumianej tu jako koszt obsługi prawnej świadczonej przez profesjonalistę w danej sprawie.
Sąd zauważył, że strona powinna wykazać, że sama nie jest w stanie podjąć czynności. Fakt ten może budzić wątpliwości w szczególności w sprawach prostych, w których wydaje się, że nie jest wymagana wiedza fachowa. Sąd niestety nie wskazał, jakie kryteria strona ma zastosować, aby obiektywnie ocenić, że nie jest w stanie prowadzić własnej sprawy, gdyż jest ona np. zbyt złożona.
Wyrok sądu w Tczewie należy ocenić pozytywnie. Omawia on i uściśla przesłanki, które muszą zostać spełnione, aby skutecznie uzyskać zwrot kosztów pomocy prawnej w podobnych sprawach. Jeśli linia orzecznicza podąży za tym wyrokiem, można spodziewać się m.in., że liczba spraw rozwiązywanych na etapie przedsądowym ulegnie zwiększeniu.