Nie można uchylać się od zapłaty podatku, gdy nieostatecznej decyzji został nadany rygor natychmiastowej wykonalności. W takiej sytuacji nie można się tłumaczyć oczekiwaniem na rozpatrzenie odwołania i wydanie decyzji ostatecznej.
Sprawa rozpatrywana przez NSA dotyczyła nieuregulowanego przez spółkę podatku od nieruchomości. Gdy do upływu terminu przedawnienia zobowiązania pozostały mniej niż trzy miesiące, prezydent miasta uznał, że zachodzą przesłanki do nadania nieostatecznej decyzji rygoru natychmiastowej wykonalności, zgodnie z art. 239b par. 1 pkt 4 i par. 2 ordynacji podatkowej. Przepis ten ma zastosowanie w sytuacji, gdy istnieje uzasadniona obawa, że nie uda się wyegzekwować należności przed upływem terminu przedawnienia.
Prezydent miasta uznał, że istnieje obawa, iż spółka celowo przedłuża postępowanie, czekając, aż zobowiązanie wygaśnie. Nie reagowała bowiem na zawiadomienia o możliwości zapoznania się z aktami sprawy, a jej pełnomocnicy nie współpracowali z prezydentem miasta, który wielokrotnie podejmował próby zebrania materiału dowodowego.
Spółka nie uważała, aby okoliczności te uzasadniały nadanie rygoru. Zapewniała, że zamierza spłacić swoje należności i czekała tylko na ostateczną decyzję samorządowego kolegium odwoławczego, do którego złożyła odwołanie.
WSA w Białymstoku oddalił jej skargę. Przywołał wyrok NSA z 29 czerwca 2012 r. (sygn. akt I FSK 1382/11), z którego wynikało, że samo nastawienie podatnika może wskazywać na chęć uniknięcia zapłaty podatku. Zdaniem WSA tak właśnie było w tym wypadku, bo o braku zaangażowania spółki w postępowanie świadczy chociażby to, że nie odpowiedziała ona ani razu na wezwania do przedłożenia wyjaśnień i dokumentów.
W skardze kasacyjnej spółka przekonywała, że wcale nie uchyla się od zapłaty zaległego podatku. Podniosła, że SKO rozpatrywało jej odwołanie przez 3,5 roku, przez co nie z własnej winy znalazła się ona w sytuacji, w której do zakończenia biegu terminu przedawnienia pozostały niecałe trzy miesiące. Decyzja organu odwoławczego powinna zostać wydana co najmniej na 3 lata przed upływem terminu przedawnienia – twierdziła spółka.
Argumentacja ta nie przekonała jednak także Naczelnego Sądu Administracyjnego. – Skoro ustawodawca przewidział 5-letni termin przedawnienia, a organy się w nim zmieściły, to nie można im czynić z tego tytułu zarzutu – stwierdził sędzia Bogdan Lubiński.
Przypomniał również, że uprawdopodobnienie niewykonania zobowiązań, o którym mowa w art. 239b par. 2 ordynacji, nie może być utożsamiane z udowodnieniem, bo do nadania rygoru wystarczy jedynie przypuszczenie i uwiarygodnienie, że podatnik nie spłaci należności w przewidzianym terminie.
Dodał, że spółka, jeśli miała problem z zapłatą, mogła złożyć wniosek o przedłużenie terminu płatności lub rozłożenie spłaty na raty.
ORZECZNICTWO
Wyrok NSA z 1 czerwca 2016 r. sygn. akt II FSK 1208/14.